Czasami zastanawiam się, czy ja w ogóle potrafię być osobą, która działa w social mediach, dzieli się swoją codziennością i umie zaciekawić tym ludzi. Nie mam zbyt interesującego życia. Zdarzają się w nim dni, które w całości spędzam w domu, pod kocem. A może… moje życie nigdy nie będzie dla Was inspirujące, jeśli sama w to nie uwierzę?
Mam wrażenie, że często nie wykorzystuję możliwości, jakie daje mi Norwegia.
Mieszkam na jej północy, widoki i okolice mam tutaj naprawdę zacne, a ja do końca nie umiem wycisnąć tego potencjału. Żeby pokazać Wam coś więcej, żeby szlifować fotografię, żeby napisać częściej o życiu tutaj. No bo wiesz… jeśli żyjesz w jakimś miejscu na stałe, powoli zaczynasz przyzwyczajać się do tego, co masz dookoła. Jest pięknie, ale dla Ciebie to już jest normalność.
Obecnie w Norwegii pojawia się naprawdę dużo zórz polarnych. Ostatnio w drodze do pracy, nad moją głową tańczyły piękne, zielone wzory, które zabawiały się w artystę. Zatrzymałam się, zachwyciłam, przypomniałam sobie samej, że mam ogromne szczęście widzieć takie cudo natury na żywo. Później pomyślałam, że cudownie byłoby Wam to pokazać, zrobić pięknie zdjęcie. Szkoda tylko, że pędzę na rowerze do pracy, ręce mi zamarzają, a w domu leży zepsuty statyw. No cóż, samo życie.

Moje mieszkanie też pozostawia wiele do życzenia, jeśli chodzi o warunki do fotografowania. Nieźle byś się uśmiał, kiedy zobaczyłbyś gimnastykującą się Klaudię na wspólnej klatce schodowej, która próbuję sfotografować ciasto, a co chwila mija ją zaciekawiony sąsiad.
Mieszkamy w wynajętym mieszkanku, na samym poddaszu. Nie ma tutaj zbyt dużo światła, a skośny sufit jeszcze bardziej to komplikuje. Brakuje nam balkonu, a ja, gdy chcę coś sfotografować na zewnątrz, schodzę na wspomnianą klatkę schodową, którą współdzielimy z kilkoma innymi lokatorami całego domu. I tak sobie fotografuję, wyginając się na taboreciku, często trzymając w jednym ręku blendę, a w drugim, całkiem ciężki aparat. Ktoś, kto widzi wszystko z boku, zastanawia się pewnie, skąd ja się urwałam.
Sprawy doczesne i różne rozterki również potrafią sprawić, że człowiek zapomina, w jakim urokliwym miejscu mieszka.
Mimo że przyjechałam do Norwegii ponad dwa lata temu, wciąż ciężko ułożyć mi tu sobie życie, szczególnie to zawodowe. Mimo że zrobiłam ogromny progres w norweskim, wciąż zdarza się mnóstwo wtop, nieporozumień i momentów, w których najzwyczajniej w świecie, nie umiem się porządnie wysłowić. W sumie takie momenty przeważają, ale wiem, że to jest naturalna kolej rzeczy. Wciąż pracuję jako kelnerka, ale powiem szczerze, że pragnę spróbować czegoś nowego. Jednak wiem (po pierwszych kilku wysłanych CV), że to nie będzie takie proste. Mieszkam w małym mieście, gdzie wszyscy wszystkich znają. To miasto bardzo się rozwija, ale wciąż możliwości zawodowe, szczególnie dla obcokrajowców i osób z podstawowych językiem norweskim są mocno ograniczone. I tutaj magia pryska, wylewając nam wiadro zimnej wody na głowę. Do tego świadoma decyzja zrezygnowania ze studiów, którą podjęłam 2-3 tygodnie temu i niepewność, co chciałoby się robić dalej.
W nieskończoność mogłabym rozmyślać, czego mi brakuję, ale wiesz co? Może warto skupić się na tym, co już mam.
Często mój dzień nie wyróżnia się naprawdę niczym szczególnym, bo ja mam naprawdę zwykłe życie. Wchodzę na mój Instagram i zdaję sobie sprawę, że często nie wiem, czym mogłabym się z Wami podzielić. Może powinnam robić więcej zdjęć moich posiłków? Tylko najczęściej nie mam na to ochoty, chcę zjeść w spokoju, nie czując potrzeby dzielenia się ze wszystkimi tym, co mam na talerzu. Pewnie powinnam więcej zwiedzać okolicę. Ale wiesz… jak Twój facet pracuje całkiem dużo, a Tobie też zdarzają się naprawdę ciężkie dni w pracy, czasami masz po prostu ochotę zostać w domu i bezproduktywnie przeżyć cały dzień, choć umysł nieco się buntuje i podpowiada, że tym raczej nikogo nie zainspirujesz.
Jednak tak sobie myślę, że zwykłe życie może być naprawdę magiczne.
Nie raz wpadłam w pułapkę narzekania na to, co mogłoby być przecież lepsze.
Wynajmowane, nieperfekcyjne mieszkanie, nudne miasto, w którym nie dzieje się nic ciekawego, nieidealna praca, zdrowie, ciało, które pozostawia wiele do życzenia… i tak w kółko. Tak to jest, jak człowiek za dużo naogląda się Pinteresta, Instagrama i innych inspirujących kont, które tak naprawdę, tylko człowieka demotywują. A wiesz, dlaczego demotywują? Bo sami ze sobą mamy problem! Mamy problem z zaakceptowaniem naszego nieidealnego życia. Mamy problem z zaakceptowaniem faktu, że nasze życie nigdy nie będzie wyglądało tak, jak cudze. Mamy problem z porównywaniem się z innymi. Ja niestety czasami się na tym wszystkim łapie, a Ty? Zawsze można szukać dziury w całym, ale cholera, czy nie lepiej porządnie zająć się tym, co już mamy?!
Nie będę mydliła Ci oczu, że mam tutaj idealne życie.
Naprawdę wiele rzeczy nie idzie po mojej myśli, a ja wciąż szukam swojego miejsca w tym kraju. Jednak życie w tej małej, spokojnej, norweskiej miejscowości sprawiło, że uświadomiłam sobie jedną, bardzo ważną rzecz. Nawet zwykłe życie może być naprawdę wyjątkowe, jeśli sama w to uwierzę! Muszę to zrobić, tak całą sobą, a dzięki temu i Wy to poczujecie. Wiem, że brzmi to nieco górnolotnie, ale uwierzcie mi, to jest najczystsza prawda!
Czy nie wystarczy to, że mam obok siebie tego człowieka, z którym mogę wspólnie wyłazić z różnych tarapatów? I nawet te zwykłe chwile z nim spędzone, które na pozór wydają się niczym specjalnym, jeśli tylko oboje w to uwierzymy, możemy sprawić, że będą cholernie magiczne? Zwykły spacer, wspólny obiad, drapanie się po stópkach (choć ten drugi mocno tego nie znosi), gilgotki, łaskotki i gadanie o marzeniach, które na razie są tylko odległą przyszłością.


