Czy potrafisz wyobrazić sobie sernik idealny, ale taki bez białego sera, masła i cukru? Ciasto, którego smak i konsystencja niczym nie odbiega od klasycznej wersji, a po jednym kawałku ciężko Ci powiedzieć stop? Jeśli nie, koniecznie zrób tofurnik! Ja zrobiłam i przepadłam!
Mimo że na diecie roślinnej jestem już od ponad roku, a o tofurniku słyszałam dobre kilka lat temu, ciasto to, dopiero w tym tygodniu zagościło w mojej kuchni. Oczywiście, że jadłam je w wegańskich knajpkach, ale nigdy nie zrobiłam go sama. Och, jaka ja byłam głupia!
Czym właściwie jest tofurnik?
Tofurnik to nazwa wegańskiego sernika na bazie tofu, która potocznie przyjęła się w środowisku osób na diecie roślinnej (ale nie tylko, myślę, że słyszało o niej sporo mięsożerców). Nie mam pojęcia, kto wpadł na genialny pomysł stworzenia z tofu ciasta, ale chwała mu za to! Jeśli chodzi o polskich blogerów, ja zauważyłam ten przepis u Marty z Jadłonomii, już dobrych parę lat temu, kiedy zaczynałam swoją przygodą z wykluczaniem z diety nabiału i jajek.
W sieci znajdziemy mnóstwo wariacji na temat tofurnika. Jednak dwie podstawowe opcje to tofurnik pieczony i ten na zimno. Tofurnik pieczony najczęściej zawiera dodatek mąki ziemniaczanej i mleka kokosowego, a w wersji na zimno, wspomniane przed chwilą mleko kokosowe (jednak najczęściej przepis wymaga, by było schłodzone przez kilkanaście godzin w lodówce), agar (poniżej wyjaśniam, cóż to takiego, jeśli ktoś się z nim nie spotkał) i najważniejszy dodatek w obu wersjach, sok z cytryny. To właśnie on sprawia, że tofu traci swój mdły i sojowy posmak, a po dodaniu innych składników, sok z cytryny jest wręcz niewyczuwalny! Z innymi dodatkami możemy szaleć do woli! Choć na pierwszy raz szczerze polecam zrobić tofurnik wg sprawdzonego przepisu.
Ja zdecydowałam się na wersję bez pieczenia.
Zaczęłam przekopywać internet w poszukiwaniu przepisu idealnego oraz takiego, w którym nie potrzebuję schłodzonego mleczka kokosowego. Czemu? Tofurnik robiłam dzień przed ważną dla mnie rocznicą, a wszystkie składniki przygotowałam na ostatnią chwilę, w tym mleczko kokosowe. Ciasto musiało być gotowe na wieczór, by po nocy w lodówce, było gotowe do spożycia.
Zainspirowana przepisem na fistaszkowy tofurnik, który znalazłam na blogu Hello Morning, postanowiłam stworzyć wersję migdałową! Akurat miałam w domu kilogram masła migdałowego i paczkę migdałów, więc pomysł narodził się automatycznie! Jednym ze składników ciasta jest agar, czy wiesz, co to jest?
Czym jest agar, jeden ze składników tofurnika na zimno?
Agar to roślinna wersja żelatyny. Jest to biały, bezzapachowy proszek, który dostaniemy w sklepach ze zdrową żywnością. Z czego powstaje? Z wodorostów morskich, a jego żelujące właściwości sprawiają, że jest świetnym zamiennikiem żelatyny, co jest dobrą wiadomością dla osób na diecie wegetariańskiej i wegańskiej. Spokojnie znajdziecie go w sklepach internetowych, jak i stacjonarnych.
Mimo że tofurnik robiłam pierwszy raz, wyszedł naprawdę idealnie! Dlatego śmiało dzielę się z Wami przepisem i zachęcam do zrobienia sernika bez sera! Mimy domowników, którzy dowiedzą się, że jest to ciasto z tofu, na pewno będzie bezcenna, uwierzcie mi!
Przepis na migdałowy tofurnik na zimno
SKŁADNIKI:
Na spód ciasta, u mnie wersja bezglutenowa:
· około 1 szklanki świeżych daktyli, które należy zalać wrzątkiem na minimum 15 minut *
· 1 1/2 szklanki migdałów
· porządna szczypta soli
* Śmiało możesz użyć suszonych daktyli! Należy jednak pamiętać, że są twardsze od tych świeżych i czas namaczania ich we wrzątku automatycznie się wydłuża. Jednak ja polecam rozejrzeć się za tymi świeżymi.
Na masę:
· 400-500 g tofu, zwykłego nie silken *
· puszka mleka kokosowego, 400 ml
· 4 czubate łyżki masła migdałowego
· 100 ml mleka sojowego, u mnie niesłodzone
· sok z 1 większej cytryny
· skórka starta z 1 cytryny **
· świeża wanilia, ziarna z jednej laski
· 1/2 szklanki cukru kokosowego + 1 łyżka stewii ***
· 1 łyżeczka agaru
* W Polsce jest wręcz niemożliwe, by w sklepie dostać tofu z GMO, musi to być oznakowane. Ja w Norwegii zdecydowałam się na tofu organiczne, które kupuję w sklepie ze zdrową żywnością. W zwykłych marketach ciężko je tutaj dostać, co innego w Polsce.
