Pamiętam moment, kiedy podjęłam decyzję o wyjeździe do Norwegii. W głowie piętrzyło się sporo pytań, a ciekawość jak się tu żyje nie dawała spokojnie zasnąć. Szukając konkretnych informacji w sieci, często trafiałam na bezużyteczne treści, które nierzadko się powielały. Że drogo, że ciemno, że depresja, że nie ma słońca, że dużo samobójstw, że kosmiczne mandaty, że mało alkoholu, że sąsiad na Ciebie donosi, bo podejrzanie kąpiesz dziecko… Jak jest naprawdę? Poznaj informacje o Norwegii, których nie znajdziesz w przewodniku!
Udało mi się zebrać trochę informacji i ciekawostek, zarówno przeczytanych jak i usłyszanych, ale najczęściej, wziętych prosto z mojego życia tutaj. Następnie podzieliłam je na kategorie, bardzo zależy mi, żebyś wytrwał chociaż do połowy tekstu, więc nie zabiorę Ci dużo czasu! Na pierwszy ogień idą informacje związane z aktywnością, sportem oraz zdrowiem ludzi w Norwegii! To jak, ciekawi?
- Norwegowie z natury lubią… naturę! Nigdy nie można wrzucać wszystkich do jednego worka, ale większość rodowitych Skandynawów uważa, że nie ma złej pogody! Jeśli masz porządne ubrania, które dobrane są odpowiednio do panującej aury, nie ma żadnych przeszkód, żeby spędzać czas na świeżym powietrzu. Nie wszyscy mają takie podejście, ale zdecydowanie potwierdzam, że sporo prawdy w tym jest.
- Norwegia ma bardzo wysoki wskaźnik osteoporozy. Dodam tylko, że w sklepowych koszykach Norwegów ląduje bardzo duża ilość mleka i nabiału. A w telewizorni mówili: Pij mleko, będziesz wielki. Czy jakoś tak. I komu ja mam wierzyć?!
- Super opcja, którą pokochałam od początku mojego pobytu tutaj. Woda z kranu jest bardzo dobrej jakości. Nie znam szczegółów i nie chcę wprowadzać nikogo w błąd, ale gdyby coś było z nią nie tak, na pewno nie serwowano by jej w restauracjach za darmo. Gdzie nie pójdziesz, pijesz, pijesz i pijesz, zupełnie za free. Wszystko ładnie, pięknie, ale wodzianka od Wojewódzkiego by się jeszcze przydała.
Nie pamiętam, żebym więcej niż jeden raz kupiła wodę w butelce. Chyba, że gazowaną.
- Piłka nożna to sport, który jest w Norwegii bardzo popularny, zarówno wśród kobiet, jak i mężczyzn. W miastach odbywa się mnóstwo lokalnych turniejów. Na boisku spotkasz całe pokolenia, od małych, kilkuletnich dziewczynek, po tatusiów, którzy w wolnym czasie również dbają o swoją formę. Warto dodać, że wszystko odbywa się bardzo profesjonalnie. Lokalne drużyny mają oryginalne stroje, sponsorów, a drużynowy outfit obowiązuje nawet przy wieczornym piwku.
- Jeśli ma być o zdrowiu, warto wspomnieć o śmierdzącym nałogu, a raczej jego substytucie. W Norwegii zamiast papierosów, wiele osób decyduje się na Snuss. Są to małe woreczki wypełnione tytoniem, które mogą mieć różne smaki. Wkłada się je pod górną wargę, a wszystko dostaje się do krwiobiegu za pośrednictwem dziąsła. Jak zobaczysz na ulicy osobę, która wygląda jak po zabiegu dentystycznym, wiedz, że może tego używać! 🙂 Są wersje dla zaawansowanych, do buzi wkłada się coś podobnego do błota (czyli zlepek samego tytoniu i innego dziadostwa), uśmiech po czymś takim niewskazany! Ciekawe gdzie ląduje taki zużyty woreczek przed obiadem w restauracji? Tak, właśnie na talerzu, najczęściej w żaden sposób nie zakryty. Czy to nie to samo co zostawianie niedopałka papierosa? Łączę się w bólu z osobami, które takie talerze zbierają! Czyli sama ze sobą też…
- Panie premierze, ale że legalna aborcja? Tak, w Norwegii aborcja uznawana jest wręcz za formę antykoncepcji. Od 16 roku życia każda nastolatka, bez zgody rodzica, może udać się do lekarza i poprosić o zabieg. W wielu przypadkach jest to nawet promowane, ciąża w tak młodym wieku nie jest przecież wskazana.
Moja znajoma z pracy utwierdziła mnie w przekonaniu, że tak właśnie jest. Swoją jednodniową nieobecność, krótko usprawiedliwiła wykonywanym zabiegiem. Powiedziała to tak, jakby informowała o jednodniowej gorączce, albo migrenie.
- Jak w każdym kraju, tutaj także na ulicach spotyka się otyłe osoby, nie tylko dorosłych, ale dzieci również. Nie raz widząc zawartość koszyka wykładaną przez otyłą nastolatkę przy sklepowej kasie, miałam ochotę się przeżegnać. W Norwegii jest mnóstwo łatwo dostępnego, przetworzonego jedzenia. Widać, że problem braku odpowiedniej edukacji i świadomości konsumenckiej w tym kraju, także się pojawia.
- Gluten-free i lactose-free fashion. Tak, tutaj też dotarła. Nie mam nic przeciwko, nikomu do talerza nie zaglądam. Jeśli ktoś unika wymienionych składników ze względu na zdrowie i lepsze samopoczucie- popieram i przybijam piątkę! Jednak z racji tego, że pracuje w restauracji wiem, że wiele osób robi to… właśnie, po co? Często zdarzają mi się sytuacje, gdy ktoś skrupulatnie dopytuje o deser bez laktozy, ze względu na posiadaną nietolerancje. Zatroskana biegnę do kucharzy, żeby wypytać o wszystkie szczegóły. Nie chcę przecież, żeby gość spędził resztę romantycznej kolacji w toalecie! Kiedy okazuje się, że taki ktoś może zjeść tylko talerz sorbetów, szybko decyduje się jednak na ciacho, które wolne od laktozy nie jest, wręcz przeciwnie, wypełnione nią aż po same brzegi!
Na sam koniec dorzucam jeszcze zdjęcia, które udało mi się zrobić pewnego cudownego, letniego dnia! Zupełnie przypadkiem mijałam dzieciaczki, które brały udział w miejscowym turnieju piłki nożnej. Ta pasja w ich oczach! Czasami nam, dorosłym, właśnie tego brakuje!
To by było na tyle, w większości są to moje subiektywne odczucia, więc dajcie znać, jeśli coś jest nie tak! Mam nadzieję, że niektóre z informacji okazały się dla Was zupełną nowością. Niebawem opublikuję kolejną garść faktów, dowiecie się m.in. o trawie na dachach, brązowym serze i głowach owcy!