Norwegia to kraj, o którym ja sama myślałam kiedyś tak: Zdrowie, ekologia, porządek, brak nałogów. Mieszkając tutaj wiem, że kraj ten problem ze zdrowym odżywianiem ma także. W sklepach większą część asortymentu stanowi przetworzone jedzenie, którego ja do koszyka staram się świadomie nie wkładać. Wiem, że w Polsce jest podobnie, a problem ten jest tak uniwersalny, że rady, które tutaj przeczytasz, śmiało możesz wykorzystać mieszkając nie tylko w Norwegii, a w Polsce także. Jak robić zdrowe, tanie zakupy spożywcze w Norwegii?
Na blogu pojawił się już wpis o zasadach zdrowego odżywiania. Jeśli jeszcze go nie widziałeś, gorąco polecam zacząć właśnie od niego! Stanowi on świetny wstęp do tego wpisu.
Zatem, do rzeczy. Jak kupować, by nie zbankrutować, a przy tym nie zwariować? Jak nie stracić głowy wśród sklepowych półek?
Zacznijmy od początku. Kompletnie nie wiem, na jakim etapie jest Twoja świadomość konsumencka, a dla mnie to nie lada wyzwanie. Napisać rady, które będą uniwersalne, zarówno dla osoby, którą mało obchodzi co do swojego koszyka wkłada, a jednocześnie dla tych, którzy z czytaniem składów jak i przemyślanymi zakupami mają trochę do czynienia. Jednak myślę, że każda wskazówka jest tutaj na wagę złota, a zarówno w Polsce jak i w Norwegii, zakupy spożywcze nie są niczym trudnym. Wystarczy odrobina organizacji, wiedzy i zaangażowania.
Na początku chciałam tylko dodać, że jestem duszyczką na diecie wegańskiej i mimo, że poniższe rady są bardzo uniwersalne, nie ma w nich żadnych wzmianek o produktach pochodzenia zwierzęcego. Trzymam się swoich zasad, więc informacji, jaki jogurt naturalny wybrać, albo gdzie szukać najlepszego mięsa, nie znajdziesz na pewno.
Czytaj składy
Jeśli dopiero zaczynasz swoją przygodę ze świadomym odżywianiem, naprawdę polecam zacząć czytać składy. Usłyszałeś, że daktyle są bardzo zdrowe, a ty śmiało możesz nimi zastąpić ukochanego batonika? Zgadzam się, jednak nie raz miałam w ręku opakowanie tego produktu, który w składzie miał także syrop glukozowo-fruktozowy! Produkt, który z natury jest super słodki, bardzo zdrowy i nie potrzebuje żadnych ulepszaczy, został podrasowany przez wytwórcę! Tak samo może być w przypadku rodzynek, wiórków kokosowych… Część producentów dodaje do nich dwutlenek siarki, ale spokojnie można znaleźć te, które pozbawione są zbędnych konserwantów.
Wniosek: Zacznij czytać składy, wybieraj te z najprostszym, najkrótszym, najbardziej dla Ciebie zrozumiałym. Na początku może być to problematyczne i czasochłonne, jednak szybko wypracujesz sobie nawyk wybierania produktów, które mają najlepszy skład. Zawsze staraj się wybierać mniejsze zło. Często składy takich produktów jak chrzan, musztarda, ketchup różnią się diametralnie, dlatego warto poświęcić trochę czasu na wyszukanie tego najlepszego.
Wyższa cena≠lepsza jakość
Kiedy zaczniesz analizować ceny produktów z tej samej grupy, które różnią się tylko i wyłącznie marką, szybko zdasz sobie sprawę, że jesteś robiony w balona! Kto powiedział, że kukurydza słynnej, głośno reklamowanej marki, musi być lepsza od tej, pod marką własną sklepu? Na przykładzie Norwegii, puszka kukurydzy Bonduelle kosztuję kilka razy więcej niż ta pod marką własną sklepu np. Rema1000, za którą najczęściej płacę 2 korony, czyli symboliczną złotówkę. Podobnie jest w Polsce, w wielkich supermarketach słynne marki, które przeznaczają ogromne sumy na marketing, najczęściej zajmują miejsce na sklepowych półkach, które dla oka konsumenta jest najbardziej zauważalne. Następnym razem, będąc w supermarkecie zaobserwuj, że tańsze, mniej znane marki, nagminnie poupychane są na dolnych półkach, których wzrok potencjalnego klienta raczej nie obejmuje. Nie bój się marek własnych danego sklepu oraz mniej znanych producentów. Najczęściej jest tak, że oprócz korzystniejszej ceny, lepszy jest również skład takiego produktu.
