Czas na kolejny wpis, w którym opowiem, jakie naturalne kosmetyki dobrze się u mnie sprawdzają. Dziś mam dla Ciebie trzy, wyjątkowe produkty. Cudowny balsam do ciała, delikatny żel do mycia twarzy i bazę pod cienie. Wszystkie polecane przeze mnie kosmetyki są w 100% wegańskie.
Ostatnio mocno ograniczam swoje zakupy, również te kosmetyczne.
Jednak to, co nakładam na swoją skórę, jest dla mnie wyjątkowo ważne. Dlatego wciąż staram się testować różne rozwiązania, marki i produkty, które będą mi służyły, ale wiecie… idealna to ja nie jestem. Wciąż popełniam błędy, poznaję swoją skórę i staram się z nią dogadać, co czasami bywa naprawdę trudne. I serce mi się kraja, kiedy dobrej jakości, nawet naturalny kosmetyk, musi pójść w odstawkę.
Powiem szczerze, że kiedyś moja skóra była jakby… prostsza do rozszyfrowania. Będąc nastolatką, nie miałam problemów z trądzikiem, nie przywiązywałam zbyt dużej uwagi do tego, jakich kosmetyków używam, a mojej diecie daleko było do zdrowej i przemyślanej. Dziś, mimo że dbam o wszystko mocniej, skóra jest naprawdę wrażliwa. Więcej o mojej rutynie pielęgnacyjnej możesz przeczytać w jednym z poprzednich wpisów.
Dziś opowiem Ci o trzech produktach, które świetnie się u mnie sprawdziły/sprawdzają.
Zawsze mniej na uwadze, że to, co sprawdza się u mnie, niekoniecznie będzie dobre dla Twojej skóry. Staram się polecać takie kosmetyki, które nie powinny wyrządzić nikomu krzywdy. Jednak nigdy nie ma 100% pewności, bo nawet kosmetyki z lepszym składem potrafią uczulać, obie te rzeczy niestety się nie wykluczają! Przechodząc do tematu wpisu, jakie naturalne kosmetyki polecam?
NATURALNY BALSAM Z OLEJEM KONOPNYM I MASŁEM CUPUACU OD HAGI COSMETICS
O MARCE:
Marka Hagi Cosmetics pojawiła się już w poprzedniej części tej serii, dlatego odsyłam Was tam. Jestem przekonana, że osoby, które interesują się naturalną pielęgnacją, na pewno ją kojarzą, a jeśli nie, musicie koniecznie poznać te polskie perełki!
OPAKOWANIE, DESIGN:
Opakowanie tego balsamu szczególnie przypadło mi do gustu. Czarna, plastikowa buteleczka z dozownikiem i minimalistyczna szata graficzna, czyli wszystko, co lubię! Produktu używa się bardzo wygodnie, a Hagi znów trafia w mój gust. Wiem, że opakowanie nie jest tak istotne, jak to, co w nim znajdziemy, ale lubię, kiedy kosmetyk dodatkowo cieszy moje oko.
SKŁAD:
Nie trzeba być ekspertem od składów, by zauważyć, że od samego początku dominują same dobroci. Skład jest prosty i zrozumiały. Ktoś pomyśli, ale co robi w składzie alkohol? Na początku mojej przygody z naturalną pielęgnacją, też myślałam, że każdy alkohol w składzie to coś złego. Jednak okazuje się, że np. Cetearyl Alcohol to alkohol, który w kosmetykach działa wręcz wygładzająco i zmiękczająco. Benzyl Alcohol stosowany jest jako składnik konserwujący i może już działać uczulająco, ale występuje on tutaj jako przedostatni w składzie, więc jest go naprawdę znikoma ilość. Oprócz tego został dopuszczony przez instytucje certyfikujące, jako składnik w naturalnych kosmetykach. Uwierzcie mi, mam bardzo wrażliwą skórę, a ten balsam w żaden sposób mi nie zaszkodził.
Aqua, Cannabis Sativa (Hemp) Seed Oil, Theobroma Grandiflorum (Cupuacu) Butter, Caprylic/Capric Triglyceride, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Glycerin (derived from vegetable oil), Glyceryl Stearate Citrate, Oeonthera Biennis (Evening Primrose) Seed Oil, Borago Officinalis (Borage) Seed Oil, Cetyl Alcohol, D-Panthenol, Camellia Sinensis (Green Tea) Leaf Extract, Tocopherol (Vitamin E), Cetearyl Alcohol, Parfum, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Xanthan Gum
O KOSMETYKU:
Zacznijmy od zapachu, który jest naprawdę wyjątkowy, choć nieco specyficzny. Jest lekko słodki, może wręcz orzechowy? Ciężko mi go opisać, jednak warto podkreślić, że nałożony na skórę, pachnie nieco inaczej. Zapach jest raczej delikatny i lekko wyczuwalny na skórze, jednak mi to bardzo odpowiada.
