Zbierałam się bardzo długo, by poruszyć wreszcie ten temat na blogu. W mojej głowie wciąż kotłują się różne myśli, które nie do końca wiem, jak przelać na klawiaturę komputera, by zostać dobrze zrozumianą. Dziś o wadze i wyglądzie zewnętrznym, który, mam wrażenie, jest nadmiernie analizowany i komentowany, szczególnie przez osoby trzecie.
Jakiś czas temu obejrzałam jeden z vlogów Krzyśka Gonciarza, którego bardzo lubię i szanuję jako twórcę, a przede wszystkim, fajnego gościa. Był to jeden z filmów, które Krzysztof nakręcił podczas pobytu w Polsce (na co dzień mieszka w Japonii). Mówił w nim o wielu interesujących sprawach, pojawiało się sporo ciekawych kadrów, a video zrobione i zmontowane było, jak zawsze, na wysokim poziomie. Z ciekawości spojrzałam na komentarze pod filmem, których było mnóstwo. Jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że sporo osób komentuje wygląd zewnętrzny autora i fakt, że wróci do Japonii nieco większy, a wizyta w Polsce sprawiła, że zbędne kilogramy wróciły. Co tu dużo mówić, komentarze były strasznie uszczypliwe i nie wiem, jaki był ich cel, na pewno nie troska i chęć pomocy, wsparcia. W filmie nie było przecież mowy o wadze, a pewna jestem, że Krzysiek jest na tyle inteligentnym facetem, że na pewno zdaje sobie sprawę z tego, że stare spodnie było nieco trudniej dopiąć.
To jest tylko jeden przykład z sieci, których można byłoby wymieniać bez końca.
SPOTYKAJĄC KOGOŚ PO LATACH, JESTEŚMY CIEKAWSI TEGO, JAK WYGLĄDA, NIŻ CO U TEJ OSOBY AKTUALNIE SIĘ DZIEJE.
To jest smutne, ale czasami sama się na tym łapie, choć staram się systematycznie nad tym pracować i nie dopuszczać do siebie tego typu komentarzy i uwag w stosunku do innych osób.
Chcę rozgraniczyć przypadki chorej otyłości, kiedy osoba potrzebuję pomocy i przysłowiowego wiadra zimnej wody, by dotarło do niej, że wciąż przybierając na wadze, robi sobie krzywdę, a normalnych kobiet czy mężczyzn, których jest po prostu nieco więcej. Czasami nie mamy pojęcia, jaki mógł być tego powód. Może chodzi o zdrowie, zmianę trybu pracy, kontuzję czy problemy emocjonalne, które też mogę odbijać się negatywnie na naszej wadze?
NIE ZDAJEMY SOBIE SPRAWY, ILE KRZYWDY MOŻEMY WYRZĄDZIĆ DRUGIEMU CZŁOWIEKOWI, POWTARZAJĄC TO OCZYWISTE STWIERDZENIE: ‚HEJ, CHYBA PRZYTYŁEŚ, CO?’
Może mówisz to dziewczynie, która wychodzi właśnie z zaburzeń odżywiania i próbuje dojść ze sobą do ładu. A może słyszy to od Ciebie chłopak, który walczy z depresją i napady kompulsywnego objadania są jedną ze złych metoda radzenia sobie z chorobą? Myślę, że każdy z nas jest świadomym, mądrym człowiekiem, który doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że na wadze pojawi się nieco więcej i czas zainwestować w nowe, o rozmiar większe spodnie.
Wystarczy, że ideałem piękna bombardowani jesteśmy przez social media, telewizję czy reklamy w kolorowych gazetach. Po co dokładać do tego jeszcze… rozmowę z drugim człowiekiem?
DOSKONALE PAMIĘTAM OKRES, KIEDY BYŁAM BARDZO SZCZUPŁA I POWOLI PRZYBIERAŁAM NA WADZE.
Mimo że wiedziałam, że to dla mnie dobre, a wzrost wagi pozwoli mi rozwiązać wiele problemów, wciąż nie akceptowałam siebie na tyle, by pogodzić się również z powrotem kilku, a nawet kilkunastu kilogramów. Wiesz, jakie miałam wtedy myśli? Bałam się spotykać znajomych, z którymi nie widziałam się przez dłuższy okres. Nie chciałam słuchać komentarzy w stylu: Hej, ale fajnie, że przytyłaś. Dobrze wyglądasz Klaudia, lepiej Ci z tymi dodatkowymi kilogramami. I mimo że mówiono to najczęściej szczerze i w dobrej wierze, każdorazowo był to cios, który pogłębiał moje durne przekonanie: Ja przytyłam. O nie, ja przytyłam i będę gruba. Cholera, jakby to miało jakieś większe znaczenie! A znaczenie ma i to duże.
