Zabieram Cię w małą podróż do Norwegii, gdzie święta Bożego Narodzenia są niesamowicie ważnym i mocno celebrowanym okresem w roku. Sprawdź, jak wygląda Boże Narodzenie w Norwegii.
Na wstępie chcę podkreślić, że moja wiedza o Norwegii, kulturze tego kraju i tradycjach z nim związanych nieustannie się poszerza. Nie wiem wszystkiego, ale półtora roku tutaj sprawiło, że mogę co nieco Ci opowiedzieć. Nowe znajomości, studia na norweskim uniwersytecie, chęć odkrywania świeżych informacji i w dużej mierze, codzienne życie tutaj sprawiły, że Norwegia staje mi się coraz bliższa.
Chciałabym opowiedzieć Ci o Bożym Narodzeniu w Norwegii, ale takim widziany z mojej perspektywy. Z perspektywy osoby, która mieszka w mniejszym mieście i dopiero zapoznaje się z wszystkimi tradycjami. Oprowadzę Cię po Norwegii, która szaleje na punkcie Bożego Narodzenia, gotowy?
Wszystko zaczyna się po Halloween, a wyjątkowy, świąteczny okres w Norwegii to tak naprawdę cały grudzień!
W Norwegii wielu mieszkańców zarejestrowanych jest w Kościele, jednak tak naprawdę, tylko niewielka część tych osób, pojawia się w nim regularnie. Norwegowie są bardzo często niewierzący, a do Kościoła chodzą ze względu na głębokie tradycje i zakorzenioną kulturę. Tak właśnie jest również w okresie świątecznym.
W Norwegii bardzo ważny jest Adwent, czterotygodniowy okres przed świętami, który określany jest jako Ventetiden, czyli czas oczekiwania. I tak jak wspomniałam powyżej, wielu Norwegów celebruje Adwent ze względu na tradycje, a nie przesłanki religijne. Pierwszy dzień Adwentu jest w wielu miastach bardzo hucznie świętowany.
Adwent w Norwegii to kalendarz adwentowy, piękne gwiazdy w oknach i cztery fioletowe świece, które zapala się w każdą kolejną niedzielę adwentu.
Norwegowie szaleją na punkcie kalendarza adwentowego, zarówno dorośli, jak i dzieci. Występuje on w przeróżnych formach, dużo się o nim mówi i jest punktem obowiązkowym w każdej rodzinie z dziećmi, lecz nie tylko. Wiele rodzin przygotowuje własne kalendarze adwentowe, w których każdego dnia można znaleźć jakąś drobnostkę np. czekoladki, gumki do włosów, ołówki, żelki, skarpetki, a ostatni prezent jest zazwyczaj nieco większy.
W ciągu grudnia, przez cały Adwent, co roku w norweskiej telewizji emitowana jest stara seria, która nazywa się The Julekalender i ma 24 odcinki. Jest to produkcja w dwóch językach, po norwesku i angielsku, przezabawna i właśnie ją Norwegowie oglądają dzień w dzień.
W oknach norweskich domów świecą charakterystyczne gwiazdy określane jako Julestjerne. Norwegowie to naród, który nie używa dużo elektryczności, ale ma świra na punkcie świeczek, lampek i innych elementów, które sprawią, że wnętrze będzie przytulne i nastrojowe czyli koselig. W okresie świątecznym da się to zauważyć gołym okiem! Idąc ulicą, w domach świecą się lampki i świeczki, które umilają ludziom wieczne, grudniowe ciemności, szczególnie na północy kraju. Do tego dochodzi, bardzo często ręcznie wykonany wieniec adwentowy, który spotkamy w wielu domach. Bardzo znaną tradycją jest umieszczanie w nim czterech fioletowych świec, które symbolizują każdy tydzień Adwentu. Popularna jest również pojedyncza świeca, która wygląda tak, jak na obrazku obok.
