Kocham podróże, te małe i te duże! Za co? Za to, że każda zmiana otoczenia, poszerza moje horyzonty i wydłuża listę zdobytych doświadczeń w zastraszającym tempie. Nie da się ukryć, że największą frajdę sprawia mi… Dopieszczanie moich kubków smakowych! Każda podróż=nowe odkrycie kulinarne. W tym wpisie zabieram Cię do Barcelony i Madrytu, gdzie jedzenie autentycznie skradło moje serce! Zatem, co weganin może zjeść w Hiszpanii?
Jedzenie to nieodzowny element naszego życia. Mimo że wyznaję zasadę: Jedz, żeby żyć, a nie żyj, żeby jeść, nie wyobrażam sobie podróży bez wrzucenia posiłków do wora spraw ważnych. Jak już wiesz, a może jeszcze nie, od ponad dziewięciu miesięcy jestem na diecie wegańskiej, jednak moją przygodę ze zmianą sposobu odżywiania, zaczęłam już duuuużo wcześniej. Okej, jednak nie to jest istotne. Wakacje w Hiszpanii (Więcej o nich możesz przeczytać w poprzednim wpisie, o tutaj) utwierdziły mnie w przekonaniu, że weganizm nie jest niczym trudnym, a jedzenie bez składników pochodzenia zwierzęcego, może być jeszcze bardziej różnorodne i smaczne, niż jego klasyczna wersja. Trudno w to uwierzyć? Daj się przekonać i zobacz, co weganin może zjeść w Hiszpanii!
Z racji tego, że nie mieszkaliśmy w hotelu, wyżywienie trzeba było ogarnąć w 100% samemu. Jestem człowieczkiem, który zabiera ze sobą podstawowy prowiant, tak na wszelki wypadek. Najczęściej w mojej walizce lądują suche produkty śniadaniowe, które spokojnie mogę wykorzystywać przez cały wyjazd. Kasza jaglana, płatki gryczane, daktyle, chia, siemię lniane, kilka paczek orzechów, zdrowe batoniki, paczka wafli ryżowych… To mam zawsze. Tak też było i tym razem, wystarczy, że w ciągu dnia człowiek dokupi jakieś owoce i śniadanie mistrzów gotowe. Resztę posiłków wcinaliśmy na mieście i uwierzcie mi, było w czym wybierać. Dodam tylko, że mój chłopak jest na diecie tradycyjnej, a więc nie każda knajpa była stricte wegańska, często szukałam lokali, gdzie są dostępne wegańskie opcje.
Jak zawsze niezawodna okazała się mobilna aplikacja Happy Cow, którą w swoim telefonie polecam mieć każdemu. Dzięki niej możemy wyszukać w okolicy restauracje wegańskie/wegetariańskie. Często w zestawieniu widnieją też knajpki, gdzie jedynie można otrzymać opcję wege, a reszta oferty przeznaczona jest dla osób na diecie tradycyjnej. Super sprawa dla wszystkich! My, właśnie w tej sposób odkryliśmy miejsca, które na długo pozostaną w mojej pamięci. Często bywa, że są to restauracje popularne wśród lokalnych mieszkańców, a mniej znane turystom.
Co weganin może zjeść w Hiszpanii?
Lody, lody, pyszne wegańskie lody! Amorino to miejsce, które można znaleźć w wielu miastach Europy i Świata. Oprócz pysznych, wegańskich opcji lodów, można tam wypić stosunkowo tanią kawę i zjeść inne desery. Byłam tam trzykrotnie, dwa razy w Barcelonie i raz w Madrycie. Mają przepyszne sorbety, ale numerem jeden okazały się wegańskie lody czekoladowe… Tego trzeba spróbować! Reszta oferty jest tradycyjna, więc każdy znajdzie coś dla siebie, niekoniecznie trzeba decydować się na wegańską opcję.
Kolejnym, cudownym miejscem jest restauracja VivaBurger w Madrycie, gdzie jadłam przepyszne, wegańskie burgery. Do tego świeżo wyciskane soki, niebo w gębie! Ceny nie są zbyt niskie, jednak naprawdę warto. Jest też druga opcja, w ciągu tygodnia mają lunch, na którym za 10 € mamy przystawkę, danie główne, deser i wodę. Warto dodać, że każdego dnia potrawy pochodzą z innej części świata. My trafiliśmy na dzień z Peru, było smacznie!
Co to był za lokal… Teresa Carles w Barcelonie to zdecydowanie punkt obowiązkowy dla każdej osoby, która szuka wyjątkowego miejsca na wegetariańską/wegańską ucztę. Restauracja znajduję się w pobliżu La Rambli, głównej ulicy turystycznej w Barcelonie. Wszystko warte było swojej wysokiej ceny, a jak wszędzie w Hiszpanii, za porządny posiłek jednak trzeba zapłacić. To tutaj jadłam stek z tofu, który przypominał grillowanego łososia, pyszne zupy, najlepsze wegańskie i bezglutenowe brownie… Mój chłopak zdecydował się na wersję wegetariańską dania głównego oraz deseru i również był zachwycony. Do tego pyszne soki/smoothie w autorskich butelkach, nieziemski wystrój i najładniejsze MENU, jakie kiedykolwiek widziałam!
