Dzień dobry już w 2019! Dziś bardzo konkretny wpis, czyli refleksja i rzut oka na mój ubiegły rok. Nie chodzi o rozpamiętywanie, zadręczanie się, rozdrapywanie tego, co już minęło, ale spisanie sukcesów oraz porażek ostatnich 12 miesięcy, co mi osobiście, bardzo pomaga ruszyć do przodu oraz wyznaczyć główne cele na najbliższą przyszłość.
PODSUMOWANIA NAPRAWDĘ MAJĄ MOC!
Wiem, wiem, wszyscy w kółko o tych podsumowaniach i postanowieniach noworocznych. Sama miałam momenty, w których bardzo się buntowałam i nie chciałam niczego planować. Jednak widzę na własnym przykładzie, że spisywanie pewnych rzeczy na papier, bardzo mi pomaga. Nie tworzę mało realistycznych planów, a zaczynam od krótkiego podsumowania zeszłego roku, które zazwyczaj, czarno na białym, pokazuje mi, co poszło nie tak i nad czym powinnam popracować. Również i w tym roku spisałam dokładnie wiele myśli oraz wniosków, którymi postanowiłam się z Wami podzielić. Pozwólcie, że bardziej prywatne podpunkty zachowam dla siebie, ale wierzę, że otwartość w opowiadaniu o swoich porażkach oraz sukcesach, może również nakierować innych na wnioski dotyczące własnego życia.
SUKCESY, NIE WSTYDŹMY SIĘ O NICH MÓWIĆ!
Potrafię zapominać o dobrych stronach mojego życia. Często stwierdzam, że stoję w miejscu, że nic nie osiągnęłam. Moje OSOBISTE sukcesy lubię przypisywać losowi, szczęściu, innym osobom. Może 2018 nie należał do najlepszych, ale mimo wszystko, działo się w nim wiele dobrego i zawdzięczam to jedynie mojemu uporowi oraz ciężkiej pracy, a nie szczęściu! Nie bójcie się w taki sposób mówić o swoich sukcesach, a poniżej wypisałam co nieco dobrego z mojego, własnego podwórka. A! I sukces to nie tylko nowy samochód, awans czy kupno mieszkania. Dla mnie sukcesy mają nieco inny wymiar.
PIERWSZE ZAPROSZENIE DO PODCASTU.
Na to wspomnienie mocniej się uśmiecham, a nagrywanie podcastu z Moniką to była czysta przyjemność! Mimo że nie jestem w 100% zadowolona z tego, co wypłynęło z moich ust, lubię tę rozmowę, a możecie posłuchać jej na blogu Norweski dla Polaków. Stresik był, ale doświadczenie ekstra!
REGULARNE MIESIĄCZKOWANIE PRZEZ CAŁY 2018 ROK.
Dla niektórych kobiet to oczywista oczywistość, ale dla mnie ogromny sukces. Ja, dziewczyna, która dwukrotnie, przez ponad 2 lata, okresu nie miała, a jeśli go dostawała, to jedynie dzięki silnym hormonom, regularna miesiączka to naprawdę ogromny sukces. W 2017 roku wszystko powoli wracało do normy, ale zdarzały się miesiące bez miesiączki, a w 2018 roku wszystko działało jak w zegarku. To mój ogromny sukces!
WIĘCEJ KSIĄŻEK, SZCZEGÓLNIE TYCH W JĘZYKU NORWESKIM.
Zawsze starałam się sięgać po książki, ale to 2018 roku zaczęłam czytać najwięcej tych po norwesku. To jest dla mnie ogromny sukces, bo odkąd przyjechałam do Norwegii, marzyłam, by czytać w ojczystym języku tego kraju. Mimo że czytanie nie idzie tak sprawnie, jak z książkami po polsku, nie poddaję się i z każdą pozycją jest po prostu łatwiej!
BRAK WAGI I KONTROLOWANIA LICZB, KTÓRE CZASAMI ZBYT MOCNO BAŁAGANIĄ W GŁOWIE.
