Nosiło mnie, od rana mocno mnie nosiło, żeby wreszcie spisać przemyślenia, które ostatnio pulsują w mojej głowie. Wiem, że pytanie Gdzie widzisz siebie za 10 lat przewija się dosyć często, ale dopiero niedawno dotarło do mnie, że odpowiadając na nie, możemy bardzo sobie pomóc. Przecież osiąganie celów składa się właśnie z tych małych, niewinnych rzeczy, które robimy na co dzień.
Krótki, dwudniowy pobyt na Lofotach, skąd wróciliśmy nieco przemarznięci, z lekkim niedosytem, ale bardzo szczęśliwi. Szczęśliwi, że nareszcie udało się odwiedzić to magiczne miejsce na północy Norwegii. Bajeczne Lofoty, czyli trochę opowieści, wrażeń i zdjęć z lekko zaparowanego aparatu, który nie do końca radził sobie z deszczową aurą!
Reklama na Instagramie podsuwa mi kolejny poradnik o tym, jak osiągnąć sukces. Może kupię, a nie, zaraz, nie zdążyłam jeszcze wdrożyć zmian z poprzedniej książki, którą nabyłam parę tygodni temu. Tu kolejna osoba przed 30-stką z dumą opowiada o swoim biznesie, a tam fotograf, którego zdjęcia wgniatają mnie w fotel. I jeszcze tamten, co podróżuje, utrzymując się z pracy zdalnej. I w ogóle same sukcesy dookoła. A zaraz obok ja, z moim lekko niepoukładanym życiem i poczuciem, że jestem w tyle.
O osteopatii usłyszałam już jakiś czas temu, ale dopiero w minione wakacje udało mi się pierwszy raz odwiedzić gabinet osteopaty w Polsce. Trafiłam do specjalistki z polecenia i uważam, że była to bardzo owocna wizyta, która pozwoliła mi lepiej poznać ciało i znaleźć odpowiedzi na kilka, nurtujących mnie pytań.
Dawno nie było krótkich zapisków, a w tym zabieganym świecie, jak tlen potrzebna jest chwila na refleksję. Mam nadzieję, że znajdziecie ją właśnie tutaj. Dwie minuty lektury, nie dłużej, obiecuję!
O powrocie do Krakowa marzyłam od dawna i ten plan udało się zrealizować na początku lipca. Spędziłam w nim trzy, genialne dni. We wpisie znajdziecie sporo porad, które sprawdzają się podczas moich podróży. O samym Krakowie też Wam opowiem, bo odkąd odwiedziłam je jako 9-letnia Klaudia, zmienił się nie do poznania!
Mamy przechlapane. Widzę, że nie tylko ja czuję się przytłoczona możliwościami, które daje nam obecnie to, co dookoła. Możemy tak wiele, ale paradoksalnie, coraz więcej osób nie robi z tym nic. Bo nie wie, co wybrać, a jak już wybiera, męczy się ze swoim życiem niemiłosiernie. Przecież z opowieści innych ten wybór miał sprawić, że zaczniemy lepsze życie. Nie zaczniemy, dopóki będziemy naśladować, podglądać, spełniać oczekiwania innych, zamiast być sobą.
Sztokholm odwiedziliśmy w drodze do Polski, do której pierwszy raz wybraliśmy się autem. Sztokholm to miasto, gdzie przez dwa dni na ulicy słyszałam więcej angielskiego, niż szwedzkiego. Sztokholm to miasto, które ma wiele do zaoferowania, a dwa dni to zdecydowanie za mało, by odkryć wszystko, co w nim najlepsze.
Kto ma prawo nazywać siebie specjalistą w danej dziedzinie? Co musimy zrobić, żeby bez obaw brać za swoje usługi pieniądze? Czy potrzebna nam szkoła, lata nauki, a może wystarczą umiejętności i wiedza, które nabyliśmy sami? Czy istnieje wyznaczona granica i idealny moment, w którym możemy zacząć nazywać się np. fotografem?
Jest coś magicznego w mniejszych, polskich miastach. Doceniłam to dopiero po wyjeździe do Norwegii, ale powrót do rodzinnego domu, z którego w młodzieńczych latach często chciałam się wyrwać, dziś koi mnie maksymalnie.