Sam balsam ma bardzo delikatną konsystencję, nie jest ani za gęsty, ani zbyt wodnisty. Łatwo rozprowadzimy go na skórze. Wchłania się błyskawicznie, a skóra po jego użyciu jest naprawdę delikatna i miła w dotyku. Producent obiecuje, że balsam sprawdzi się dla skóry wrażliwej i alergicznej, co potwierdzam!
Opakowanie ma (niestety) tylko 200 ml i powiem szczerze, że całkiem szybko zużyłam całość. Jednak moja skóra jest naprawdę sucha, więc nie szczędziłam balsamu. W ofercie dostępne są jeszcze inne wersje balsamów, które na pewno wypróbuję w przyszłości. Wersja z olejem konopnym bardzo mnie to do tego zachęciła.
KREMOWY ŻEL DO MYCIA TWARZY Z ALOESEM DR. ORGANIC
O MARCE:
Dr. Organic to marka wywodząca się z Wielkiej Brytanii, która w Norwegii cieszy się naprawdę sporą popularnością. Właśnie w ten sposób na nią trafiłam, bo produkty tej marki możemy znaleźć w praktycznie każdym sklepie ze zdrową żywnością i naturalnymi kosmetykami. Marka do najtańszych nie należy, jednak czasami sięgam po ich produkty, ponieważ w Norwegii spektrum wyboru mam bardzo ograniczone. To nie jest pierwszy produkt tej marki, który wylądował w mojej łazience. I powiem szczerze, że kolejny raz jestem bardzo zadowolona! Żel kupiłam spontanicznie, ale sprawdza się naprawdę dobrze, o czym piszę więcej poniżej. Dr. Organic bez problemu znajdziecie również w polskich sklepach, najłatwiej będzie online.
Marka Dr. Organic nie jest w 100% wegańska, jednak każdy produkt jest porządnie oznaczony. Jeśli komuś na tym zależy, wystarczy sprawdzić opakowanie.
OPAKOWANIE, DESIGN:
Opakowanie tego produktu zalicza się raczej do zwykłych niczym się niewyróżniających. Jednak jest bardzo poręczne i solidnie zrobione, choć wiem, że będę miała problem z wydobyciem końcówki kosmetyku (tak to zazwyczaj bywa z kosmetykami w tubkach).
SKŁAD:
Bardzo spodobało mi się to, że kosmetyk, który ma w nazwie Aloe Vera, czyli aloes, faktycznie zawiera go w składzie i to na pierwszym miejscu! Często producenci próbują nas nieco oszukać i zwabić nazwami składników, które są znane jako dobroczynne, a w składzie szukać ich z lupą w dłoni. Tutaj jest zupełnie odwrotnie. Aloes ma naprawdę sporo wartościowych właściwości kosmetycznych, m.in. wspomaga leczenie trądziku (ale jednocześnie nie wysusza skóry), łagodzi podrażnienia, utrzymuje odpowiednie nawilżenie skóry, sprawdza się dla cery wrażliwej i suchej. Do produkcji kosmetyków używa się żelu z liści aloesu i właśnie on znajduje się na pierwszym miejscu w składzie tego produktu.
Aloe barbadensis leaf juice, Sodium cocoyl isethionate, Stearic acid, Glycerin, Decyl glucoside, Calendula officinalis flower extract, Aqua, Parfum, Benzyl alcohol, Lactic acid, Guar hydroxypropyltrimonium chloride*, Salicylic acid, Sodium phytate, Sorbic acid, Citric acid, Potassium sorbate, Limonene, Linalool
O KOSMETYKU:
Żelu od Dr. Organic zaczęłam używać, kiedy moja skóra była w naprawdę w złym stanie. Walczyłam z alergią, przesuszeniem i lekkim zaczerwieniem. Obawiałam się, że nowym, nieznany mi kosmetyk, może tylko pogorszyć sytuację, jednak sprawdził się naprawdę dobrze!