Wniosek: Składy to podstawa, a marka produktu jest najmniej ważna. Marka własna sklepu bezpodstawnie została owiana złą sławą. Bądź otwarty na zmiany, nie bój się szukać innych produktów, a zyska na tym Twoje zdrowie, nie wspominając o portfelu.
Porównuj ceny za 1 kg produktu
Między sklepowymi półkami czeka na nas wiele pułapek! Kolejną z nich jest cena produktu za kg, na którą mało kto zwraca uwagę, co jest wielkim błędem! Prosty przykład. Chcesz kupić płatki owsiane górskie, a do wyboru masz kilka opakowań różnych producentów. Jedno z nich ma 300 g., drugie 350 g., niewielka różnica. Ceny też przybliżone, więc z przyzwyczajenia wybierasz bardziej znaną markę. Następnym razem spójrz na blankiecik, na którym oprócz ceny za opakowanie, powinna widnieć cena za kilogram wybranego produktu. To właśnie jest wartość, która w miarodajny sposób pozwoli Ci zdecydować, który produkt jest tańszy! Nieważne czy kupujesz marchewkę, fasolę w puszce, ryż, suszone śliwki, żelki czy orzechy.
Wniosek: Jeśli zależy Ci na nie wyrzucaniu pieniędzy w błoto, zacznij dostrzegać ceny za kilogram wybranego produktu, które najczęściej dopisane są malutkim drukiem na blankiecie z informacjami o danym towarze.
Przeglądaj cotygodniowe oferty specjalne
Odkąd mieszkam w Norwegii, robię to praktycznie co tydzień. Wszystko zaczęło się dlatego, że w skrzynce pocztowej, nieustannie lądują gazetki z tygodniowymi ofertami różnych sklepów. Na początku byłam tym strasznie podirytowana, jednak teraz nie wyobrażam sobie tygodnia, bez przejrzenia wszystkich ofert. To naprawdę świetna opcja na sprawdzenie, czy nie ma jakiś specjalnych okazji, bez zbędnego tracenia czasu. W Norwegii często bywa tak, że w sklepach łatwo trafić na fajne promocje m.in. 3 za 2, -40 % na wybraną grupę produktów, 5 za 50 Kr czy przecena wybranego towaru etc. W Polsce jest podobnie, szczególnie w sklepach Lidl czy Biedronka często lądują towary, których byśmy się nie spodziewali, a do tego w bardzo korzystnych cenach.
Wniosek: Warto być na bieżąco z cotygodniowymi ofertami promocyjnymi sklepów. Porównując różne markety, zawsze trafimy na jakąś ciekawą okazję. Dzięki temu oszczędzamy również nasz czas, który musielibyśmy poświęcić, chcąc sprawdzić asortyment wszystkich sklepów osobiście.
Wypracuj swój schemat zakupów
Bardzo polecam obcykanie sobie okolicznych sklepów. Na moim przykładzie, wokół domu mam kilka opcji, gdzie mogę iść na zakupy. Jednak już na początku rozeznałam się, gdzie kupię produkty, które nie są dostępne wszędzie. W COOPie dostanę najtańsze mleko roślinne, orzechy, mięciutkie figi i najukochańsze daktyle. W Eurospar zawsze robię zapas gotowej mieszanki na falafele, jogurtu owsianego i ukochanego chlebka z samych ziaren. W Rema1000 dostanę wiórki kokosowe bez dwutlenku siarki, najtańszą ciecierzycę w puszce i komosę ryżową… I tak mogłabym wymieniać dalej. Są produkty, które kupimy wszędzie, jednak czasami warto poświęcić odrobinę czasu, na wypracowanie sobie pewnych schematów, które później ułatwią nam nasze zakupy. Mieszkając w Polsce, miałam podobnie. Szczególnie w moim małym rodzinnym mieście, każdy większy sklep znałam doskonale, dzięki czemu nie traciłam czasu na poszukiwanie danego produktu.
