W tym roku postanowiłam, że również wybiorę słowo drogowskaz na nowy rok. Słowo, do którego będę mogła w każdej chwili wrócić, które da mi nadzieję, pomoże przełknąć okresy stagnacji i zwątpienia. Coś, co idealnie wpisze się w wiele aspektów mojego życia i pozwoli spojrzeć na siebie z czułością, cierpliwością i dystansem. Bo życia nie można brać tak do końca na poważnie!
Kto pamięta mój zeszłoroczny wpis z my one little word?
Moim słowem drogowskazem było: cierpliwość. I powiem szczerze, że trafiłam idealnie! Czego jak czego, ale cierpliwości w 2017 brakowało mi szczególnie… Mój Mateusz śmieje się, że powinnam przepisać to słowo również na 2018 rok. Cierpliwości nigdy za wiele. Ten wpis okazał się świetnym podsumowaniem, do którego mogłam wracać przez cały rok. I wiecie co? Widzę, jak ogromne zmiany zaszły we mnie samej… Wydarzyło się tyle dobrych, ale również gorszych rzeczy. Nabrałam rezerwy i każdego dnia uczyłam się właśnie tej cierpliwości, bez której niektóre wydarzenia, byłyby bardzo ciężkie do przełknięcia.
W tym roku stawiam na… akceptację!
My one little word in 2018 to zdecydowanie acceptance, czyli akceptacja! Wiecie, jak dobrze żyje się człowiekowi, który w pełni akceptuje siebie samego i to, że życie potrafi nas zaskakiwać? Cholernie dobrze! Akceptacja, a raczej jej brak, to wciąż moje słabe ogniwo, ale muszę to napisać… Czuję motylki w brzuchu na myśl o 2018, jeśli mam w nim robić taki postęp, jak w 2017! Nie wiem, czy wierzycie w Kogoś wyżej, ale ja tak. I wiem, że ten Ktoś, często śmieje się z moich planów, bo doskonale wie, że plany to jedno, ale prawdziwe życie, drugie. Dobrze o tym wiedzieć i brać… Brać wszystko, co przynosi nam życie. Pozwólcie, że opowiem Wam nieco więcej o tej akceptacji!
MY ONE LITTLE WORD IN 2018 IS ACCEPTANCE!
AKCEPTACJA MOJEGO STANU ZDROWIA
Nie jestem 100-procentowym okazem zdrowia, ale patrząc na wszystko z dystansu, widzę, jak wiele zmieniło się na plus. Mimo nieustannych problemów z tarczycą, od roku regularnie miesiączkuję, rosną mi włosy, moja skóra jest w całkiem dobrej kondycji. USG tarczycy z grudnia okazało się miłym zaskoczeniem i tarczyca jest w zdecydowanie lepszej kondycji, niż 2 lata temu! Mimo że hormony wciąż nie są na idealnym poziomie, zaczynam akceptować, że jest jak jest. Cieszę się z tych moich małych sukcesów! Planuję napisać wpis o życiu z chorobami tarczycy, bo to nie jest wcale taka łatwa sprawa. Jednak… akceptacja to podstawa, bo możecie mi wierzyć lub nie, ale większość zaczyna się w naszej głowie. W obecnych czasach naprawdę wiele młodych osób ma jakieś problemy ze zdrowiem, mniejsze lub większe, ale… to jest istna plaga! Dlatego cieszę się, że już dawno zaczęłam traktować własne zdrowie na poważnie. Trzeba zatroszczyć się najpierw o siebie, by później, można było dać tę troskę również drugiemu człowiekowi.
Nie stawiam znaku równości pomiędzy akceptacją i lenistwem, bezczynnością. Staram się każdego dnia walczyć o moje ciało i spokój ducha. Choć wcale nie mówię, że jestem chodzącym ideałem, oj nie.
AKCEPTACJA NIEIDEALNEGO CIAŁA
Jestem Klaudia. Nie jestem rozmiarem ubrania. To nic, że nie mieszczę się już w ciuchy w rozmiarze 34 czy 36. To nic, że moje ciało się zmieniło, że mam swoje kształty, że mam nieco więcej tłuszczyku tu i ówdzie. To nic, że mam duży biust, którego wiele kobietek mi zazdrości, a mi tylko uprzykrza życie. To nic, że nie jestem idealna… a zresztą, co ma oznaczać idealna? Nie mam zamiaru szufladkować samej siebie! Nie mam zamiaru powielać kanonów, iść za trendami. Chcę akceptować siebie taką, jaką jestem, a jednocześnie dbać o swoje ciało, by służyło mi jak najdłużej. By było silne, zdrowe i gotowe na wiele lat, które chcę jeszcze przechodzić po tej ziemi. Zbyt długo patrzyłam na siebie samą z nienawiścią i wciąż zdarza mi się to robić. Jednak… w 2018 zawalczę jeszcze mocniej, by wybić sobie te głupoty z głowy! Każda/każdy z nas jest piękna/piękny na swój wyjątkowy sposób, kropka!