W OBECNEJ KULTURZE SFORMUŁOWANIE ‚PRZYBRAĆ NA WADZE’ BUDZI RACZEJ NEGATYWNE SKOJARZENIA.
Też jestem osobą, która dba o swój wygląd i chcę po prostu dobrze czuć się w swoim ciele, jednak trzymam się z dala od osób, dla których ciało jest głównym wyznacznikiem piękna i wartości drugiego człowieka. Wiesz… jędrna skóra, sterczące piersi, młodość, idealne ciało… to wszystko przemija. Jeśli nie odkryjesz w sobie prawdziwego piękna, które jest przecież wieczne, nie będziesz miał czym zastąpić tej pustki. Każdy z nas jest inny, ale jednocześnie piękny na swój własny, wyjątkowy sposób.
Pewnie, że wszyscy potrzebujemy czasami porządnego kopniaka motywacyjnego do zadbania o siebie, a przede wszystkim, o swoje zdrowie. Są w życiu momenty, kiedy pewne sprawy, mogą wymknąć się spod kontroli, wygląd i ciało również. Jednak w takich momentach należy sobie pomagać, być szczerym z drugą osobą, ale nigdy nie ograniczać się do głupiego, zbędnego komentarza typu: Ale się zapuściłaś.
Spróbujmy pracować nad swoim myśleniem, nigdy nie wiemy, przez co tak naprawdę musiała przejść druga osoba.
GŁOŚNE KOMENTOWANIE CZYJEJŚ WAGI MOŻE WYRZĄDZIĆ WIĘCEJ ZŁEGO, NIŻ NAM SIĘ WYDAJE!
Tym bardziej że taki komentarze niczego nie wnoszą i nie zmieniają.
Wiem, że temat może się wydawać na pozór błahy i mało istotny. Jednak to nie przypadek, że nawet w swoim otoczeniu, mam wiele osób, dla których takie słowa są sporym ciosem. Mimo że chodzi tylko (a może aż) o wygląd, jesteśmy na niego bardzo wyczuleni. Chyba zgodzisz się ze mną, że najczęściej oceniamy dawno już niewidzianą osobę właśnie przez pryzmat tego, jak wygląda. To jest naturalne i nie możemy z tym walczyć, jednak warto popracować nad tym, co wypływa z naszych ust. Niektóre słowa bolą bardziej, niż myślisz, uwierz mi. Oczywiście, że są osoby, które kompletnie nie wezmą sobie do serca tego typu komentarzy. Jednak ja na własnej skórze przekonałam się, że komentarze dotyczące mojego wyglądu zewnętrznego, rujnowały wiele tygodni, a nawet miesięcy pracy nad byciem silniejszą, które miałam już za sobą. Dla osoby z zaniżoną samooceną nie ma nic gorszego niż zbędne wtrącenia osób trzecich. Oprócz tego, że sama nie potrafi do końca pokochać i zaakceptować siebie takim, jakim jest, w gratisie dostaje uwagi od innych, które potrafią być bolesnym ciosem.
Dlaczego boimy się przytyć? Mam wrażenie, że w wielu przypadkach, jest to po prostu lęk przed oceną otoczenia.
HEJ, A CO TY MYŚLISZ NA TEN TEMAT?
Przejmujesz się tym, gdy ktoś komentuje Twój wygląd, a może kompletnie Cię to nie rusza? Masz jakąś teorię, dlaczego boimy się przytyć? Wierzysz w mit urody, którym co chwila bombardowani jesteśmy przez świat? Jak ma się Twoja samoakceptacja? Koniecznie zostaw komentarz, bardzo chciałabym poznać Twoje zdanie na ten temat.
BĘDĘ SUPER WDZIĘCZNA, JEŚLI PODZIELISZ SIĘ TYM WPISEM ZE SWOIM OTOCZENIEM.
O takich sprawach trzeba rozmawiać głośno, zgodzisz się ze mną? Znajdziesz mnie na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. Szczególnie polecam Ci zajrzeć na moje InstaStory, gdzie dzielę się urywkami z mojej codzienności. Wpadaj i bądźmy w kontakcie, ściskam!
PS
Postanowiłam, że na blogu będę wykorzystywała tylko swoje, autorskie zdjęcia. Czasami posiłkowałam się darmowymi fotografiami z banków zdjęć, jednak większość kadrów, które tutaj widzicie, są wykonane przeze mnie. Od tego wpisu, postanowiłam zupełnie zrezygnować z nieswoich fotografii. Mam nadzieję, że będzie to dla mnie świetna motywacja do trzymania aparatu w rękach zdecydowanie częściej!

