Tak, ja też mam tendencję do zauważania i wyolbrzymiania moich negatywnych cech, wad, słabszych stron. Często myślenie o tym, co chcielibyśmy w sobie zmienić, przyćmiewa najważniejsze, czyli cudowne cechy naszego charakteru, ciała, osobowości. Dziś na przekór opowiem o tym, co w sobie lubię. Zero narzekania, krytyki, podkreślania swoich wad. Choć raz skupmy się na tym, co w nas najlepsze!
potencjał
Na początku 2017 roku, postanowiłam, że chcę wybrać sobie słowo, które będzie moim osobistym drogowskazem. Drogowskazem w momentach, kiedy upadnę, zwątpię, będę chciała zawrócić, twierdząc, że przecież to wszystko nie ma sensu. Przypomnieniem, że mam prawo być szczęśliwa, że mogę marzyć i po prostu… żyć. Poznaj moje one little word in 2017!
Życie to taki zawiły stwór, który często nas zaskakuje. Lubimy na nie narzekać, a przede wszystkim, mocno je sobie komplikować. Tak, niestety sami robimy sobie pod górkę. A gdyby tak… zaakceptować swoje życie takim, jakie obecnie jest?
Jest jedna rzecz, której w życiu żałuję najbardziej. Jest nią fakt, że nikt nigdy nie nauczył mnie… samoakceptacji. Dziś pogadamy o naszych ciałkach i o tym, jak pokochać siebie, nawet jeśli waga pokazuje nieco więcej, niż wcześniej. Jak zaakceptować swoje ciało i czy istnieje jednoznaczna odpowiedź na to pytanie?
Czekamy, całe życie czekamy. Na życiowe fajerwerki, na przełom, na wielkie bum. Na coś, co sprawi, że wreszcie poczujemy się szczęśliwi, że zaczniemy żyć, cieszyć się każdym dniem i poczujemy to upragnione… spełnienie. Wiesz co? Przetrzyj oczy, weź głęboki wdech i rozejrzyj się dookoła, bo to nieustanne oczekiwanie sprawia, że wyjątkowa teraźniejszość przecieka Ci właśnie przez palce. Jak zacząć żyć? Bądź tu i teraz!