Czy świadoma pielęgnacja przy użyciu wegańskich kosmetyków jest trudna i kosztowna? Jak zmieniło się moje podejście do pielęgnacji twarzy oraz jakie obserwacje okazały się kluczowe? Jakie zmiany uważam za najważniejsze i co pomogło mi okiełznać breakdown mojej cery, który pojawił się długo po dwudziestce?
W 2017 roku opublikowałam pierwszy wpis dotyczący mojej pielęgnacji. Sporo się od tego czasu zmieniło, przede wszystkim to, że przeszłam przez spory breakdown, jeżeli chodzi o moją cerę. Zaraz o tym opowiem, ale wspomnę tylko, że przygoda z bardziej świadomą, naturalną pielęgnacją, zaczęła się u mnie około 4 lata temu, wraz z momentem, kiedy zaczęłam wgłębiać się w wegański styl życia. Wcześniej zupełnie nie zwracałam uwagi na pochodzenie kosmetyków, ich składy itp. Najczęściej kupowałam produkty znanych koncernów kosmetycznych zupełnie nieświadoma, że mogą one źle działać na moją cerę. Moja ekscytacja osiągnęła wysoki poziom, kiedy odkryłam, że na polskim rynku jest mnóstwo wspaniałych, rodzimych marek, o których wcześniej nie miałam pojęcia! Wiecie, prawie 5 lat temu, sytuacja na rynku naturalnych kosmetyków wyglądała zupełnie inaczej, niż teraz. Obecnie tak naprawdę zakupy w lokalnej drogerii mogą okazać się bardzo owocne dla każdego, kto chce zaopatrzyć się w lepsze składowo produkty. Krótko mówiąc, są one po prostu łatwiej dostępne dla każdego. Kiedyś tak nie było, należało mocno zgłębić temat. Również oznaczenia kosmetyków bardzo ułatwiają cały proces zakupowy. Mam tu na myśli np. osoby, którym zależy na tym, by dany produkt był pozbawiony składników odzwierzęcych oraz okrucieństwa.
•
KRÓTKO O MOJEJ HISTORII.
Jako nastolatka nigdy nie miałam większych problemów z cerą. Oczywiście, zawsze zdarzały się jakieś niedoskonałości, ale nie miałam żadnego problemu, by bez skrępowania, nie nosić makijażu, co zdarzało się dosyć często, bo trenowałam sztuki walki. Podobnie było na studiach i jeszcze po przeprowadzce do Norwegii. Na cerę nie mogłam narzekać i mimo że mam problemy z tarczycą, nigdy nie dawała mi się we znaki, aż do roku 2018. Dosłownie z dnia na dzień, zupełnie nieoczekiwanie, stan mojej cery uległ ogromnemu pogorszeniu. Czoło i broda w niedoskonałościach, fazowe swędzenie skóry i nadmierne uczulenie na wiele produktów, na które nigdy wcześniej negatywnie nie reagowałam! Cera wywróciła mi się do góry nogami, tak dosłownie! Do dziś w czeluściach mojego telefonu posiadam zdjęcia bez makijażu z tego okresu i patrzę na nie z przerażeniem. Do tej pory nie wiem, z czego te negatywne zmiany wynikały, co było ich przyczyną. W tamtym okresie nie zmieniłam niczego w mojej diecie ani w pielęgnacji. Przyznam szczerze, że nie zniosłam tego łatwo psychicznie. Dla osoby, która nigdy nie miała większych problemów z cerą, kłopoty po 25 roku życia okazały się wyzwaniem.
Obecnie jest dużo lepiej. Nadal miewam gorsze momenty, jeżeli chodzi o moją cerę. Staram się to mocno obserwować i zauważać, co mi służy, a co nie. Jednak wiesz co? Zdałam sobie sprawę, że to nic nie zmienia. Moja cera mnie nie definiuje, a delikatne nierówności, a czasami nawet większy wysyp, niczego na mój temat nie mówią! Kiedyś zrzucałam wszystko na dietę i szukałam winy w za słodkiej bułeczce, którą zjadłam dnia poprzedniego. Dziś już wiem, że moja cera często odzwierciedla mój stan psychiczny. Tak, pielęgnacja i dieta mają ogromny wpływ na to, jak wygląda nasza twarz, ale ja zrozumiałam, że to właśnie stres potrafi mieć na nią największy wpływ. Dlatego bierz wszystko, o czym tutaj napiszę z dystansem i po prostu staraj się obserwować siebie, szukając tego, co służy Tobie, nie innym.