Jego kremowa konsystencja bardzo polubiła się z moją skórą. Od razu zauważyłam, że będzie bardzo wydajny, już jego niewielka ilość wystarcza, by umyć nim całą twarz. Świetnie się pieni oraz naprawdę dobrze oczyszcza i odświeża skórę. Nie zmywam nim makijażu oczu (ten zmywam np. płynem micelarnym), a używam po wstępnym oczyszczeniu skóry za pomocą rękawicy GLOVE.
Żele do twarzy często przesuszają moją skórę i sprawiają, że jest ściągnięta. Tutaj ten negatywny efekt jest naprawdę znikomy, co jak dla mnie jest ogromnym plusem.
BAZA DO POWIEK PURO BIO
O MARCE:
PuroBIO Cosmetics to włoska marka, która jakiś czas temu, pojawiła się także w Polsce. W swojej ofercie ma przede wszystkim kosmetyki przeznaczone do makijażu, akcesoria oraz płyn do demakijażu. Wszystkie produkty są wytwarzane w 100% we Włoszech. Posiadają kilka certyfikatów, m.in. kosmetyku biologicznego, naturalnego, wolnego od niklu i odpowiedniego dla wegan. Obecnie możemy kupić je w polskim sklepie online, co jest dużym ułatwieniem dla wszystkich zainteresowanych!
OPAKOWANIE, DESIGN:
Nie chcę rozpisywać się zbyt dużo o opakowaniu bazy pod cienie, ale napiszę krótko, małe, poręczne i wygodne. Jedynym minusem jest to, że na początku użytkowania, nadmierna ilość produktu wydostaje się ze środka… Nie mając co zrobić z tak dużą ilością produktu, muszę ją po prostu wytrzeć o papier i wyrzucić.
SKŁAD:
Oczywiście, że skład nie jest w pełni naturalny. Jednak baza pod cienie musi spełniać swoje zadanie, a ja wierzę w politykę tej marki i fakt, że posiada liczne certyfikaty. Dlatego umieściłam ten produkt w moim zestawieniu, bo to fajna alternatywa dla popularnych marek.
SALVIA SCLAREA FLOWER/LEAF/STEM WATER (SALVIA SCLAREA (CLARY) FLOWER/LEAF/STEM WATER)*, MICA, SUCROSE PALMITATE, SQUALANE, OLEIC/LINOLEIC/LINOLENIC POLYGLYCERIDES, PARFUM (FRAGRANCE), GLYCERYL STEARATE, CETEARYL ALCOHOL, AQUA (WATER), OLIVE GLYCERIDES, TOCOPHEROL, POTASSIUM PALMITOYL HYDROLYZED WHEAT PROTEIN, GLYCERYL CAPRYLATE, APRICOT KERNEL OIL POLYGLYCERYL-4 ESTER , GLYCERIN, MICROCRYSTALLINE CELLULOSE, BUTYROSPERMUM PARKII BUTTER (BUTYROSPERMUM PARKII (SHEA) BUTTER), OLEA EUROPAEA FRUIT OIL (OLEA EUROPAEA (OLIVE) FRUIT OIL), CELLULOSE GUM, MARIS AQUA (SEA WATER), HYDROLYZED ALGIN, CHLORELLA VULGARIS EXTRACT, CELLULOSE, XANTHAN GUM, SILICA, CI 77820 (SILVER),
MAY CONTAIN +/-: CI 77891 (TITANIUM DIOXIDE), CI 77491 (IRON OXIDES), CI 77492 (IRON OXIDES), CI 77499 (IRON OXIDES)
*składniki organiczne
O KOSMETYKU:
Bardzo dobry zamiennik bazy INGLOT, której używałam naprawdę długi czas. Jest to produkt, po który nie sięgam codziennie, cieni do powiek używam sporadycznie, może 1-2 razy w tygodniu. Jednak sprawdza się naprawdę dobrze! Nałożony pod cienie sprawia, że makijaż oczu jest dużo trwalszy. Po prostu kosmetyk, który spełnia swoją funkcję.
Koniecznie daj znać, jakie produkty sprawdziły się ostatnio u Ciebie, masz coś godnego polecenia? Sięgasz po naturalne kosmetyki?
Jestem w trakcie robienia zakupów przed krótką wizytą w Polsce i na pewno przydadzą mi się Twoje rekomendacje, mimo że mam już swoje typy. Pamiętaj, że znajdziesz mnie na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. Szczególnie polecam Ci zajrzeć na moje InstaStories, gdzie dzielę się urywkami z mojej codzienności. Wpadaj i bądźmy w kontakcie, ściskam!