Jak odpoczywać i czy w ogóle ja potrafię to robić? Dla mnie najgorsza jest ta lewitacja pomiędzy odpoczynkiem a pracą. Byciem offline i online, pośpiechem, a chęcią zwolnienia i wyjechania w Bieszczady. Wiecznym FOMO, a chwilowym zapomnieniu o tym całym nadmiarze informacji, treści i motywacji w sieci. Jak znaleźć równowagę? Ja wciąż jej szukam, bo jestem już nieco zmęczona takim odpoczywaniem.
No dobrze… pogadajmy o odpoczynku, ale tak zupełnie szczerze!
Kiedy ostatnio odpoczywałeś? Tak na 100%, odcinając się od świata, zapominając o wyrzutach sumienia, o poczuciu obowiązku, o robieniu tego, co trzeba, a decydując się na to, co chcesz. Kiedy ostatnio czułeś się zrelaksowany, a nie przytłoczony nadmiarem treści, inspiracji i bodźców? Kiedy ostatnio miałeś w dupie, że inni pną się w górę, a Ty, bez żadnych skrupułów, łapiesz oddech, porzucając na chwilę myśli o tym, co było i co przyniesie jutro? Pomyślisz… Klaudia, co w tym trudnego? Ja odpowiadam: więcej, niż Ci się wydaje!
Mam wrażenie, że odpoczynek przychodzi nam coraz trudniej.
Pamiętam okres w moim życiu, kiedy odpoczynek był dla mnie największym wyzwaniem, a wręcz… męczarnią. To wszystko miało miejsce stosunkowo niedawno i cieszę się, że najgorsze mam już za sobą. Co się ze mną działo? Nie umiałam sobie odpuszczać. Nawet jak to zrobiłam, mój mózg żył swoim życiem i nie potrafił przestawić się na to, że teraz jest czas odpoczynku, zupełnego relaksu i odpuszczania sobie. Pozornie wszystko wyglądało idealnie. Po dniu, który był naprawdę produktywny, podczas którego zrobiłam sporo i powinnam mieć poczucie satysfakcji, a także chęć na relaks i regenerację ciała oraz ducha, głowa zaczynała wariować. Potrafiłam oglądać serial, podejmując próbę odpuszczenia sobie, ale wewnętrznie, nadal działałam na pełnych obrotach. Pojawiały się wyrzuty sumienia, że mogę więcej, mocniej, dokładniej… Zadręczałam się, że jak to tak… wszyscy nadal idą, robią, żyją, a ja chcę się zatrzymać i odpoczywać? Kiedy patrzę na to z dystansu, jest mi bardzo przykro, że przechodziłam przez coś takiego. Ja po prostu zgubiłam gdzieś po drodze przekonanie, że tak, każdemu człowiekowi, również i mi, należy się ten cholerny odpoczynek! Najczęściej kończyło się na tym, że lewitowałam gdzieś pomiędzy i mimo że fizycznie nie robiłam nic, ciało i psychika były cholernie zmęczone od tego ciągłego zadręczania samej siebie. Często sięgałam również po telefon, przeglądałam social media i zapędzałam się w kozi róg. Po takim pozornie luźnym i spokojnym wieczorze byłam tak wycieńczona, że potrzebowałam kolejnego dnia relaksu.
Kto ma najtrudniej odpoczywać? Zdecydowanie perfekcjoniści…
Ostatnio dostaję od Was więcej i więcej sygnałów, że macie podobnie, że zastanawiacie się, jak ja trafiłam do Waszych głów. Wiem, że są tutaj inni perfekcjoniści, którzy czasami wymagają od siebie zbyt wiele. A jak jeszcze człowiekowi nie wychodzi i coś idzie nie po jego myśli, wtedy to już w ogóle piekło! Z jednej strony bardzo się cieszę, że przyciągam tak mądrych czytelników, ale równocześnie smucę się, bo wiem, przez co, wiele z Was, musi przechodzić i jak długa praca jeszcze Was czeka (zresztą, mnie również), by dojść ze sobą do porozumienia. Tym wpisem chcę Was przekonać do tego, że odpuszczenie sobie to naprawdę najlepsze, co możemy dla siebie zrobić.
Świat się nie zawali, jeśli odpuścisz sobie na dzień, dwa, a nawet trzy. Boisz się? Spróbuj, zobacz, co się stanie!
Kiedy byłam w grudniu w Polsce, miałam bardzo intensywny czas. Ale wiesz co? Dzięki temu odpuściłam życie online. Nie czułam potrzeby dzielenia się wszystkim, co się u mnie dzieje. Nie czułam potrzeby sprawdzania, co w sieci piszczy. A wiesz, co w tym wszystkim było najlepsze? Było mi z tym tak cholernie dobrze! Przed wyjazdem, zdecydowanie za dużo czasu spędzałam w internecie. I wstyd się przyznać, ale często był to czas wcale nie spędzony produktywnie… Zazwyczaj przeglądałam poczynania innych osób, a w głowie pulsowało No Klauduś, Tobie to jeszcze sporo brakuje… Miałam wrażenie, że muszę być, od razu odpisywać na komentarze itp. Tylko wiesz co? Świat się nie zawalił, kiedy odpuściłam częste publikowanie. A wręcz na odwrót! Was pojawiało się więcej i więcej, a starzy czytelnicy wcale ode mnie nie odeszli.
