W tym wpisie głos oddaję Oli, mojej dobrej znajomej jeszcze z czasów studiów. Kiedy zapytała mnie, czy mogłabym opublikować to, co ma do przekazania, na moim blogu, byłam pozytywnie zaskoczona. Tym tekstem poruszyła moje serce, mam nadzieję, że na Was zadziała on podobnie. Bo o oczywistych rzeczach trzeba przypominać, aż do znudzenia.
szczęście
Nosiło mnie, od rana mocno mnie nosiło, żeby wreszcie spisać przemyślenia, które ostatnio pulsują w mojej głowie. Wiem, że pytanie Gdzie widzisz siebie za 10 lat przewija się dosyć często, ale dopiero niedawno dotarło do mnie, że odpowiadając na nie, możemy bardzo sobie pomóc. Przecież osiąganie celów składa się właśnie z tych małych, niewinnych rzeczy, które robimy na co dzień.
Ach te zapiski. Trudno nie spisywać myśli, kiedy głowa swoje, a my swoje. Mam tyle do przekazania, do powiedzenia. Czasami nie nadążam za swoimi emocjami, które uprawiają swoje harce bez mojej zgody. W efekcie powstają kolejne zapiski, które chyba trochę lubicie.
Nie chcę uciekać od mojej wrażliwej natury. Wy też nie uciekajcie, nie warto. Część z Was zauważyła, jak często przewija się u mnie temat samoakceptacji i relacji z własnym ciałem. Ostatnio więcej nad tym pracowałam, zdarzały się też gorsze chwile, a pisanie często mi w nich pomagało. Taka osobista terapia.
W życiu każdy miewa momenty, gdy cały świat widzi w czarnych barwach. To źle, tamto niedobrze. Tego nam się nie chcę, to jest bez sensu. Najlepiej zostać w łóżku, jak najdalej od ludzi i tę złą passę przeczekać. A jak poprawić sobie humor? Może spróbować wypisać wszystko, co daje nam w życiu radość?
Nadal to do mnie nie dociera, ale dziś skończyłam 25 lat. Ćwierć wieku, które minęło jak jeden dzień. Tyle wspomnień, doświadczeń, przeżyć, które ukształtowały to, jakim człowiekiem jestem obecnie. Dziś opowiem Wam o 25 rzeczach, które do tej pory zrozumiałam.
Nie bójmy się rozmawiać o tym, co ludzkie, choć trudne. Nie jesteśmy sami, nigdy.
Czasami zastanawiam się, czemu życie, akurat mi, przynosi tyle ciężkich chwil. Pozostałości po depresji, załamaniu, zaburzeniach odżywiania czy jakkolwiek to nazywam, dają o sobie znać dosyć często. Łatwo nie jest, ale nie żałuję niczego. I całym sercem chcę mówić o tym otwarcie, bo to żaden wstyd. Czego uczą mnie te trudne doświadczenia? Jak sobie radzę z okruszkami po tym, co przeszłam?
Ostatnie zapiski mocno przypadły Wam do gustu. Przełamując opory i wewnętrzne lęki, wracam do Was z czymś nowym. O czym? O miłości, ale tej wyjątkowej, bo do siebie samego. Poświęć minutkę, przeczytaj, odnieś do siebie.
Lubię myśleć i często myślę za dużo. Zastanawiam się, rozdrapuję, analizuję, przesadzam ze swoją wrażliwością i chęcią zrozumienia rzeczy, których czasami nie da się zrozumieć. Taki charakter to przekleństwo i jednocześnie moja zaleta. A sens życia i to, jakie jest moje zadanie na tym świecie to mój ulubiony temat. Pomyślimy razem?
Dziś wpis od serca, dla serca. Bo prawdą i tym, co czasami w człowieku siedzi bardzo głęboko, dzielić się trzeba. Mimo że każdy z nas jest inny, wszyscy w życiu mamy gorsze chwile. A doświadczenie innej osoby, słowa otuchy i poczucie, że nie jesteśmy z tym wszystkim sami, naprawdę mogą pomóc.