Kiedy człowiek opanuje już podstawy języka norweskiego, może warto wskoczyć na wyższy poziom? Dziś pokazuję, że codzienna praktyka obcego języka może być przyjemna, zgodna z naszymi zainteresowaniami i naprawdę dająca efekty! Przekonaj się, jak wygląda moja nauka norweskiego w domu.
Dobrze zrozumieć, że do nauki języka obcego, można podejść nieco inaczej.
Prawie rok temu opublikowałam pierwszą część wpisu o nauce norweskiego za darmo. Jeśli jesteś dopiero na początku swojej przygody z norweskim, koniecznie zajrzyj do tamtego wpisu! Znajdziesz w nim więcej informacji o podstawach. Polecam fajną aplikację, blog, dzięki któremu, świetnie opanujesz gramatykę, 2 kursy online stworzone przez Uniwersytety w Trondheim i inne.
W czerwcu udało mi się ukończyć roczne studia, które pozwalają mi podjąć studia w języku norweskim. Studia były dobrym impulsem i motywacją do nauki, ale powiem szczerze, że zajęcia z języka, która miałam tylko 2 razy w tygodniu, same w sobie nie przyniosłyby ogromnych efektów. Większą część pracy wykonałam w domu, nadrabiając braki (w grupie miałam już osoby, które płynnie mówiły po norwesku, a ja zaczęłam od zera). Jednak zajęcia w szkole to coś zupełnie innego niż rozmowa z Norwegiem, na co dzień. Uwierz mi, że nie było łatwo się przełamać. Do tej pory miewam momenty, kiedy nie rozumiem, co ktoś do mnie mówi. Norwegowie (tak jak i Polacy) mają przeróżne style mówienia. Zauważyłam, że oni często, siebie nawzajem nie rozumieją! Dlatego już na wstępie chcę Ci powiedzieć, że nie jest najłatwiej, ale się da. Nie warto się załamywać, a po prostu robić swoje. Systematycznie, we własnym tempie. A systematyczność jest naprawdę podstawą. Kiedy po ostatnim egzaminie miałam 2-miesięczną przerwę od nauki norweskiego, zauważyłam, jak szybko cała zdobyta wiedza, ulatywała z mojej głowy.
Przygotowałam dla Ciebie zestawienie pomysłów na kreatywną naukę norweskiego w domu!
Jeśli jesteś osobą, która ogarnia już podstawy tego języka, może warto zrobić coś więcej, by nadal się rozwijać? Po zakończeniu szkoły, a później, rezygnacji ze studiów po norwesku, zastanawiałam się, jak powinnam podejść do dalszej nauki języka norweskiego. I szybko zrozumiałam, że najlepszą drogą będzie mała podmianka… Zastanowiłam się, co lubię czytać i oglądać, ale po polsku oraz angielsku. Pomyślałam nad moimi zainteresowaniami oraz nad tym, co sprawia mi przyjemność. A co najważniejsze, zrozumiałam, że nigdy nie nadejdzie ten magiczny moment, kiedy będę w stanie zrozumieć wszystko, co przeczytam w gazecie, książce, filmie, serialu. Nigdy nie będę gotowa na 100%! Na to potrzebuję lat, a najlepsze, co mogę dla siebie zrobić, to zacząć zaglądać do takich codziennych materiałów już dziś, teraz, zaraz! I tak właśnie uczyniłam, a dziś opowiem nieco więcej o tym, co szczególnie mi się spodobało.
Moja nauczycielka najczęściej powtarzała: Starajcie się przesiewać ogrom nowych słówek i wybierać to, co dla Was najważniejsze, a przede wszystkim, okaże się przydatne i zgodne z Waszymi zainteresowaniami. Zgadzam się z tym w 100%! Jesteśmy tylko ludźmi, którzy na naukę potrzebują czasu, cierpliwości do siebie samego i wytrwałości. Może, zamiast załamywać się, jak dużo jeszcze przed nami, warto wyłapywać słówka i zwroty, których najczęściej używamy, mówiąc po polsku? Warto zrobić listę naszych zainteresowań i iść w tym kierunku. Jeśli jesteś osobą, która mieszka i pracuje już w Norwegii, zbieraj również słownictwo, które przyda Ci się w pracy.
Większość z moich propozycji jest niestety dostępna tylko i wyłącznie dla osób, które mieszkają już w Norwegii.
Jeśli żyjesz w Polsce, ciężko będzie Ci zdobyć norweski magazyn, iść do biblioteki czy obejrzeć norweski serial za darmo. Jednak szukaj, korzystaj z każdej możliwej okazji (może masz kogoś znajomego, z rodziny, kto tutaj mieszka i mógłby Ci coś przywieść), a jeśli nie książki i gazety, zawsze zostaje Ci czytanie blogów, stron internetowych, do których dostęp mamy z całego świata i to najczęściej za darmo.
