Ja wiem, wiem. Słowo slow jest ostatnio zdecydowanie nadużywane, szczególnie w social mediach. Slow food, slow living, slow eating, slow morning, slow fashion, a także… slow travel, o którym chcę dziś napisać nieco więcej. Nie zrażaj się i zobacz, że slow travel może być tak naprawdę… wszystkim!
RYTM SLOW JEST OSTATNIO BARDZO POPULARNY, CO NIE UKRYWAM, CIESZY MNIE NAPRAWDĘ MOCNO!
Jednak nie da się ukryć, że dla wielu z nas jest to po prostu moda, która nie ma żadnego odniesienia do życia codziennego czy podróżowania.
Wiesz… na Instagramie, pod zdjęciem z wycieczki, bardzo łatwo dodać hasztag #slow travel. Jak wygląda rzeczywistość? Otoczenie czy naszych obserwatorów oszukać możemy, ale czy jesteśmy szczerzy w stosunku do samych siebie? Czy faktycznie nasze podróżowanie jest takie, jak sobie wymarzyliśmy? A może wciąż próbujemy wcisnąć się w ramy zasad: wszyscy to widzieli, ja też zobaczyć muszę!, zamieniając większość wyjazdów w coś, co wcale nie pozwala nam zwolnić i poczuć się wyjątkowo?
ABY PODRÓŻOWAĆ W RYTMIE SLOW, NIE TRZEBA SPEŁNIAĆ Z GÓRY NARZUCONYCH ZASAD.
Każdy z nas powinien odkryć swój własny rytm, który będzie nam odpowiadał. Wyznaczmy swoje zasady i cieszmy się podróżowaniem, tak z całego szczerego serducha. Jak robię to ja? Chodź i przeczytaj, czym dla mnie są podróże w rytmie slow.
Zacznijmy od tego, że podróżowanie w rytmie slow nie może być kojarzone z bezczynnym leżeniem na hotelowym leżaku, kiedy przed nosem mamy tylko widok przepełnionego turystami basenu. Choć, jeżeli komuś taki odpoczynek odpowiada i czuje, że to dla niego najlepsza forma relaksu, nic mi do tego! Nie wiem, czy wiesz, ale slow travel może być tak naprawdę… wszystkim. I ja właśnie tak uważam!
SLOW TRAVEL TO ZNALEZIENIE CZASU NA TO, CO Z POZORU WYDAWAĆ SIĘ MOŻE NIEPOTRZEBNE.
To rytm, którego hasłem przewodnim powinny być słowa: Nic nie muszę, jeśli nie chcę.
Powtarzać będę to zawsze, również w odniesieniu do podróży. Każdy z nas jest inny, dlatego podróżując, ciężko wyznaczyć jedne, ogólne zasady. Jestem zdania, że warto dopasować podróże pod własne potrzeby, upodobania, pasje.
Weźmy pod lupę konkretny przykład. Jak myślisz, czy osoba, która na co dzień trenuje i uwielbia zdrowe odżywianie, poczuje się dobrze, kiedy przez 10 dni będzie skazana na śmieciowe żarcie i brak sportowych butów w walizce? Jeżeli nie podjęła takiej decyzji świadomie, na pewno nie.
Znam osoby, które uwielbiają odciąć się od rzeczywistości i raz na jakiś czas, kompletnie zmienić swoją codzienność. Ja należę do grona osób, które lubią ciągnąć za sobą swoje przyzwyczajenia. Dlatego zawsze mam ze sobą sportowe ciuchy, choć nigdy nie zakładam z góry, że trenować będę na pewno. Obecnie jestem w Chorwacji i razem ze mną przyjechał latop, aparat, notatnik i nieco notatek na najbliższy egzamin. Czuję się spokojniej, mając te wszystkie rzeczy ze sobą. Jest mi dobrze, że siedzę właśnie na balkonie, przed sobą mam widok na panoramę Dubrovnika i mam chwilę, żeby pisać, na co nie zawsze znajduję czas w codziennym życiu. Czy nie o to powinno chodzić w podróżowaniu? O znalezienie czasu na rzeczy, zajęcia, czynności, na które nie mamy czasu w pędzie dnia codziennego? Nie, nie żałuję, że nie zaliczyłam wszystkich atrakcji, które powinien odhaczyć typowy turysta w Dubrovniku. W zamian za to, wylądowałam dziś na uroczej plaży, pierwszy raz w życiu wypiłam macha latte i obserwowałam miejscowych, popijając przepyszne americano.
MOIM ZDANIEM PODRÓŻ TO CZAS, KIEDY WRESZCIE MOŻESZ ROBIĆ TO, NA CO NAPRAWDĘ MASZ OCHOTĘ.
Nie mniej sobie za złe, że z przewodnika zobaczysz tylko jedną pozycję, kiedy zwiedzanie muzeów czy innych, zatłoczonych przez turystów miejsc są ostatnimi rzeczami, na których Ci zależy. Naprawdę nie warto się do niczego zmuszać!