Oczywiście piszę wszystko z perspektywy człowieka aktywnie działającego w internecie, ale to samo można odnieść do osób, które są w social mediach dla rozrywki. Uwierz mi, że przeglądanie Facebooka to wcale nie jest odpoczynek. Twoja głowa dostaje tyle bodźców, w sercu pojawiają się różne emocje…
Wiesz, kiedy do mojej głowy napływają najlepsze pomysły? Kiedy wracam na pieszo z zakupami (obładowana tak, że łapie mnie zadyszka, a miałam kupić tylko ogórka…), kiedy robię ciasto i wyjadam jeszcze to surowe z miski, kiedy na dłużej oderwę się od świata online, kiedy jestem na spacerze, słucham muzyki i wpadam w zaspę. Zwykłe, codzienne czynności, które wcale nie są niczym mistycznym. Są to momenty, w których organizm czuje spokój, brak presji i chce być tu i teraz, a raczej musi być! Pewnie, że wielokrotnie miałam wrażenie, że coś na pewno mi ucieka. Tylko wiesz co? Ja w takich momentach zyskuję najwięcej!
PRZECZYTAJ TAKŻE: Akceptacja, czyli moje słowo drogowskaz na 2018 rok.
Pamiętaj, że nie musisz nikomu nic udowadniać, a rozliczać powinieneś się tylko sam ze sobą!
W tym wpisie dużo wspominam o byciu online i offline, ale czy to właśnie nie ta walka jest najcięższą, jaką musimy obecnie toczyć? Wiem, że sama jestem mocniej narażona na takie wypalenie i zmęczenie materiału, ale również osoby, które po prostu obserwują, przeglądają, powinny mieć się na baczności. Bardzo łatwo zacząć lewitować pomiędzy światem online i rzeczywistym.
Warto jak najszybciej zrozumieć, że nic nam nie ucieknie. Na wszystko potrzebny jest w życiu czas, również na odpoczynek. Warto odkrywać, kiedy odpoczywamy najlepiej, a co nam w tym przeszkadza. Warto oddzielić inspirację, chęć rozwoju, nieustannego maszerowania do przodu, od zwykłej, ludzkiej i jak najbardziej niezbędnej chwili na relaks!
To, że dla kogoś, najlepszym relaksem jest ostry wycisk na siłowni, nie znaczy, że u Ciebie jest podobnie. To, że ktoś odpoczywa, leżąc na kanapie i gapiąc się w telewizor, nie znaczy, że Ty też tak masz. To, że ktoś łapie chwilę wytchnienia, czytając kolejną, motywacyjną książkę lub modne czasopismo, nie znaczy, że Ty też tak musisz. Może u Ciebie sprawdzi się pieczenie ciasta, spacer z psem, kawa z mamą, albo po prostu, odcięcie się od całego świata, co jest jak najbardziej okej? Mówię Ci, spróbuj i przekonaj się, że świat się nie zawali. Przecież nie jesteśmy jego pępkiem, prawda?
Dla mnie świetnym odpoczynkiem, szczególnie psychicznym, jest praca w kawiarni.
Często zdarzają mi się krótkie, dwugodzinne zmiany. To idealny czas, by człowiek mógł odciąć się od codzienności, przełączył się na inną rzeczywistość. Ja w pracy często skupiam się na tak przyziemnych rzeczach, ale to właśnie one dają mi wytchnienie. Jestem człowiekiem, który uwielbia myśleć i analizować, a taki charakter pracy sprawia, że łapię równowagę. Czy to jest modne i hipsterskie? No raczej nie… Ale wiesz co? Ważne, że mi na razie to odpowiada i naprawdę pomaga. Ty też poszukaj czegoś, co pomoże Ci się na chwilę wyłączyć. Zaufaj mi, człowiekowi żyje się o wiele łatwiej, kiedy potrafi mieć na chwilę wszystko… no wiesz gdzie. Nie istnieje gotowa recepta na to, jak odpoczywać. Jednak warto odkrywać swoje potrzeby, również te związane z relaksem!
Proszę, opowiedz mi, co Ty robisz, by odetchnąć? Masz sprawdzone sposoby na to, jak odpoczywać?
Chętnie przeczytam o Twoich doświadczeniach. Przechodziłeś przez to wypalenie, kiedy nawet fizyczny odpoczynek nie dawał rezultatów i poczucie zmęczenia, wręcz potęgowało? Myślę, że najważniejsze jest znalezienie odpowiedniej dla siebie równowagi, pomiędzy tym, co da nam życiową satysfakcję i właśnie odpoczynkiem. Zgadzasz się?