MAGAZYNY I GAZETY
Magazynów nie kupuję dużo, praktycznie w ogóle. W Norwegii są one drogie, a do tego, odzwyczaiłam się od gromadzenia gazet w domu. Śmiało można je zastąpić czytaniem artykułów na norweskich stronach internetowych, o których więcej pisałam tutaj. Jednak czasami po nie sięgam, a moim ulubionym jest zdecydowanie magazyn INFINITUM. Bardzo ciekawe artykuły i rozmowy, a wszystko kręci się wokół środowiska oraz dbania o jego kondycje. Brak komercyjnych reklam, które najczęściej stanowią połowę magazynu, fajne ilustracje, dobrej jakości papier. Słownictwo nie jest trudne, a jeśli interesujesz się środowiskiem i bardziej świadomym życiem, ta gazeta jest dla Ciebie. Jeśli nie chcesz kupować magazynu, zajrzyj na ich stronę internetową, gdzie znajdziesz również mnóstwo artykułów.
Kolejnym magazynem jest norweska wersja naszego SHAPE, czyli SHAPE UP. Kupiłam go na lotnisku, żeby mieć czym zająć się w samolocie, ale byłam naprawdę pozytywnie zaskoczona. Ilość reklam nie przytłacza, sporo ciekawych treści i pierwszy raz znalazłam fajny zestaw treningowy w gazecie! Z takiego magazynu można wyciągnąć naprawdę sporo przydatnego słownictwa, szczególnie jeśli w Waszym życiu jest miejsce na aktywność fizyczną czy troska o odżywianie!
Jeśli nie chcesz wydawać pieniędzy na norweskie czasopisma, może zajrzysz do lokalnej biblioteki w mieście, w którym obecnie jesteś? Bardzo często jest tam przytulna czytelnia i półka ze sporo ilością gazet, a Ty na pewno znajdziesz coś dla siebie. Pomyśl o swoich zainteresowaniach czy ulubionych, polskich czasopismach.
KSIĄŻKI KUCHARSKIE, KSIĄŻKI O WEGAŃSKIM STYLU ŻYCIA, FOTOGRAFII
Książki to naprawdę świetny sposób na naukę języka norweskiego! Większość z nich wypożyczam z lokalnej biblioteki, która jest w Bodø naprawdę dobrze zaopatrzona! Jak widzisz na zdjęciach, sięgam po książki kucharskie, które opowiadają również o wegetariańskim i wegańskim stylu życia. Pierwsza książka, czyli Siljes reise to moja własność, a kupisz ją np. tutaj. W tej książce znajdziemy mnóstwo przydatnego słownictwa dotyczącego zdrowego i świadomego odżywiania. Autorka, oprócz przepisów, dzieli się różnymi poradami, wskazówkami itp. Przepisy szczególnie nie zachwycają, ale ja tę książkę kupiłam ze względu na naukę języka. Inne książki kucharskie wypożyczam w bibliotece. Jeśli interesujecie się wegańskim stylem życia, bardzo polecam Wam Veganmat på sitt beste. Napisana prostym językiem, co jednocześnie sprawia, że jest skarbnicą słownictwa!
W swojej biblioteczce mam również książkę o fotografii, którą dostałam w prezencie. Fotoglede to książka, z której wyciągniesz naprawdę sporo słownictwa fotograficznego! Napisana w nieco humorystyczny sposób, a jeśli o fotografii wiesz już nieco więcej, będzie Ci się ją łatwo czytało, mimo ogromu nowych słów.
Nie czytałam jeszcze wielu książek po norwesku. Obecnie łatwiej jest mi zaglądać do nieco krótszych form, przez które szybciej mogę przebrnąć. Jednak kolejną książką, którą mogłabym polecić osobom ogarniającym podstawy norweskiego, będzie Lær deg å leve. Książka szwedzkich autorów, która została również przetłumaczona na norweski. Jest świetna, naprawdę! Można do niej zaglądać wyrywkowo, czytając wybrane rozdziały. Autorzy poruszają wiele ważnych kwestii związanych z naszym życiem. Relacje, pewność siebie, miłość do samego siebie, akceptacja, nałogi, stosunki w rodzinie… Jestem pewna, że każdy znajdzie w niej cząstkę siebie. Ja jej lekturę zakończyłam z mnóstwem notatek, wypisanych cytatów i słów, które bardzo chciałam zapamiętać. Bardzo, bardzo polecam!
KSIĄŻKI, KTÓRE CZYTALIŚMY JUŻ PO POLSKU
Świetnym pomysłem jest także sięganie po książki, które przeczytaliśmy już w przeszłości, ale po polsku. Ja za jakiś czas mam zamiar zabrać się za jeden z kryminałów znanego, norweskiego pisarza Jo Nesbø. Na razie chciałabym delektować się jego genialnymi książkami po polsku, ale w 2018 roku na pewno do tego wrócę. Może lubicie np. Harrego Pottera? A co, gdyby wrócić do lektury Kamienia Filozoficznego, ale po norwesku? Wiem, że łatwo nie będzie, ale ze strony na stronę, na pewno pójdzie Wam tylko lepiej. Nie trzeba rozumieć każdego słowa, najważniejsze jest wyłapanie ogólnego kontekstu i znaczenia. Czytanie książki po norwesku, którą już dobrze znamy, to naprawdę świetny pomysł.
