Cześć! Trochę mi się zeszło z drugą częścią wpisu, ale nie spodziewałam się, że to aż tak czasochłonne zajęcie. Przeglądanie i wybieranie zdjęć, a obok tego, mnóstwo wspomnień… Człowiek zamiast zrobić to w godzinę, przepada w folderach, wracając do tego, co było i zalewa go sentyment. Też tak macie?
dookoła mnie
Cześć! Ostatnie 5 tekstów wylądowało w szkicach, żadnego z nich nie jestem w stanie dokończyć. Dziwna blokada, która sprawia, że żaden z zaczętych wpisów nie jest wystarczająco dobry. Ale! W głowie zrodził się pomysł na luźną serię w której… no właśnie, zobaczcie sami!
Blog przeżył ze mną już naprawdę sporo, ja przeżyłam z blogiem jeszcze więcej. Od dłuższego czasu to miejsce nie powala moich czytelników ilością nowych tekstów, a ja mniej chętnie opowiadam o tym, co jeszcze jakiś czas temu, przychodziło mi z łatwością. Jednocześnie ciepło mi w serduchu, kiedy widzę, że bloga czytacie i cały czas pojawiają się tu nowe osoby.
W tym wpisie głos oddaję Oli, mojej dobrej znajomej jeszcze z czasów studiów. Kiedy zapytała mnie, czy mogłabym opublikować to, co ma do przekazania, na moim blogu, byłam pozytywnie zaskoczona. Tym tekstem poruszyła moje serce, mam nadzieję, że na Was zadziała on podobnie. Bo o oczywistych rzeczach trzeba przypominać, aż do znudzenia.
Nosiło mnie, od rana mocno mnie nosiło, żeby wreszcie spisać przemyślenia, które ostatnio pulsują w mojej głowie. Wiem, że pytanie Gdzie widzisz siebie za 10 lat przewija się dosyć często, ale dopiero niedawno dotarło do mnie, że odpowiadając na nie, możemy bardzo sobie pomóc. Przecież osiąganie celów składa się właśnie z tych małych, niewinnych rzeczy, które robimy na co dzień.
Reklama na Instagramie podsuwa mi kolejny poradnik o tym, jak osiągnąć sukces. Może kupię, a nie, zaraz, nie zdążyłam jeszcze wdrożyć zmian z poprzedniej książki, którą nabyłam parę tygodni temu. Tu kolejna osoba przed 30-stką z dumą opowiada o swoim biznesie, a tam fotograf, którego zdjęcia wgniatają mnie w fotel. I jeszcze tamten, co podróżuje, utrzymując się z pracy zdalnej. I w ogóle same sukcesy dookoła. A zaraz obok ja, z moim lekko niepoukładanym życiem i poczuciem, że jestem w tyle.
Dawno nie było krótkich zapisków, a w tym zabieganym świecie, jak tlen potrzebna jest chwila na refleksję. Mam nadzieję, że znajdziecie ją właśnie tutaj. Dwie minuty lektury, nie dłużej, obiecuję!
O powrocie do Krakowa marzyłam od dawna i ten plan udało się zrealizować na początku lipca. Spędziłam w nim trzy, genialne dni. We wpisie znajdziecie sporo porad, które sprawdzają się podczas moich podróży. O samym Krakowie też Wam opowiem, bo odkąd odwiedziłam je jako 9-letnia Klaudia, zmienił się nie do poznania!
Sztokholm odwiedziliśmy w drodze do Polski, do której pierwszy raz wybraliśmy się autem. Sztokholm to miasto, gdzie przez dwa dni na ulicy słyszałam więcej angielskiego, niż szwedzkiego. Sztokholm to miasto, które ma wiele do zaoferowania, a dwa dni to zdecydowanie za mało, by odkryć wszystko, co w nim najlepsze.
Są tu fani lutego? Dużo osób nie przepada za tym miesiącem, a ja, tak trochę na przekór, bardzo go lubię. On już za nami, a dziś opowiadam, jak minęło mi te 28 dni. A bywało różnie.