Hej, byłaś w Hiszpanii i nie próbowałaś tapas?! Jasne, że próbowałam, bo znaleźliśmy wegański lokal! VEGA w Madrycie to malutka knajpka, która skradła moje serce.. A dokładniej, serwowane tam desery to zrobiły! Będąc w Madrycie, polecam wybrać się tam, chociaż na kawę i ciacho, bo naprawdę warto! Na środkowym, niezbyt udanym zdjęciu, widzcie najlepszy mus czekoladowy, jaki kiedykolwiek jadłam. Był lekki jak chmurka, o konsystencji dużo lepszej niż Ptasie Mleczko, po prostu przepyszny…
Miejsce, które okazało się największym zaskoczeniem całego wyjazdu. La Riera, która znajduję się 2-3 minuty pieszo od stadionu Camp Nou. Znalazłam ją dzięki wspomnianej już aplikacji Happy Cow. Kiedy dotarliśmy pod lokal, oboje przeżyliśmy chwilę zwątpienia. Całość wyglądała gorzej niż niejeden bar mleczny w czasach PRL-u. Cieszę się, że nie oceniliśmy miejsca pochopnie i daliśmy mu szansę. Wyjątkowe doznania! Niesamowicie rodzinna, hiszpańska atmosfera, przecudowna obsługa i pyszne, tanie jedzenie! La Riera otwarta jest tylko trzy godziny dziennie, 13:00-16:00! W soboty cena jest nieco wyższa niż w dni powszednie. Płacąc 10 €, zjemy 4 dania, w tym dwie przystawki, danie głównie i deser. Wszystko wybieramy samodzielnie, z codziennie zmieniającego się menu. Dania wybiera się tutaj z kilku proponowanych pozycji. Hiszpański kelner świetnie dogadał się z nami po angielsku i mimo że część pozycji z karty było wegetariańskich, większość miała swoje zamienniki w wersji wegańskiej. Jednak to nie koniec! W cenę wliczona jest woda oraz inny napój, w naszym przypadku był to sok jabłkowy lub… Sangria! Nie, nie jeden kieliszek. No limit kieliszków! Byliśmy tam dwukrotnie, ale moja fotorelacja z tego miejsca nie nadaję się do niczego! Atmosfera i przepełnione do brzegu inne stoliki sprawiały, że nie miałam ochoty wyciągać aparatu, a po prostu, cieszyć się każdą chwilą.
To tylko część miejsc, w których miałam okazję dopieszczać swoje kubki smakowe! Odwiedziłam też inne, wegańskie restauracje, z których nie mam żadnych negatywnych wspomnień. Będąc w okolicy La Rambli w Barcelonie, polecam skusić się na posiłek w barze Maoz Falafel, gdzie za 4,5 € zjemy coś w stylu Pity, taki trochę kebab z mnóstwem świeżych warzyw, sosami, a zamiast mięsa- falafele, czyli kotleciki z ciecierzycy. Do tego można dokupić frytki tylko za 2 €. Uliczne żarcie też jest czasami dobre!
Co jeszcze jadłam? Posiłek odgrzewany samodzielnie w mikrofali, wegańskie sushi robione maszynką, gdzie kelnerka=sushi master, wegański bufet, gdzie gospodarz opowiadał mi o swoich przyjaciołach z Zielonej Góry, burgera bez mięsa i buły, japońską zupę Miso z dzbaneczka, hummus z dyni… Naprawdę miałam w czym wybierać!
Mój chłopak wielokrotnie decydował się na tradycyjne dania. Na powyższym zdjęciu typowe tapas, z farszem z kurczaka. Wszystko udało się pogodzić i nikt nie ucierpiał, a co najważniejsze, oba brzuszki zawsze były baaaardzo zadowolone!
Co weganin może zjeść w Hiszpanii? Przepyszne rzeczy, które w pełni usatysfakcjonują kubki smakowe nawet najbardziej wymagającego smakosza! Uwierzcie mi, dzięki temu, że byłam zmuszona intensywniej poszukać miejsc, gdzie znajdę coś odpowiedniego dla siebie, odkryliśmy knajpy, które dla turystów często było nieosiągalne z jednego powodu- znajdowały się najczęściej na uboczu, w miejscach, gdzie normalnie na pewno nie mielibyśmy okazji trafić.
Byliście kiedykolwiek w Hiszpanii, albo planujecie wyjazd w najbliższym czasie? Jakie są Wasze kulinarne doświadczenia, a może przytrafiło się Wam coś negatywnego w tym miejscu? Chętnie poczytam opinię innych osób!