Podwórka ozdabiane są lampkami świątecznymi, co jest świetnym umilaczem wieczornych spacerów w ciemnościach. W wielu miastach popularne są również piernikowe wypieki. W Bodø, lokalne restauracje, miejsca publiczne, sklepy itp. wykonały piernikowy domek na wzór rzeczywistego wyglądu danego miejsca. Tak powstało piernikowe Bodø, również w tym roku.
Oprócz domowych tradycji Adwent jest okresem, w którym restauracje tętnią życiem, a koncerty i sporo innych kulturalnych wydarzeń, ma miejsce w wielu norweskich miastach, najczęściej dzień w dzień! W sklepach królują mandarynki i Julebrus.
Już na początku grudnia w Norwegii zaczynają się tzw. Julebord. O co chodzi? Większe grupy ludzi, najczęściej ludzi z pracy, świętują nadchodzące święta w restauracjach, urządzając jednocześnie imprezę pracowniczą. Wiem, co mówię, pracuję w norweskiej knajpie i już na początku grudnia zaczął się gorąc okres, który potrwa aż do świąt! Wspólne świętowanie, integracja, dobre jedzenie i najczęściej… dużo alkoholu. Uwierzcie mi, Norwegowie potrafią wypić naprawdę dużo! Czasami mam obawy, czy dana osoba będzie w stanie wstać od stołu. Nie ma czego podziwiać, ale najczęściej, ja naprawdę nie mogę w to uwierzyć, że człowiek jest zdolny przyswoić taką ilość procentów.
Ruch w restauracjach związany jest także z koncertami, które odbywają się przez cały grudzień. Mimo że mieszkam w mniejszym mieście, lokalna sala koncertowa codziennie tętni życiem! Niezależnie od dnia tygodnia, ludzie świętują.
Również w sklepach pojawia się wiele świątecznych produktów. Jak zdążyłeś się już pewnie zorientować, króluje wszystko, czego nazwa zaczyna się od Jule-. Kolejnym bardzo charakterystycznym produktem są Julebrus, czyli świąteczne oranżady, które w Norwegii znają wszyscy! Sklepowe półki się pod nimi uginają, aż mi wstyd, że jej jeszcze nie próbowałam. Myślę, że odstrasza mnie tona cukru, ale chyba dla tradycji się poświęcę! Oprócz Julebrus, charakterystyczne dla świąt są również mandarynki, podobnie jak w Polsce. Czy jest ktoś, komu zapach obieranych mandarynek, nie kojarzy się ze świętami?!
Galerie handlowe są bardziej zatłoczone, nie da się ukryć, że również Norwegowie dają się porwać świątecznemu szaleństwu. Oprócz zakupów spożywczych kolejki pojawiają się również w sklepie… monopolowym. Jak już wspominałam w tym wpisie, w Norwegii zakup alkoholu jest bardzo utrudniony. Państwowe sklepy Vinmonopolet, które są jedynym miejscem, gdzie da się kupić tzw. cięższe alkohole (piwo jest dostępne również w sklepach spożywczych do wybranej godziny, w zależności od decyzji lokalnych władz), są bardzo oblegane. Koleżanka, która w zeszłym roku przygotowywała się do świąt w Norwegii opowiadała, że zaraz przed świętami, sklep spożywczy był pusty, a ogromna kolejka pojawiła się, ale właśnie w Vinmonopolet.
Czas Adwentu to również okres, który wielu Norwegów poświęca na porządki, przygotowywanie prezentów czyli Julegaver, pieczenie ciast, pierników czyli Pepperkaker, ciasteczek i gotowanie. Tak jak w Polsce popularną tradycją jest dwanaście dań na Wigilijnym stole, w Norwegii niektórzy przygotowują minimum siedem różnych rodzajów ciast i ciasteczek.
Oprócz Wigilii ważny jest również dzień przed nią. 23 grudnia to tzw. mała Wigilia, dzień, w którym Norwegowie starają się przygotować większość rzeczy, aby 24 grudnia był prawdziwym dniem odpoczynku. Tego dnia, większsość Norwegów ogląda Grevinnen og Hovmesteren. Film możecie znaleźć m.in. na YouTube.