DWUETAPOWY DEMAKIJAŻ TWARZY
To jest jedna z najistotniejszych zmian, które wprowadziłam do mojej pielęgnacji. Kiedyś zmywałam makijaż tylko żelem do twarzy i mimo że na co dzień maluję się bardzo delikatnie, nie było to wystarczające. Dopiero po czasie zorientowałam się, że twarz nie jest w pełni przygotowana do dalszych etapów pielęgnacyjnych. Obecnie oczyszczam twarz w dwóch etapach. Najpierw stosuję produkt bardziej oleisty, który świetnie zmywa większą część makijażu. Następnie myję twarz żelem, robiąc to dwukrotnie. Tutaj było mnóstwo prób i błędów by odkryć, jakie kosmetyki oraz połączenia odpowiadają mi najbardziej. Obecnie bardzo polubiłam się z produktem The Ordinary, który po roztarciu na dłoniach, staje się wspaniałym produktem do demakijażu. Lekko oleista konsystencja, ale nie typowy olej. Wcześniej stosowałam również oleje do demakijażu, ale to właśnie ten produkt sprawdza się u mnie najlepiej i zawsze mam jego zapas w łazience. Całość, po roztarciu, spłukuję ciepłą wodą i od razu nakładam na twarz żel, myjąc nim twarz dwukrotnie.
Na zdjęciu widzicie żel, który uwielbiam i bardzo często do niego wracam. Jest on łatwo dostępny w Norwegii, niesamowicie wydajny i zupełnie nie podrażnia mojej cery. Po jego użyciu nie ma również efektu ściągnięcia skóry, za którym nie do końca przepadam. Poniżej dodaję jeszcze te produkty polskich marek, które stosowałam już wielokrotnie na przestrzeni ostatnich 4 lat.
INNE, SPRAWDZONE PROPOZYCJE:
Rumiankowy żel do mycia twarzy Sylveco.
•
WYCIERANIE TWARZY JEDNORAZOWYM RĘCZNIKIEM PAPIEROWYM.
Już w poprzednim wpisie z 2017 roku pisałam o tym, że wycieram twarz jednorazowym ręcznikiem papierowym. Zawsze staram się kawałek tego papieru wykorzystać później do przetarcia czegoś w toalecie, czy to zlewu, czy to kurzu na pralce. Dzięki temu unikam nakładania na twarz niepotrzebnych zanieczyszczeń, które mogą przecież gromadzić się na ręczniku (nie miałabym wystarczająco cierpliwości, by mój ręcznik do twarzy wymieniać praktycznie codziennie). Zwróć również uwagę na regularne zmienianie poszewki na swojej poduszce! Ja powinnam robić to zdecydowanie częściej i chcę o to bardziej zadbać.
•
TONIZACJA I WKLEPYWANIE PRODUKTU DŁOŃMI, NIE ZA POMOCĄ WACIKA.
Tonizacja twarzy po jej oczyszczeniu to kolejny, najważniejszy etap, którego nigdy nie opuszczam. Produkt wklepuję za pomocą dłoni, już dawno zrezygnowałam z wacików. W taki sposób każdy tonik wystarcza nam na dłużej (zauważ, jak dużo produktu wchłania sam wacik). Jeżeli nie próbowałaś jeszcze w taki sposób aplikować toniku, bardzo Ci to polecam! Po tonizacji zawsze daję skórze odpocząć, nie nakładam kremu od razu. Ostatnio stawiam na bardzo minimalistyczną pielęgnację i mam w swoim arsenale mniej produktów. Jednak czasami przed nałożeniem kremu, stosuję również dobrej jakości serum.
Obecnie używam toniku marki Chlochee, który bardzo lubię, ale poniżej podaję jeszcze dwa ulubione toniki, do których regularnie wracam.
INNE, SPRAWDZONE PROPOZYCJE:
Tonik, esencja nawilżająca Resibo
•
PEELINGI Z KWASAMI, ZAMIAST TYCH MECHANICZNYCH, Z DROBINKAMI.