Kiedy ostatnio się ważyłam? Hm, pewnie rok temu. I tak, czuję, że przytyłam, ale po latach, w których waga była dla mnie obsesją, taki czas jest mi po prostu potrzebny. Czas, w którym głęboko gdzieś mam liczbę, która tak naprawdę nic nie zmienia. Liczbę, która jest głupim numerkiem, bo najwięcej powinno nam mówić to, jak się czujemy. Głupie? Może. Dla mnie to ogromny sukces 2018 roku. Fakt, że nie pozwalam, by liczba na wadze kontrolowała mój nastrój, samoocenę, podejście do samej siebie.
DOSTANIE SIĘ NA STUDIA PIELĘGNIARSTWA W BODØ I ŚWIADOMA Z NICH REZYGNACJA.
Znacie to uczucie, kiedy myślicie, że o czymś marzycie, ale gdy staje się to rzeczywistością, wszystko wywraca się do góry nogami? Tak było z aplikacją na studia pielęgniarstwa. Bardzo chciałam się na nie dostać już w 2017 roku, co mi się nie udało przez błąd w dokumentacji. W tym roku dostałam to upragnione miejsce na Uniwersytecie, ale ze względu na przeprowadzkę do Oslo oraz nieco inne pragnienia, zrezygnowałam, co było moim osobistym sukcesem, bo jeszcze kiedyś, nie miałabym jaj, by taką decyzję podjąć. W Norwegii chcę studiować, ale wiem, że mam na to czas i może uda się zacząć w tym roku, już w stolicy.
FOTOGRAFIA I PIERWSZE, PŁATNE ZLECENIA.
W 2018 roku nastąpił taki mikro przełom, jeśli chodzi o moją przygodę z fotografią. Mimo że nadal jest to jedynie dodatkowe zajęcie, a wiele płatnych zleceń ucieka mi przez to, że nie ma mnie na co dzień w Polsce, jestem bardzo dumna z tego, czego się nauczyłam przez ostatnie 12 miesięcy. Widzę po sobie, że zrobiłam ogromny postęp, szczególnie jeśli chodzi o świadomość światła, użycie trybu manualnego i pracę z modelami. To był dobry rok! Teraz nieco zwolniłam, ale wiem, że 2019 roku nie chcę odpuszczać i będę sięgać po małe marzenia!
PIERWSZA, PODPISANA UMOWA NA ŚLUB W 2020.
Mała rzecz, a cieszy! To dopiero za 1,5 roku, ale serce się raduje, że ktoś postanowił mi zaufać w tak ważnym dniu swojego życia. Będzie pięknie!
WSPÓŁPRACA Z AGENCJĄ MODELEK W OSLO.
Kolejny, fotograficzny sukces, czyli robienie tzw. testów dla agencji modelek. Mimo że to nie jest kierunek, w którym chciałabym iść, to doświadczenie dało mi naprawdę sporo. Mam nadzieję, że sfotografuję jeszcze wiele ciekawych twarzy i będę mogła poprawiać swoje umiejętności z każdą, kolejną sesją!
NAUKA BRUSH LETTERINGU.
Może nie jestem mistrzem kaligrafii, ale nauczyłam się posługiwać brush penami i mimo że nie praktykuję tego na co dzień, tej umiejętności się nie zapomina i często mi się przydaje. Szczególnie, przy wypisywaniu kartek okolicznościowych czy tworzeniu notatek. Jeśli chcecie zobaczyć, o co chodzi, zapraszam na mój Instagram, gdzie na profilu mam podpiętą galerię ze zdjęciami Creative!
LOKALNY MARKET ZE SŁODKOŚCIAMI.
Mieszkając jeszcze w Bodø, dwukrotnie wzięłam udział w lokalnym markecie, na którym sprzedawałam moje bezglutenowe i wegańskie słodkości. Świetne doświadczenie, do którego na pewno będę chciała wrócić w Oslo.
SAMODZIELNE ZNALEZIENIE PRACY W OSLO.
Co nie było wcale takie proste! Pracuję obecnie w fajnej kawiarni jako barista i mimo że nie jest to praca marzeń, nie mam na co narzekać. Dobry grafik, mili ludzie wokół, praktyka norweskiego i dużo wiedzy o kawie, co mnie interesuje. Satysfakcja jest podwójna, bo pracę zdobywałam już w języku norweskim, co było niemałym wyzwaniem.