Czy nie wystarczy, że mam przyjaciółkę, z którą mogę wypić (za dużo) kawy, leżeć na kanapie, wzajemnie się motywować i knuć plany podbicia Norwegii? Dla kogoś może to być zwykłe spotkanie przy kawie, ale jeśli otworzymy się dla drugiej osoby, pozwolimy jej zajrzeć do naszego wnętrza i porozmawiamy, tak prawdziwie, to niewinne spotkanie nakręci nas na cały tydzień, który zapowiadał się całkiem kiepsko. To są właśnie cuda codzienności!



Czy nie wystarczy wyjść spontanicznie na samotny spacer, bo słońce delikatnie przebija się przez chmury? To nic, że będziemy łazić samotnie, spacery w pojedynkę mogą być naprawdę cudowne i oczyszczające. Do tego aparat w dłoni, małe pobudzenie swojej kreatywności i dzień, z tego zwykłego, szarego, staje się naprawdę magiczny.

Czy nie wystarczy, że siebie samą, potraktuję jak królową? Zrobię relaksującą jogę, zjem o 3 kostki czekolady za dużo, ugotuję dobry obiad i pogapię się przez okno, tak bezczynnie, ciesząc się tym, jaka jestem, nie oczekując od siebie zbyt wiele. To jest dopiero kolejny cud codzienności!
To bardzo ważne mieć ambicje i układać życie pod własne dyktando. Jednak bez docenienia tej zwykłej codzienności, która czasami daje nieźle w kość, każdy krok do przodu będzie dla nas niewystarczający.
Sukces za sukcesem, krok w przód i jeszcze jeden. Jednak wiesz co? To wszystko będzie dla nas wciąż mało wyjątkowe, bo przecież… można lepiej, mocniej, wyżej, kreatywniej, wydajniej. Czy o to chodzi w życiu? Czy o to chodzi w blogowaniu i tym, jak chcę się z Wami komunikować? O nie, nie…
Nie jestem idealna w blogowaniu i taka nie chcę być. W zamian za to wybieram autentyczność oraz promowanie zwykłego życia, z którego można stworzyć coś naprawdę dobrego!
Przepraszam, że czasami nie wiem, jak do Was zagadać, czym Was zainteresować. Wiem, że do końca nie umiem być blogerką. Nie raz mam tak, że staram się za mocno i wszystko wychodzi na opak. Nie chcę udawać kogoś, kim nie jestem. Jestem Klaudią, która nie ma idealnego życia i która sama nie jest idealna. Chcę, żeby każda osoba, która ląduje na blogu, czuła się komfortowo. Nie chcę nikogo przytłaczać, dołować, a może sprawiać, że poczuje się gorszy. Kochani, pamiętajcie, że każdy z nas jest tylko człowiekiem. Ja również.
I dajcie mi więcej feedbacku, proszę Was! Wiem, że jesteście, że czytacie, ale czasami ten niepozorny komentarz potrafi dolać do mojego baku… paliwa na kolejne, kilka dni!
Jestem w social mediach, gdzie komunikuję się z Tobą na bieżąco. Wciąż docieram do nowych czytelników, a Twoja pomoc jest przy tym niezastąpiona. Znajdziesz mnie na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. Szczególnie polecam Ci zajrzeć na moje Instastories, gdzie dzielę się urywkami z mojej codzienności. Wpadaj i bądźmy w kontakcie, ściskam!