Bardzo lubię stosować peelingi do twarzy, choć polubiłam się z tymi bez drobinek, na bazie kwasów. Obecnie mamy w Oslo upalne, słoneczne lato, więc odpuszczam peelingi, ponieważ dużo przebywam na słońcu. Jednak zazwyczaj staram się robić je raz, dwa razy w tygodniu. Mój ulubiony produkt, którego często używam to aktywna maseczka rozjaśniająco-pellingująca marki Madara. Jest to produkt nieco droższy, ale niesamowicie wydajny i sprawdza się u mnie świetnie! Jednak jeśli masz wrażliwą cerę, bądź ostrożna z peelingami. Każdy produkt testuj na niewielkim obszarze swojej twarzy, bo ich działania są już mocniejsze i potrafią podrażniać. Niedawno kupiłam również peeling od The Ordinary i czeka w kolejce na swój moment! Słyszałam o nim dużo dobrego.
•
DOBRY KREM TO WISIENKA NA TORCIE, ALE JAKŻE ISTOTNA!
Z kremami nieustannie eksperymentuję, ale mam swoje perełki, do których wracam regularnie. Ostatnio fakt, że nie mogę podróżować do Polski sprawił, że szukam dobrych produktów w Norwegii. Obecnie używam kremu The Ordinary oraz migdałowego kremu łagodzącego Weleda. Ten pierwszy polecam z całego serduszka, choć i marka Weleda, która cieszy się dużą dostępnością w Norwegii, jest niczego sobie! Poniżej dodaję również inne, ulubione propozycje kremów, które świetnie się u mnie sprawdziły i bardzo często do nich wracam, kiedy tylko mam możliwość kupić polskie kosmetyki.
INNE SPRAWDZONE PROPOZYCJE:
Alkemie krem równoważący. Uwielbiam go miłością wielką i mimo że jest produkt z wyższej półki cenowej, wrócę do niego, bo sprawdził się u mnie świetnie. Jego zapach, konsystencja, cudowne nawilżenie!
Lekki krem nawilżająco-rewializujący marki Chlochee. Kocham!
Krem kojąco-łagodzący Pure. Ta sama marka, choć inna seria, co ważne, bardziej przystępna cenowo. Dobry krem w dobrej cenie, polecam!
Krem odżywczy Resibo. Marka, którą lubię bardzo i zawsze z radością sięgam po jej produkty!
•
MNIEJ NAPRAWDĘ ZNACZY WIĘCEJ!
Ostatnio mam w sobie więcej luzu, jeżeli chodzi o pielęgnację twarzy. Staram się używać mniej produktów i nie przejmować się, kiedy cera znów ma się gorzej. Wiem, że to jest proces, że wszystko jest ze sobą ściśle połączone. Czy są inne kosmetyki, których obecnie używam? Tak, choć niewiele i nie jest to coś, bez czego nie potrafię się obejść.
Od dawna mam całkiem wyraźne cienie pod oczami. Ponad miesiąc temu zaczęłam stosować serum pod oczy od The Ordinary. Ważna uwaga, nie zastępuje ono kremu pod oczy! To właśnie domknięcie serum kremem sprawia, że będzie miało najlepsze działanie. Powiem szczerze, że dopiero teraz zauważam różnicę. Jest to produkt tani, więc warto go wypróbować! Jednak jego działanie jest widoczne dopiero po jakimś czasie, trzeba poświęcić mu nieco więcej cierpliwości. Dodatkowo, bardzo przyjemny efekt chłodzenia!
Innym produktem tej samej marki jest kwas salicylowy o stężeniu 2%, który stosuję punktowo na zmiany trądzikowe na noc. Powiem szczerze, że zauważyłam różnicę, jeżeli chodzi o ich gojenie! Ci nieproszeni goście znikają zdecydowanie szybciej.
•
MAKIJAŻ TEŻ MA ZNACZENIE!
Makijażowi mogłabym poświęcić oddzielny wpis, choć nie jestem żadną ekspertką, a moje malowanie ogranicza się do lekkiego podkładu, podkreślenia brwi, rzęs oraz policzków. Jednak z całego serca chciałabym polecić Ci krem BB marki So Bio, który jest ze mną od prawie roku i na razie nie chcę zamieniać go na nic innego! So Bio to marka, którą znajdziecie w np. w drogerii Natura. Krem jest bardzo lekki, zawiera mineralny filtr SPF 10, co dla mnie jest idealnym rozwiązaniem na cały rok. Kryje leciutko, ale jednocześnie bardzo dobrze wygładza koloryt skóry. Nakładam go po oczyszczeniu i tonizacji cery, niepotrzebny jest dodatkowo krem (w moim przypadku). Zastąpiłam nim podkłady mineralne, których wcześniej używałam. Fakt, one kryją lepiej, ale zaczynam lubić się z moją niedoskonałą cerą i chcę dać jej więcej oddechu, szczególnie latem! I tutaj właśnie ten krem jest dla mnie rozwiązaniem idealnym.