AKCEPTACJA TEGO, ŻE NIE JESTEM NIEZNISZCZALNA
I Ty też nie. Każdy z nas ma prawo do odpoczynku i wsłuchania się we własny organizm. Bardzo cenię pracowitość i sumienność, ale zdecydowanie oddzielam grubą krechą obie te cechy od pracoholizmu oraz eksploatowania własnego ciała i umysłu do granic możliwości… Ile można tak pociągnąć? Na pewno nie za długo. Zdecydowanie pomocne w tym będzie zaprzestanie porównywania się z innymi. Ty to Ty, nikt inny. Ty masz swoje możliwości, Ty powoli musisz odkrywać, na jak dużo Cię faktycznie stać. A czasami, warto sobie odpuścić. Odpuszczanie to cudowna sprawa.
W 2018 postanawiam jeszcze bardziej zawalczyć o to, by polubić się z moim wnętrzem. Postanawiam kontynuować wszystko, co zaczęłam już jakiś czas temu. Fajnie wydobywać z siebie to, co najlepsze. A zaufaj mi, masz w sobie wiele dobrego. Każdy ma!
AKCEPTACJA TEMPA, W JAKIM SIĘ ROZWIJAM I ZMIENIAM
W 2018 rozhulam bloga, moja fotografia wskoczy na wyższy level, do 30-stki skończę kolejne studia i znajdę pracę marzeń. Zrobię nowe kursy i będę się rozwijała, rozwijała i jeszcze raz rozwijała… Nie, koniec! Koniec z postanowieniami, które czasami są ponad moje siły. Jestem człowiekiem, który bardzo chcę iść do przodu, uczyć się nowych rzeczy. Jednak nie mam zamiaru wymagać od siebie zbyt wiele, przyśpieszać tego, co lepiej byłoby robić we własnym tempie. Jestem przekonana, że 2018 przyniesie wiele nowego, ale czy trzeba od razu tworzyć pokaźną listę postanowień, która tylko może mnie przytłoczyć? Zamiast zbyt dużo planować, lepiej po prostu robić. Każdego dnia, na tyle, na ile starcza nam sił. W 2017 wydarzyło się naprawdę dużo, ale ten rok nauczył mnie również, że nie warto niczego przyśpieszać. Jeśli człowiek zacznie cieszyć się z samego procesu, drogi i dostrzeże postępy, jakich dokonuje, wszystko nabierze innego wymiaru.
Rozwijajmy się, ale na spokojnie, przecież nic nam nie ucieknie.
AKCEPTACJA DRUGIEGO CZŁOWIEKA
Nikt nie jest idealny, włącznie ze mną. Tak się cieszę, że moja ilość przyjaciół mocno się nie zmieniła. Staram się pielęgnować relacje, które są w moim życiu od dawna. I choć to normalne, że część znajomości się rozmywa, staram się nigdy nie traktować drugiego człowieka jak przedmiotu, który najłatwiej wyrzucić i zamienić… na nowy. Mam to szczęście, że bardzo rzadko trafiam na ludzi toksycznych, którzy wcale dobrze dla mnie nie chcą. Jednak jestem przekonana, że kluczem do sukcesu w relacji z drugim człowiekiem jest akceptacja. Akceptacja, że nikt nie jest idealny. Zrozumienie, że na próżno szukać winy w drugim człowieku, bo czasami warto zacząć od siebie. Zmieniając siebie, zmieniamy cały świat, również to, jak zaczną traktować nas inni.
Zostawiam Was z tym nieco niedokończonym wpisem, który mam nadzieję, skłania do własnych przemyśleń.
Do listy mogłabym dopisać jeszcze sporo, ale resztę wniosków zostawiam dla siebie. Wierzę, że pobudzi to również Waszą kreatywność i chęć przyjrzenia się własnemu życiu. Na koniec chciałabym napisać jeszcze jedno… Kochani, nie wstydźmy się siebie. Ja też czasami czuję się inna, niedopasowana, może nawet niezrozumiana? Jednak dobrze jest pojąć, że nie musimy się do nikogo ani do niczego dopasowywać. Warto być sobą, warto wsłuchiwać się w swoje serducho, warto czasami krzyknąć i szczerze powiedzieć o tym, co nam nie pasuje. Życzę Wam, żeby ten nowy rok, przyniósł więcej szczerości, otwartości i bycia sobą.
Co mogłoby zostać Twoim one little word na ten nowy rok? Może warto poszukać słowa drogowskazu w 2018?
Ja zrobiłam to już drugi raz i polecam tę praktykę naprawdę mocno! Pozwala lepiej przyjrzeć się naszemu życiu, pragnieniom. Pomaga w zastanowieniu się, nad czym musimy jeszcze popracować. Przepraszam… nie musimy. Chcemy! Dla mnie zdecydowanie jest to akceptacja. Wiem, że z nią, życie jest o wiele łatwiejsze, ale także pełniejsze.
Dajcie znać, na jakie słowo drogowskaz wpadliście. Może zainspirujecie również innych?