Cześć! Trochę mi się zeszło z drugą częścią wpisu, ale nie spodziewałam się, że to aż tak czasochłonne zajęcie. Przeglądanie i wybieranie zdjęć, a obok tego, mnóstwo wspomnień… Człowiek zamiast zrobić to w godzinę, przepada w folderach, wracając do tego, co było i zalewa go sentyment. Też tak macie?
STYCZEŃ
Bo moje ulubione miejsce w Bodø, czyli miejsca biblioteka.
Bo spędziłam tam sporo godzin w samotności.
Bo to miejsce zawsze dawało mi sporo inspiracji.
Bo pierwszy w 2018 wypad na deskę.
Bo kocham góry i moment, w którym na stoku zapominam o wszystkim. Liczy się jedynie ona, deska.
Bo w styczniu ciszy w sercu brakowało, a każdy taki wypad pomagał wrócić z myślami na spokojniejsze tory.
Bo deska ze zdjęcia zsunęła mi się ze wzgórza i ratował ją M. biedny M.
Nie muszę dodawać, że śnieg miał (dosłownie) po biodra, a miły pan z wypożyczalni,
wymienił pęknięte wiązanie bez zbędnych pytań o szczegóły.
Bo Sopot.
Bo przyjazd do Polski z powodu dentysty i okropnego bólu zęba miał również swoje plusy.
Bo mieszkałam w Sopocie 2 lata i zostawiłam tam sporą część siebie.
Bo każdy kąt tego miasta z czymś mi się kojarzy.
LUTY
Bo panorama Bodø i kadry z innych części tego miasta.
Bo tu zaczęła się moja przygoda z Norwegią.
Bo spotkało mnie tam wiele dobrego, ale i złego.
MARZEC
Bo więcej światła i wycieczka na Mjelle, czyli czerwoną plażę.
Bo wspomnienia, których nie zabierze mi nikt.
Bo widoki, które zapierają dech w piersi.
Bo krótka wycieczka do Hamburga.
Bo cudowny, miły czas i mnóstwo dobrego, wege jedzenia.
Bo lubię ten kraj.
Bo podróże to nie tylko miejsca, atrakcje, przedmioty. To przede wszystkim nastrój, ludzie, wrażenia!
Bo szczyt Keiservarden w samym środku Bodø.
Bo do parkingu mieliśmy 5 minut drogi z naszego mieszkania.
Bo było bardzo zimno, ale zobaczcie sami… powinnam żałować?
KWIECIEŃ
Bo pierwsze wypady rowerowe.
Bo ta wycieczka skończyła się przemoknięciem do suchej nitki (a raczej majtek).
Bo Saltstraumen, czyli miejsce, gdzie można zobaczyć najsilniejszy prąd pływowy świata.
Bo złota godzina.
Bo dobrze jest mieć kogoś, z kim człowiek dzieli swoje podróżnicze przeżycia!
MAJ
Bo miłe, spontaniczne spotkanie z czytelniczką bloga, jej mężem i uroczym psiakiem.
Bo ławeczka na fiordzie, która zawsze mnie zachwycała.
Bo maj był trudny psychicznie i sytuację pomagała mi ogarniać natura.
Natura, która jest bezcenna, dostępna dla każdego.
Bo piękny widok z parku w Bodø.
Bo te samotne wyprawy układały mi wiele w głowie.
CZERWIEC
Bo jeden z ulubionych widoków w Bodø.
Bo wreszcie upragniona zieleń, która do północy Norwegii przychodzi z ogromnym opóźnieniem!
Bo drewniane domki z trawą na dachu, miłość ma wielka!
Bo spacer po rodzinnej miejscowości Mateusza.
Bo polska natura jest taka inna, wyjątkowa, bogata!
Bo można się zachwycić kwiatkiem, który leży samotnie na chodniku.
Bo 3-dniowy wypad do Sztokholmu.
Bo przepiękny widok na miasto.
Bo za pięknymi zdjęciami kryją się również łzy, a podróże nie są wcale idealne.
Bo ten ziomek sprawia, że radość z odwiedzanych miejsc jest podwójna.
LIPIEC
Bo 4-godzinna wycieczka w góry przypadła na dzień, w którym w Bodø był 30-stopniowy upał.
Bo wdrapanie się na szczyt w taką pogodę było (oprócz głupoty) pokonaniem moich słabości!
Bo ten widok… ten widok wynagradzał wszystko.
Bo piękna plaża, która wygląda jak… Karaiby? Też tak się Wam kojarzy?
Bo zachwycające, domowe biuro koleżanki, której miałam okazję robić zdjęcia.
Bo marzę o moim własnym studio, gdzie będę miała dużo roślin, okna do ziemi i hektolitry dobrej kawy!
Bo kreatywni ludzie, którzy walczą o swoje marzenia to dla mnie ogromna inspiracja!
Bo przepiękny Kraków z dobrym człowiekiem obok.
Bo odwiedziłam to miasto po ponad 10-letniej nieobecności.
Bo lubię Polskę, kocham Polskę!
SIERPIEŃ
Bo znów Sopot i reszta Trójmiasta.
Bo w Trójmieście jest ciągle coś do odkrycia.
Bo uwielbiam patrzeć na rozwój tej części Polski.
WRZESIEŃ
Bo Warszawa inaczej.
Bo stolica wypełniona spotkaniami z przyjaciółmi,
dobrym wege jedzeniem i luźną atmosferą to najlepsza stolica!
PAŹDZIERNIK
Bo pierwsze spacery po Oslo.
Bo trudny początek, który był związany z brakiem pracy i napięciem pod tytułem: Co ze mną będzie?
Bo początki bywają trudne, ale te trudności uczą, by dawać sobie czas.
Bo piękna, złota jesień, którą miałam jeszcze okazję zobaczyć w stolicy Norwegii.
LISTOPAD
Bo pierwsze wycieczki i poznawanie Oslo w innych odsłonach.
Bo śnieg i większe mrozy.
GRUDZIEŃ
Bo to był ciężki miesiąc ze względu na ciągnącą się chorobę.
Bo nie zobaczyłam wiele, oprócz mojego miejsca pracy i łóżka, tak na zmianę.
Bo uczyłam się odpoczywać, odpuszczać i dużo spałam, z czego jestem bardzo dumna!
MAM NADZIEJĘ, ŻE MIŁO SIĘ WAM OGLĄDAŁO OBIE CZĘŚCI TEGO FOTOGRAFICZNEGO PODSUMOWANIA!
Jeśli nie widzieliście poprzedniego wpisu, zachęcam do nadrobienia! A dla mnie jest to takie symboliczne zamknięcie tego, co było w 2018, bo… bo już luty Moi Drodzy! Dacie wiarę? Ciekawa jestem, czy jesteście zadowoleni z pierwszych 31 dni nowego roku. Ja tak! Mimo że nie wydarzyło się nic szczególnego, dbałam o dobre rutyny, które chciałabym, żeby przerodziły się w nawyki. W nawyki, które, jak przysłowiowe mycie zębów, będą towarzyszyły mi w codziennym życiu. Trzymajcie się ciepło i do przeczytania!