Pamiętaj, by używać dobrego kremu z filtrem! Ja sama ograniczam się tylko do SPF 10, ale jestem w trakcie szukania czegoś mocniejszego, co jeszcze lepiej ochroni moją cerę przed niepożądanym działaniem promieni słonecznych.
•
PODSUMOWUJĄC:
- Porządne, dwuetapowe oczyszczenie skóry to mój game changer! Bez niego cała reszta kroków, a nawet krem za kilkaset złotych, nie mają znaczenia!
- Tonizacja zawsze i wszędzie niech z Tobą będzie!
- Testuj, szukaj, próbuj! Nie da się od razu znaleźć tego, co służy nam najlepiej.
- Daj sobie dużo czasu, dużo cierpliwości i zaobserwuj, w jak dużym stopniu stres potrafi mieć odzwierciedlenie na Twojej cerze. Dieta, styl życia oraz pielęgnacja mają duży wpływ na to, jak wygląda nasza skóra twarzy, ale to właśnie stres potrafi zniszczyć wszystko, na co tak ciężko pracujemy. Tak jest w moim przypadku.
- Nie przejmuj się zbyt mocno tym, że Twoja skóra nie wygląda doskonale. Rozejrzyj się po ulicy. Jak często widzisz osobę, której cera prezentuje się jak nieskazitelnie? Powoli zaczynamy mieć wypaczone oraz zbyt wyidealizowane podejście do nas samych. Często jest to wynik wszystkiego, co widzimy w social mediach. Filtry, aparaty telefonów komórkowych, które wręcz sztucznie wygładzają każdy por na naszym nosie. Pamiętaj, jesteś wystarczająca nawet z pięcioma pryszczami za dużo. I założę się, że to głównie zwracasz na nie uwagę, inni mają to w nosie.
- Jeśli Twoja cera daje Ci się we znaki i masz większe problemy, nie szukaj pomocy w internecie na własną rękę. Zgłoś się do specjalisty, a porada dobro dermatologa może odpowiedzieć na wiele Twoich pytań!
•
2 MIEJSCA W SIECI, KTÓRE POMAGAJĄ MI W WYBORZE WEGAŃSKICH KOSMETYKÓW, A TAKŻE EDUKACJI ODNOŚNIE ICH SKŁADÓW.
Piggypeg- Know Your skincare. Wybieraj kosmetyki świadomie.
Happy Rabbit- kosmetyki wegańskie i nietestowane na zwierzętach.
•
A JAK TY DBASZ O SWOJĄ CERĘ?
Jeśli masz do polecenia jakieś perełki, które odmieniły coś w Twojej pielęgnacji, podziel się proszę! Sama wciąż szukam wyjątkowych produktów i chętnie słuchaj historii innych. Naturalna pielęgnacja to niekończąca się podróż, w której często trzeba postawić kilka kroków w tył, by móc ponownie ruszyć do przodu.
Dla mnie osobiście bardzo ważne jest to, by wspierać małe, rodzime firmy! Dlatego tak bardzo lubię wracać do polskich kosmetyków, które są naprawdę świetne i mamy być z czego dumni. Oprócz tego staram się mieć w swojej łazience tylko kosmetyki wegańskie. Tutaj chciałam uczulić na jedną rzecz. Pamiętaj, że tak jak w diecie, wegańskie nie oznacza od razu dobre, zdrowe, naturalne. Podobnie jest na rynku kosmetycznym! Niestety coraz więcej marek dopuszcza się do praktyki greenwashingu, czyli w skrócie… ekościemy! Poczytajcie więcej o tym zjawisku i nie dajcie się oszukać.
Jeśli tekst Ci się podobał i był w jakikolwiek sposób przydatny, podziel się nim ze światem, będzie mi bardzo miło! I daj znać, feedback od czytelników to złoto.