NORWESKIE BLOGI
Norweskie blogi… ostatnio na nich przepadłam! Pamiętam, kiedy byłam na początku swojej przygody z tym językiem i norweskie blogi zupełnie mnie nie przekonały. Powiem szczerze, że oceniałam je bardzo pochopnie (mnóstwo reklam, zdjęcia autorek, wpisy sponsorowane i polecanie ogromnej ilości kosmetyków, ubrań itp.). Nie chcę za dużo rozpisywać się o różnicach pomiędzy norweską i polską blogosferą, planuję napisać o tym oddzielny wpis. Odkąd zaczęłam zaglądać na norweskie blogi, zauważyłam ogrom różnic pomiędzy twórcami z Polski i właśnie Norwegii! Na tej stronie możecie sprawdzić zestawienie najpopularniejszych i najchętniej czytanych blogów w Norwegii. Niesamowite dla mnie jest to, że czarno na białym, mamy podaną ilość wejść na każdy z zarejestrowanych do tej platformy blogów. Poniżej podaję Wam listę blogów, na które najczęściej ostatnio zaglądam. Wydaję mi się, że to właśnie z nich uczę się obecnie najwięcej. Mam swój magiczny notatnik, w którym wypisuję wszystkie ciekawe dla mnie zwroty, słówka, sformułowania. A jest tego naprawdę dużo! I proszę Was, nie oceniajcie tych twórczyń pochopnie! Ja tak zrobiłam, a kiedy wczytałam się w to, co mają do powiedzenia, naprawdę przetarłam oczy ze zdziwienia. Mają do przekazania więcej, niż wydawałoby nam się, patrząc np. na zdjęcia.
Więcej o tym, co urzekło mnie w norweskich blogerkach i dlaczego lubię do nich zaglądać, na pewno opiszę w oddzielnym wpisie. Jednak uwierzcie mi, to jest naprawdę genialna i przyjemna metoda nauki języka norweskiego! Czasami wystarczy, że w drugiej karcie mamy włączony Translator Google i jeśli człowiek naprawdę czegoś nie rozumie, można się nieco wspomóc. Jednak pamiętajcie, że to tylko internetowy tłumacz, który popełnia masę błędów, przekonałam się o tym na własnej skórze i to nie raz.
Tak przy okazji, dobra rada, jeśli chodzi o korzystanie z Translatora Google. Zauważyłam, że zdecydowanie lepiej wychodzi mu tłumaczenie z języka angielskiego na norweski i na odwrót (zamiast bezpośrednio z polskiego). Właśnie w ten sposób staram się z niego korzystać.
NORWESKIE FILMY I SERIALE
W poprzednim wpisie polecałam serial SKAM. W ty zestawieniu dorzucę jeszcze świetny, norweski serial NOBEL, który dostępny jest obecnie na Netflixie. Powiem szczerze, że był on dla mnie sporym wyzwaniem językowym. Nie rozumiałam wszystkiego, a przeróżne dialekty, które możemy w nim usłyszeć, nieźle namieszały mi w głowie. Nie jest to łatwa pozycja, ale zawsze można obejrzeć go z angielskimi napisami. Oprócz językowych profitów świetna fabuła, dobra gra aktorska i nieco norweskich smaczków. Naprawdę gorąco polecam, szczególnie jeśli lubicie seriale związane z wojną i potyczkami politycznymi.
Moim kolejnym odkryciem jest komediowy serial SIDE OM SIDE, do którego osoby mieszkające na terenie Norwegii, mają dostęp za darmo. Ja zaczęłam od ostatniego, piątego sezonu i obejrzałam już prawie cały. Każdy odcinek trwa około pół godziny. Jest zabawny, łatwy w zrozumieniu i można się z niego nauczyć naprawdę wiele. Taka polska Rodzinka.pl, choć z dorosłymi w roli głównej! Serial opowiada o życiu trzech różnych rodzin żyjących w sąsiedztwie.
OGLĄDANIE ANGIELSKICH LUB AMERYKAŃSKICH PRODUKCJI Z NORWESKIMI NAPISAMI
Świetnym pomysłem praktykowanie norweskiego na co dzień jest również oglądanie seriali oraz filmów z norweskimi napisami. Niestety nie wiem, jak będzie u Was z dostępnością i realizacją tego pomysłu (mieszkając w Polsce)… W Norwegii, używając norweskiego Netflixa, nie mam z tym żadnego problemu.
Dodatkowo warto śledzić skandynawskie szkoły językowe, które znajdziemy na terenie Polski. Świetnym przykładem jest Mester Poznań, szkoła językowa, która na swoim Facebooku, często udostępnia ciekawe info grafiki, tłumacząc w nich różne, norweskie zagadnienia gramatyczne.
Są tu fani języków skandynawskich? Koniecznie dajcie znać, jakie są Wasze pomysły na domową naukę!
Myślę, że wymienione przeze mnie rady, są bardzo uniwersalne i świetnie sprawdzą się dla każdego, obcego języka. Nauka norweskiego w domu (lub każdego, innego) nie musi być nudna i związana tylko z podręcznikami. Nawet nie wiecie, jaką człowiek ma satysfakcje, kiedy zaczyna rozumieć więcej i więcej!