W podróżach powinniśmy szukać radości w elementach, które rażą swoją prostotą. Co mam na myśli?
Poranny jogging, nie ma nic lepszego, niż zwiedzanie okolicy biegając czy spacerując!
Czytanie książki w kawiarni, zdała od zatłoczonego centrum.
Rozmowa z lokalnymi i zaprzyjaźnienie się z gaduśnym kelnerem, który chętnie sprzeda nam parę ciekawostek o miejscu, w którym jesteśmy.
Długie rozmowy nocą z Twoim partnerem w podróży. O wszystkim i o niczym. O sprawach ważnych i mniej ważnych. O tym, co w natłoku obowiązków dnia codziennego, często wypada Ci z głowy, a zawsze chcesz o tym więcej powiedzieć.
Leniwe śniadanie w hotelu, które może przeciągnąć się nawet o godzinkę, no może dwie.
Spacery po ulicach, które niekoniecznie wyszczególnione są w popularnych przewodnikach. Nie wiem jak Ty, ale ja uwielbiam zgubić się w nowej okolicy, a z moją cholernie słabą orientacją w terenie to naprawdę nic trudnego!
NAMAWIAM CIĘ DO ODBLOKOWANIA… SWOICH PRAWDZIWYCH POTRZEB!
Ale, ale! Pamiętajmy przy tym, że slow travel jest często mocno przerysowane, zresztą z każdym podróżowaniem tak jest. Kiedy pytamy kogoś o ostatnią wyprawę, często słyszymy tylko te pozytywy. I powiem Ci, że to często wina naszego mózgu, który wypiera to, co złe, robiąc miejsce tylko dla najpiękniejszych wspomnień. Kto by chciał pamiętać o opóźnionym samolocie, nigdy niekończących się korkach, kolejkach, słabym śniadaniu, bólu brzucha po tanim obiedzie w nieznajomej knajpce, zbyt mocno spalonym czole, kłótni z chłopakiem, nieprzespanej nocy, robaku w pokoju… mam wymieniać dalej? Podróże najczęściej wyglądają perfekcyjnie, ale tylko i wyłącznie na zdjęciach czy we wpisach blogowych. Mam nadzieję, że masz to zawsze na uwadze. Każdy tak ma, naprawdę! Ja też. Mój pierwszy dzień w Dubrovniku skończył się na nieprzespanej nocy, nie wspominając nawet o innych rzeczach, które też nie poszły zgodnie z planem, a przed nami jeszcze prawie tydzień wakacji, więc lista na pewno się wydłuży.
JAK MOGŁABYM PODSUMOWAĆ SLOW TRAVEL?
Przede wszystkim, nie dajmy się zwariować i poddać iluzji idealnego podróżowania. Coś takiego nie istnieje! Warto zaakceptować fakt, że może stać się coś nieoczekiwanego.
Nie wiem jak dla Ciebie, ale dla mnie udana podróż to doświadczenia, które przywożę ze sobą w walizce. Z każdej wyprawy próbuję wrócić bogatsza o jakieś nowe przeżycie, przemyślenie. Może to być nawet błaha, niepozorna rzecz, taka jak spróbowanie nowej potrawy. Zawsze staram się, by podróżowanie było dla mnie lekcją.
Podróżowanie to nie wyścig i zaufaj mi, że czasami nie warto iść za tłumem.
Wychodzę również z założenia, że kto pyta, nie błądzi. Warto rozmawiać z lokalnymi mieszkańcami. Ja zawsze staram się wypytać właścicieli wynajmowanych mieszkań, obsługi hotelu, taksówkarza, miłego kelnera czy przypadkowo spotkanej osoby o atrakcje, czy polecane miejsca, które niekoniecznie cieszą się ogromną popularnością.
SZUKAJ PRAWDZIWEJ DUSZY MIEJSCA, DO KTÓREGO PRZYJECHAŁEŚ!
Oglądaj, czuj, smakuj, rozkoszuj się, poznawaj, bądź ciekawy, pytaj, błądź, zwolnij, chłoń. Zapomnij o podróży ze sztywnym rozkładem jazdy, chyba że taki daje Ci najwięcej radości.
CZYM DLA CIEBIE SĄ PODRÓŻE? INTERESUJESZ SIĘ SLOW TRAVEL?
Daj znać, co myślisz na ten temat. Zgadzasz się z moimi przemyśleniami?
PODOBAŁ CI SIĘ TEN WPIS? PODZIEL SIĘ NIM ZE SWOIM OTOCZENIEM!
Każdy komentarz, polubienie czy udostępnienie, są dla mnie bardzo ważne. Cholernie mnie motywują i dają nadzieję, że to, co robię, chociaż trochę pomaga i inspiruje drugą osobę!
Pamiętaj, że znajdziesz mnie na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. Szczególnie polecam Ci zajrzeć na moje InstaStory, gdzie dzielę się urywkami z mojej codzienności, do 6 maja tej chorwackiej! Wpadaj i bądźmy w kontakcie, ściskam!