REGULARNA PRAKTYKA JOGI.
W 2018 roku odpuściłam ciężkie treningi, a bardziej postawiłam na jogę. Mimo że ćwiczyłam jedynie w domu, zauważyłam naprawdę spory postęp, jeśli chodzi o mobilność mojego ciała. Jeszcze długa droga przede mną, ale o mojej jogowej przygodzie opowiem Wam w oddzielnym wpisie.
PODRÓŻE MAŁE I DUŻE.
Może nie było ich dużo, ale cieszę się nawet z krótkiego wypadu i uważam go za duży sukces! Kraków, Trójmiasto, Warszawa bardziej turystycznie, Lofoty, Hamburg, Sztokholm i objechanie całej Szwecji autem. To są dobre wspomnienia!
NOWI LUDZIE, NOWE RELACJE, WIĘCEJ ODWAGI!
2018 rok minął mi zdecydowanie pod hasłem: Klaudia, nie bój się nowych ludzi, wyjdź do nich! Oprócz dbania o stare relacje poznałam również nowe osoby, które wniosły wiele do mojego życia! Ludzi kreatywnych, tak samo zakręconych, jak ja, z podobnym spojrzeniem na świat. Ja nie wierzę w przypadki, po prostu musiałam na te osoby wreszcie trafić!
PORAŻKI, BO TO ONE WYZNACZAJĄ NOWY KIERUNEK!
By mówić o postępie, stawianiu kroków w przód, człowiek musi przyznać się sam przed sobą, co poszło nie tak. Porażki są super, bo zazwyczaj, po pewnym czasie, mamy z nich coś dobrego. Jak to mówi moja przyjaciółka Paulina: Nie ma takiej dupy, z której by się nie wyszło. Dlatego dzielę się i tutaj tym, co poszło nie do końca zgodnie z planem. Jak to w moim życiu bywa, ja swoje, a rzeczywistość swoje!
SPRAWDŹ TAKŻE: 10 CIEKAWYCH KSIĄŻEK DO PRZECZYTANIA W 2019.
ŁAPANIE KILKU SROK ZA JEDEN OGON.
Znacie ten stan, kiedy chcielibyście to, tamto, a i jeszcze to… no i może do tego spróbuję zrobić jeszcze coś takiego. Finalnie, przez chaos w głowie i zbyt dużą ilość pomysłów, nie robicie nic. Tak, to właśnie była Klaudia w 2018 roku. Może nie cały czas, ale zbyt często. Wielozadaniowości i nadmiarowi oczekiwań wobec samej siebie mówię głośne nie!
PORÓWNYWANIE SIĘ Z INNYMI.
Co tu ukrywać, to nadal moja pięta achillesowa. Porównywanie się z innymi to coś, czego w sobie nie znoszę, a nadal pozwalam samej sobie na takie stany… I nie chodzi o zdrową konkurencję, motywację przez przyglądanie się sukcesom innym czy inspirację twórczością ludzi, których podziwiasz. Chodzi o nieustanne dowalanie samej sobie, że hej maleńka, jesteś w tyle, ciągle jesteś w tyle. Dlatego niedawno wyciągnęłam ostre działa i po prostu przestałam w sieci obserwować osoby, które, mimo że robią piękne rzeczy, ciągnęły mnie w dół. Taka jestem, tak już mam. Miewam tygodnie, że się z tego śmieje, ale zdarzają się dni czy nawet dłuższe okresy, gdy kwestionuję wszystko, co robię i wtedy zalewa mnie… fala tsunami z czym do ludzi Klaudia, schowaj się pod koc.
NADAL KULEJĄCA SAMOAKCEPTACJA, KTÓRA WCIĄŻ WYMAGA PRZEPRACOWANIA.
To nie jest problem, który zniknie z mojego życia ot tak. Przez lata nie akceptowałam siebie, więc teraz potrzebuję lat, by nauczyć się kochać siebie. Widzę światełko w tunelu, ale, by wyjść na prostą, sporo mi jeszcze brakuje.
