Minął ponad rok, odkąd porzuciłam dodawanie nowych tekstów. Dlaczego? Jednoznacznej odpowiedzi nie znam. Myślę, że czas, który poświęcałam kiedyś na prowadzenie bloga, przelałam na fotografię. Nie da się też ukryć, że pisanie tutaj przestało dawać mi jakąkolwiek satysfakcję, radość, wręcz nie czułam nic, a jedynie irytację. Nie mogę obiecać, że to miejsce odżyje na stałe, ale cieszę się tym, co tu i teraz. Tym, że siedzę zmęczona po pracy, po treningu i z uśmiechem na twarzy, stukam w klawiaturę.
Podsumowania
Cześć! Trochę mi się zeszło z drugą częścią wpisu, ale nie spodziewałam się, że to aż tak czasochłonne zajęcie. Przeglądanie i wybieranie zdjęć, a obok tego, mnóstwo wspomnień… Człowiek zamiast zrobić to w godzinę, przepada w folderach, wracając do tego, co było i zalewa go sentyment. Też tak macie?
W tym roku zrobiłam sporo zdjęć, które znaczą dla mnie szczególnie dużo. Zdjęć, za którymi kryją się dobre wspomnienia i cudowni ludzie. Chcę Wam pokazać chociaż część z nich. Nie te najlepsze pod względem technicznym czy klikalności na Instagramie, a właśnie najbliższe memu sercu.
Dzień dobry już w 2019! Dziś bardzo konkretny wpis, czyli refleksja i rzut oka na mój ubiegły rok. Nie chodzi o rozpamiętywanie, zadręczanie się, rozdrapywanie tego, co już minęło, ale spisanie sukcesów oraz porażek ostatnich 12 miesięcy, co mi osobiście, bardzo pomaga ruszyć do przodu oraz wyznaczyć główne cele na najbliższą przyszłość.
Siedzę na balkonie u sąsiadów i chłonę. Chłonę słoneczny, przyjemnie rześki dzień, który przyniósł wreszcie trochę ciepła. To co, że od jutra deszcz. Nie myślę o jutrze, biorę to, co dostaję dziś. A dziś jest pięknie i jakby lżej.
Przyjechałam właśnie do nowo otwartej kawiarni w Bodø (to dopiero święto w tej mieścinie), popijam latte na mleku owsianym i podjadam czekoladę, którą zabrałam ze sobą z domu. Chyba mnie nie wygonią za własny prowiant, co? I biorę się za pisanie podsumowania kwietnia, z którego, mam nadzieję, wyciągnięcie również coś dla siebie.
Czuję spokój, którego przez ostatnie dni, a tak naprawdę, cały miesiąc, brakowało. Otwarte okno, lekkie, rześkie powietrze łaskocze mnie po twarzy, na której maluje się jeszcze zmęczenie po podróży do Hamburga. Myślami już w kwietniu, ale chyba warto podsumować ten miniony miesiąc. Ciekawi?
Są tu fani lutego? Dużo osób nie przepada za tym miesiącem, a ja, tak trochę na przekór, bardzo go lubię. On już za nami, a dziś opowiadam, jak minęło mi te 28 dni. A bywało różnie.
Nadal to do mnie nie dociera, ale dziś skończyłam 25 lat. Ćwierć wieku, które minęło jak jeden dzień. Tyle wspomnień, doświadczeń, przeżyć, które ukształtowały to, jakim człowiekiem jestem obecnie. Dziś opowiem Wam o 25 rzeczach, które do tej pory zrozumiałam.
Styczeń za nami, jak tam Wasze postanowienia, cele i ich realizacja? No dobra… żartuję. Nie zaczynajmy tak poważnie! Dziś zasypuję Was styczniowymi wspomnieniami, zdjęciami i opowieściami o tym, co się działo przez te pierwsze dni 2018. Ciekawi? Chodźcie na małe podsumowanie!