Wniosek: Warto obeznać się w asortymencie sklepów w naszej okolicy. Nie każdy produkt jest dostępny w każdym sklepie, a często cena może różnić się znacząco.
Zaglądaj do sklepów z żywnością importowaną/azjatycką/sklepików osiedlowych.
W moim małym, norweskim mieście znajdują się dwa sklepy z żywnością importowaną, które znam i bardzo lubię. Dużo taniej mogę kupić mniej dostępne składniki, które są równocześnie lepszej jakości. Ja w takich sklepach zaopatruję się najczęściej w suche warzywa strączkowe, mleko kokosowe bez żadnych ulepszaczy, pastę tahini, której używam m.in. do robienia hummusu, orientalne przyprawy, makaron ryżowy/ryż, sos Sriracha.
Wniosek: Często w niepozornie wyglądających sklepikach, możemy znaleźć tańsze i mniej dostępne produkty. Warto do nich zaglądać, bo często asortyment jest naprawdę świetny.
Jeśli chodzi o Polskę, bardzo polecam kupowanie żywności np. w Rossmannie czy osiedlowych sklepikach. Wymieniona drogeria ma coraz większy asortyment świetnych produktów, m.in. mlek roślinnych, orzechów, suszonych owoców, zdrowszych słodkości, makaronów, kasz. Rossmann często ratował mój portfel, gdy trafiając na promocję, mogłam spokojnie dostać mleko roślinne za 4-6 zł. Co do osiedlowych sklepików, często da się znaleźć produktowe perełki m.in. rzadko spotykane herbaty, płatki śniadaniowe np. płatki jaglane, gryczane, z komosy ryżowej, dobre pieczywo…
Nie bój się mrożonek
Ja już się ich nie boję i Tobie też polecam przestać! Już dawno obalono mit, że mrożone owoce/warzywa są ble i niedobre. Wcale nie! Kiedy nie mam czasu na zakupy, zawsze w lodówce staram się mieć paczkę mrożonego szpinaku, brukselki, truskawek, z których śmiało wyczaruję zdrowy dodatek do śniadania czy obiadu. W Norwegii mrożone warzywa i owoce są naprawdę tanie, w porównaniu do reszty. Groszek, owoce leśne, wymieniony już szpinak, brokuł, marchewka, borówki, mieszanka grzybów, fasolka szparagowa-świetna alternatywa dla tych świeżych, często kilkukrotnie droższych produktów. W Norwegii dostępność sezonowych warzyw i owoców jest dużo mniejsza niż w Polsce, większość z nich pochodzi z importu. Dlatego też lubię wykorzystywać mrożonki w mojej kuchni, bo często pochodzą z lokalnych upraw i wiem, że przed zamrożeniem, były w dużo lepszym stanie niż świeże maliny, które przyjechały tutaj np. z Hiszpanii.
Wniosek: Nie bójmy się mrożonek, są świetną alternatywą dla świeżych owoców/warzyw, które w danym okresie nie są dostępne. Oczywiście, jeśli mieszkasz w Polsce, nie polecam Ci kupować mrożonych truskawek w czerwcu, gdzie za rogiem możesz kupić świeżutkie, dorodne pyszności. Jednak zimą, zdecyduj się na mrożonkę niż opakowanie napompowanych truskawgigantów o smaku niczego.
Liczę, że pytanie: Jak robić zdrowe, tanie zakupy spożywcze w Norwegii (i w Polsce także), nie stanowi już dużego problemu, a dzięki powyższym podpowiedziom, Twoje zakupy będą sprawne, przemyślane i korzystne dla świnki skarbonki! Większość z opisanych rzeczy wydaje się oczywista, jednak często zapominając o tych podstawowych sprawach, zakupy stają się nieprzyjemnym obowiązkiem, z wysokim rachunkiem na czele.
A może Ty masz swoje sprawdzone sposoby na to, jak robić zdrowe, tanie zakupy spożywcze?