ZMARNOWANY CZAS W SOCIAL MEDIA, KTÓREGO JUŻ NIE ODZYSKAM.
Zauważyłam, że wiele osób ma świadomość, że zaczynamy zbyt dużo czasu spędzać w świecie online, zapominając o tym, co tu i teraz. Smutne to, ale prawdziwe. W 2019 roku chcę podejść do tematu zdecydowanie poważniej. Już zaczęłam wprowadzać małe zmiany (np. tryb samolotowy i brak WiFi na przynajmniej godzinę przed pójściem do łóżka, wyłączenie wszystkich powiadomień w telefonie), które poprawiają komfort mojego funkcjonowania, a przede wszystkim, ułatwiają zachować spokój w głowie oraz pozbyć się uczucia, że non stop coś mnie omija (niebezpieczne FOMO, czyli Fear of Missing Out). Omija nas jedynie prawdziwe życie, które jest najfajniejsze ludzie!
NIEUMIEJĘTNE RADZENIE SOBIE ZE STRESEM.
Ups, to temat na książkę. Moja psychika ma się lepiej, nie oznacza to jednak, że jest idealnie. W 2018 stres zabierał mi kontrolę zbyt wiele razy… kończyło się to różnie, ale nie zamiatam tego problemu pod dywan, a próbuję, cały czas próbuję nad tym pracować. Między innymi dlatego znów wracam na psychoterapię, czego nie mogę się już doczekać!
NIEZREALIZOWANY KURS PODCASTINGU I INNE, KREATYWNE POMYSŁY WYRZUCONE DO KOSZA.
W 2018 roku wykupiłam kurs online o nagrywaniu podcastu, który zaczęłam, ale nigdy nie skończyłam… Myśl o nagrywaniu podcastów chodzi ze mną od dawna, ale cały czas z tym zwlekam i nie wiem, kiedy to zrealizuję. Nie tylko ten pomysł wyrzuciłam do kosza, swój żywot skończyło w ten sposób wiele iskierek w mojej głowie, które na początku wywoływały ekscytację i motylki w brzuchu, a na końcu, zwątpienie oraz gorsze samopoczucie, że to i tak bez sensu.
ZAMYKANIE SIĘ W SOBIE, NIEUMIEJĘTNE ROZMAWIANIE O SWOICH UCZUCIACH.
Mimo że bardzo otworzyłam się na ludzi, nadal miewam problemy w rozmowach o uczuciach… i to spore problemy. Szczególnie z najbliższymi mi osobami, z którymi powinno mi to przecież przychodzić najłatwiej. Jednak u mnie sprawdza się zasada: obcej osobie czasami łatwiej jest powiedzieć więcej niż tej najbliższej. Nie ukrywam, że czuję się z tym naprawdę źle i intensywnie uczę się mówienia wszystkiego, co czuję, a nie zamykania się w sobie, kiedy coś idzie nie po mojej myśli… Bo najtrudniejsza prawda i szczerość lepsza od nawet maleńkiego, niewinnego kłamstwa, które jest jak kula śnieżna… jak nabierze rozpędu, ciężko już ją zatrzymać.
WYPALENIE TWÓRCZE I MNIEJ PISANIA, KTÓRE TAK BARDZO LUBIĘ.
2018 rok to była taka wewnętrzna wojna, jeśli chodzi o twórcze działania. Pogubiłam się we wszystkim i nadal szukam pomysłu na siebie tutaj, w sieci. Wierzę, że każdy z nas ma swoją misję. Ja nadal się za nią rozglądam, ale czuję, że pisanie jest jej częścią, dlatego nie chcę przestawać. Wiem, że słowami docieram do wielu osób.
WIĘCEJ SŁOWA CHCIAŁABYM, A MNIEJ MOGĘ ORAZ ROBIĘ.
Chyba nie muszę tego komentować. Gdybanie, za dużo Ciebie było w 2018! Będziemy nad tym pracować!
NIEDOKOŃCZONA PSYCHOTERAPIA.