Wigilia to dzień związany z uroczystym obiadem, prezentami i dla niektórych, wyjściem do Kościoła. Święty Mikołaj w Norwegii to tak naprawdę skrzat, który różni się nieco od brodacza znanego nam w Polsce i w innych krajach.
W Wigilię Norwegowie wybierają się do Kościoła i tak jak już wspomniałam, wielu z nich robi to ze względu na tradycję, bo duża część jest po prostu niewierząca. Mszę w ciągu dnia występują rzadziej, jednak najpopularniejsze jest, podobnie jak w Polsce, branie udziału w mszy o północy. Norwegowie jedzą uroczysty obiad około godziny 15-16, a zaraz po nim, jest czas na prezenty.
Dodatkowo, w Wigilijny poranek, wszyscy otwierają prezenty umieszczone w skarpetach czyli Julestrømper. Jest to podobna tradycja do naszych Mikołajek.
W odróżnieniu od Polski, w Norwegii na wigilijnym stole króluję mięso i ryby, wszystko w zależności od regionu.
Jestem na diecie wegańskiej, więc nie za bardzo interesują mnie sposoby przyrządzania różnego rodzaju mięs i ryb, ale nie raz słyszałam już o znanej lutefisk czyli fermentowanym dorszu. Norwegowie jedzą również indyka, dorsza, żeberka… Mięso podaje się najczęściej w towarzystwie ziemniaków, buraczków, kapusty, smażonego boczku itp. Popularny jest również pudding ryżowy, którym Norwegowie zajadają się podczas Wigilii.
Kojarzycie tradycję pieniążka pod wigilijnym talerzem? U mnie w rodzinie się to praktykuje, a kto znajdzie pieniążek ukryty pod talerzem przez panią domu, może liczyć na powodzenia i bogactwo w nadchodzącym roku. Norwegia ma nieco inną tradycję, właśnie związaną ze wspomnianym puddingiem, w którym gospodyni ukrywa migdał. Osoba, która na niego trafi, również może liczyć na rok pełen pomyślności! Dodatkowo osoba, która znajdzie wspomniany migdał, dostanie niewielki podarunek, np. czekoladkę.
Jak już wspomniałam, w Norwegii popularny jest długobrody Skrzat z czerwoną czapą na głowie, który jest odpowiednikiem chrześcijańskiego, Świętego Mikołaja. Jednak mimo wszystko, w Norwegii da się spotkać rozpowszechniony wizerunek Mikołaja, który kojarzymy najczęściej z reklam.
Boże Narodzenie w Norwegii to zdecydowanie czas bardzo prywatny, spędzany w gronie rodzinnym.
Norwegowie szaleją na punkcie Bożego Narodzenia. Oczywiście, że każda rodzina, a nawet pojedyncza osoba, może mieć kompletnie inne podejście do świąt, tak jak zdarza się to wszędzie. Jednak oceniając świąteczną atmosferę w Norwegii ogółem… da się ją odczuć, bardzo! Strasznie żałuję, że nie będę miała okazji być w Oslo w grudniu, tam to musi być dopiero pięknie!
I jak, chciałbyś kiedyś spędzić Boże Narodzenie w Norwegii? Co sądzisz o świętach w krainie fiordów?
A może mieszkasz za granicą i znasz zupełnie inne obyczaje? Spędziłeś kiedyś święta Bożego Narodzenia poza granicami Polski? Koniecznie podziel się swoim doświadczeniem i wiedzą.
Podobał Ci się ten wpis? Podziel się nim ze swoim otoczeniem.
Znajdziesz mnie na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. Szczególnie polecam Ci zajrzeć na moje InstaStory, gdzie dzielę się urywkami z mojej codzienności. Wciąż docieram do nowych czytelników, a Twoja pomoc w rozwoju tego miejsca jest naprawdę niezbędna.