W tym wpisie głos oddaję Oli, mojej dobrej znajomej jeszcze z czasów studiów. Kiedy zapytała mnie, czy mogłabym opublikować to, co ma do przekazania, na moim blogu, byłam pozytywnie zaskoczona. Tym tekstem poruszyła moje serce, mam nadzieję, że na Was zadziała on podobnie. Bo o oczywistych rzeczach trzeba przypominać, aż do znudzenia.
HEJ, GDZIE PĘDZISZ?
Czy byłaś kiedyś w sytuacji, gdy wydawało Ci się, że cały czas robisz tylko to, co musisz? Że wszyscy od Ciebie czegoś oczekują, a Ty jesteś na zawołanie całego świata? Nie zastanawiasz się nad tym, co dzieje się wokół Ciebie, po prostu funkcjonujesz? Ja tak miałam.
Jednak w pewnym momencie życia następuje punkt zwrotny. Coś, co sprawia, że nagle wszystko traci sens. Tracimy grunt pod nogami i uświadamiamy sobie, co jest dla nas naprawdę ważne. Ja tak miałam.
Od tego czasu wiele się w moim życiu zmieniło.
ZWOLNIJ!
Było to całkiem niedawno. Obrona pracy magisterskiej – najwspanialszy dzień w życiu, prawda? Nagroda za Twój trud, wyrzeczenia, nieprzespane noce spędzone na nauce do egzaminów. Jaki plan na po obronie? Oczywiście świętowanie ze znajomymi. Oprócz studiów zaocznych miałaś pracę na cały etat, dbałaś o zdrowe odżywianie, trenowałaś, uczyłaś się języków. Po takim maratonie należy Ci się odpoczynek, prawda? Niekoniecznie.
Życie potrafi zmienić nasze plany. Mnie na drugi dzień po obronie zawalił się świat. W obliczu utraty najbliższej osoby wszystko, co dookoła, przestaje mieć znaczenie.
Schodzisz na drugi plan. Nie myślisz o sobie, o tym, czy już coś jadłaś, czy jesteś zmęczona po pracy. Pędzisz, zrywasz się z pracy, by dowiedzieć się, czy z najbliższą osobą wszystko dobrze, czy nic nie zagraża jej życiu. Czekasz na diagnozę lekarzy i obiecujesz sobie, że jak tylko ona z tego wyjdzie, będziesz jej mówiła codziennie, ile dla Ciebie znaczy. Modlisz się o to, byś mogła spędzić z nią więcej czasu. Właśnie w tak ekstremalnej sytuacji uświadamiasz sobie, że zbyt rzadko mówisz swoim bliskim Kocham Cię, za mało ich przytulasz. Siedząc przy szpitalnym łóżku bliskiej Ci osoby, oddałabyś wszystko, by ją uściskać, położyć się koło niej. Zrobić tego nie możesz, bo przeszkadzają Ci liczne kroplówki i podłączone diody.
CARPE DIEM…
Niby to takie proste – chwytaj dzień, ciesz się chwilą. Jednak… jak to się dzieje, że na co dzień o tym zapominamy? Dlaczego myślimy, że choroby i śmierć dotyczą tylko osób starszych? Zapominamy o tym, że codziennie, w każdej chwili, możemy kogoś stracić. Wiemy, że nasi rodzice kiedyś odejdą, bo taka jest kolej rzeczy. A my? Oddalamy tę myśl, gdzieś w głąb naszej podświadomości.
Zapominamy, że nie powinniśmy wychodzić do pracy pokłóconymi z rodziną. Że warto codziennie się dla nich starać być lepszymi ludźmi. Zawsze wydaje nam się, że mamy solidnie zakorzenione wartości i dbamy o innych. No właśnie. Wydaje nam się.
Chciałabym, żeby po przeczytaniu tego teksu każdy powiedział swoim bliskim: Kocham Was, jesteście dla mnie ważni.
Ja dostałam lekcję pokory od życia. Na szczęście bliska mi osoba żyje, ale potrzebowałam silnego bodźca, zaciągnięcia hamulcu bezpieczeństwa, który przypomniałby mi o tym, co jest dla mnie ważne. To wydarzenie wspominam z wielkim żalem, ale dzięki niemu, moje życie zwolniło.
Wy nie czekajcie na ten moment.
Autorką tekstu jest Aleksandra Wojtal.