Jeszcze w 2017 roku zaczęłam psychoterapię, którą przestałam kontynuować po 3-4 miesiącach, w marcu. Powiem szczerze, że nawet jako ogromna zwolenniczka psychoterapii, zwątpiłam i ja. Zaczęłam sądzić, że dopóki sama nie przestawię pewnych klapek w głowie, psychoterapia mi nie pomoże. Całą winę braku postępu zrzuciłam na siebie. Przestałam być szczera ze swoją terapeutką, mam wrażenie, że grałam, wstydziłam się mówić, co tak naprawdę dzieje się w mojej głowie. To nie jest wina ani moja, ani terapeuty. Czasami zdarza się przecież tak, że nie od razu znajdziemy psychoterapeutę, z którym złapiemy chemię. I ja, Pani Mądralińska, która wie to wszystko w praktyce, tak czy siak musiała się na siebie powściekać, że to jej wina. W tym roku zaczynam od nowa. Z inną osobą, z innym nastawieniem, z innymi oczekiwaniami, z obietnicą, że będę szczera, aż do bólu, bo o to w tym wszystkim chodzi.
POPRZEDNIA PRACA, KTÓRA ODBIŁA SIĘ NA MNIE ZBYT MOCNO.
Praca, która była dla mnie tylko dodatkiem, okazała się wyzwalaczem takiego stresu i nakręcania się, że aż trudno mi do tego wracać… Nie pozwólcie, by praca czy Wasz przełożony, kiedykolwiek sprawił, że czujecie się niepewnie, źle, gorzej. Napiszę tylko tyle.
BRAK PRACY PRZEZ PRAWIE 3 MIESIĄCE I MNIEJSZA STABILNOŚĆ FINANSOWA.
Brak stałego dochodu oznacza dla mnie nieustanny, podświadomy stres. Mimo że życie dzielę z moim narzeczonym, należę do osób, które chcą mieć własne pieniądze. Czas bez pracy w Norwegii był jednym z najcięższych, jeśli chodzi o ostatnie 3 lata w tym kraju. Niepewność, natrętne myśli, poczucie jestem gorsza, brak spokoju w sercu. Do tego wysokie koszta życia w norweskiej rzeczywistości i mimo wsparcia najbliższych, czułam się po prostu bardzo źle, choć nie miałam ku temu podstaw.
TO TYLE LUB AŻ TYLE! NAJBARDZIEJ OSOBISTE PUNKTY ZOSTAWIŁAM DLA SIEBIE, A I TAK WYSZŁA MI POKAŹNA LISTA!
Ciekawa jestem, pod czym moglibyście się podpisać. Bardzo lubię czytać tego typu podsumowania u innych. Uważam, że warto głośno mówić o swoich sukcesach, ale przede wszystkim, nie bać się przyznać, co poszło nie tak. Nie ma w tym nic złego, bo naprawdę nikt z nas nie jest idealny. Tak, można mieć takie odczucie przyglądając się niektórym osobom w sieci, ale wystarczy wyjść do kawiarni. Posiedzieć tam 2 godziny i poprzyglądać się ludziom. Porozmawiać z rodziną, przyjaciółmi, znajomymi. Trudności zdarzają się u każdego. Na tym polega życie.
WAŻNE PS!
Mimo słabej regularności w pisaniu i mniejszej obecności na blogu, w grudniu pojawiło się Was tutaj rekordowo dużo! Dziś sprawdziłam statystyki bloga i byłam w szoku! Ale jak to… czyli ktoś jednak wchodzi, czyta, szuka informacji na klaudiakoldras.pl? No nieźle! Dlatego też postanowiłam, że zrobię porządki w starych wpisach, bo wiele z nich nie jest już po prostu aktualnych… I powiem szczerze, że Wasza obecność dodała mi skrzydeł do dalszego pisania i tworzenia.
Jeśli jesteś nowy, napisz proszę, jak tu trafiłeś/trafiłaś! Opowiedz mi o osobie, daj znać, jakie treści interesują Cię na tym blogu najbardziej! Możesz wysłać mi maila na kontakt@klaudiakoldras.pl, czy krótką wiadomość na Facebooku, a nawet Instagramie. Dzięki, że jesteś!