** Pamiętaj, żeby odparzyć cytrynę! Na jej skórce kryje się wiele zła, które producenci nakładają na cytrynkę, by przeżyła jak najdłużej. Wyjątkowo, warto zaopatrzyć się w cytryny ekologiczne, jeśli używamy jej skórki. Jeśli nie, postaraj się ją porządnie odparzyć i wyszorować.
*** Możesz użyć normalnego cukru lub tego trzcinowego, ale ja wybrałam zdrowszą wersję, czyli cukier kokosowy (ma m.in. niższy indeks glikemiczny), a dodając stewii, mogłam zmniejszyć jego ilość. Jednak warto na koniec spróbować masy, czy jest wystarczająco słodka. Możesz dodać innego słodzika np. ksylitolu.
Polewa:
· około 10 świeżych daktyli, zalanych wrzątkiem i namoczonych przez 15 minut
· mleko roślinne, u mnie sojowe
· łyżeczka oleju kokosowego
· maliny, migdały do ozdoby
WYKONANIE:
Zaczynamy od spodu. Migdały zblendowałam na grubą mąkę. Użyłam do tego końcówki z pojemnikiem i ostrzami od ręcznego blendera. Przesypałam do miski. Blenderem ręcznym (tzw. żyrafą) zmiksowałam odsączone i namoczone daktyle na jednolitą masę, następnie dorzuciłam ją do miski z migdałami. Dodałam porządną szczyptę soli i wszystko połączyłam ze sobą przy pomocy blendera, a następnie, po prostu ręki (niezawodne narzędzie w kuchni). Z masy zrobiłam kulę, którą odstawiłam do lodówki na czas przyrządzania części serowej.
Przygotowywanie masy zaczynamy od wstępnego pokruszenia tofu w naczyniu, w którym będziemy je miksować. Dodajemy sok z cytryny i dokładnie miksujemy tofu.
Do garnka, najlepiej z grubszym dnem, wlewamy mleko roślinne, puszkę mleka kokosowego i dodajemy masło migdałowe. Za pomocą trzepaczki mieszamy porządnie, aż do wstępnego rozpuszczenia masła. Włączamy palnik na średnią moc i dodajemy resztę składników: wanilię, łyżeczkę agaru, skórkę otartą z cytryny, cukier kokosowy i stewię. Mieszamy wszystko i doprowadzamy do wrzenia uważając, by nic nam się nie przypaliło. Następnie ściągamy z ognia i dodajemy tofu. Teraz znów do akcji wkracza blender, musimy zmiksować wszystko na jedwabiście gładką i lekko napowietrzoną masę, nie żałujmy na to czasu! Lepiej poświęcić 3 minuty dłużej teraz, by później móc cieszyć się idealną konsystencją ciasta!
Teraz musimy przygotować foremkę, ja użyłam okrągłej, od której z łatwością odczepiamy boczną część (wiecie, o jaką mi chodzi, prawda?). Na dół położyłam papier do pieczenia, nałożyłam boczną część i wysmarowałam ją olejem kokosowym by mieć pewność, że ciasto nie przyklei się do formy. Następnie wracamy do naszego spodu, który czeka w lodówce. Wykładamy nim dno tortownicy, dokładnie i równo, dociskając paluszkami. Na to wylewamy naszą serową masę. Teraz wszystko wyrównujemy i ciasto, po ostygnięciu, ląduje w lodówce na całą noc!
Polewę, śmiało można przygotować rano. Jak? Namoczone i odsączone daktyle miksujemy na gładki krem, dodajemy olej kokosowy i mleko roślinne w takiej ilości, by polewa nie była ani za rzadka, ani za gęsta. Nakładamy na wierzch stężałego już ciasta, ozdabiamy świeżymi malinami i migdałami. Gotowe!
Ciasto wyszło naprawdę przeprzepyszne! Jego przygotowanie nie jest wcale skomplikowane, a masło migdałowe śmiało możecie zastąpić tym klasyczym, orzechowym. To samo dotyczy migdałów, które potrzebne są do zrobienia spodu, można je zamienić orzeszkami ziemnymi. Jedyną przeszkodą może być tofu, ale nie jest ono wcale aż tak drogie (ok. 3-4 zł za 180 g.), a z tego co wiem, można je teraz kupić nawet w Lidlu!
Dajcie się namówić na ten bajeczny, migdałowy tofurnik bez pieczenia! Szybko zdacie sobie sprawę, że tofu nie jest wcale FU! Wystarczy połączyć je z odpowiedniki dodatkami! Zaletą mojej wersji tofurnika jest to, że nie musisz przygotowywać żadnych składników dzień przed, a schłodzenie mleczka kokosowego w lodówce nie jest potrzebne! Ciasto możesz przygotować w najmniej oczekiwanym momencie.
Robiłeś kiedyś tofurnik? Koniecznie daj znać w komentarzu, jeśli masz już jakieś doświadczenie w pieczeniu sernika bez sera. Co myślisz o tym przepisie? Skusisz się i przygotujesz migdałową wersję tofurnika?
Jeśli mój wpis okazał się dla Ciebie ciekawy, koniecznie podziel się nim ze swoimi znajomymi!
Pamiętaj, że znajdziesz mnie na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. Jeśli chcesz być na bieżąco z tym, co u mnie, koniecznie tam zajrzyj! Nie mam Snapchata, ale staram się być aktywna na InstaStory, sprawdź!