Mój mężczyzna często mi dokucza, że słaba ze mnie kobieta. Chodzenie po galerii potrafi skutecznie zepsuć mój humor na cały dzień. Dziś o tym, dlaczego nie lubię zakupów, a miejsca przepełnione sklepami, tłumami ludzi i mnóstwem rzeczy, które nie do końca mam ochotę oglądać, nie są moim przepisem na udane popołudnie.
Przez okres ostatnich kilku lat, naprawdę wiele się u mnie zmieniło. Jak już wspominałam we wpisie o 7 rzeczach, na które nie żałuję wydawać pieniędzy, mocno zrewolucjonizowałam moje finansowe priorytety w ciągu ostatnich kilku lat.
Pamiętam czasy, kiedy uwielbiałam planować sobotnie zakupy w większych centrach handlowych. Wypad do stolicy z przyjaciółką, podczas którego cały dzień spędzałyśmy na łażeniu po sklepach, z przerwą tylko na jedzenie, był czymś, co wywoływało u mnie motylki w brzuchu. Nie, nie byłam żadną zakupoholiczką, ale przez wiele lat nie rozumiałam, że więcej wcale nie znaczy lepiej, a zakupy nie muszą oznaczać wizyty w największym centrum handlowym w stolicy czy latania bez opamiętania po sklepach.
Wciąż pracuję nad sobą i swoją garderobą. Nie jestem ideałem, jeśli chodzi o kwestie zakupowe, nie jestem specjalistką, która może pouczać Was, jak należy zorganizować swoją szafę i co kupować, a czego nie.
Jednak mam wrażenie, że mam zdrowe podejście do kwestii zakupów, a przede wszystkim, mi samej to podejście odpowiada!
Dziś chcę Wam opowiedzieć, dlaczego nie przepadam za zakupami w galeriach handlowych. Oprócz tego wspomnę, co zrobić, żeby stały się one zdecydowanie… przyjemniejsze?
Dlaczego nie lubię zakupów?

Męczą mnie tłumy ludzi, a po godzinie w miejscu przepełnionym sklepami, jestem po prostu… znudzona i wyczerpana.
Tak, to prawda. Obecnie jestem zupełnym przeciwieństwem siebie sprzed kilku lat. Po dwóch godzinach w galerii mam serdecznie dość. Narzekam, ciągnę Matea do domu, robię się nerwowa. Dużo większą przyjemność sprawia mi wejście do pojedynczego sklepu, który nie jest ulokowany w galerii. Już sam dojazd, szukanie miejsca na parkingu, przebijanie się przez pół galerii, żeby dotrzeć do wybranego miejsca sprawia, że nie chcę tam być.
Zaplanowane zakupy często nie wychodzą.
W domu zawsze staram się dokładnie przemyśleć to, jaki jest CEL mojej wyprawy do sklepów. Zastanowić się nad tym, czego mi brakuje, czego konkretnie potrzebuję i czego będę szukać. Przeglądam swoją garderobę, zapisuję, robię listę. Jednak schody zaczynają się, kiedy jestem już w galerii. Mnogość przedmiotów, innych ubrań, dodatków, ludzi i sklepów sprawiają, że mam w głowie dziwny bałagan i kompletnie nie wiem, od czego powinnam zacząć i po co tak naprawdę tu przyszłam. Nie umiem się skupić i często wychodzę z niczym. Macie podobnie?
Nietypowa figura sprawia, że ubrania z sieciówek nie spełniają moich potrzeb.
Tak, mam nietypową figurę. Większa góra i biust sprawiają, że wiele ubrań jest naprawdę nie dla mnie. Kupienie koszuli, a nawet zwykłego T-shirtu jest niezłym torem przeszkód! A ile przy tym stresu i nerwów! Zazdroszczę osobom, które mogą kupić coś w ciemno i są pewne, że dana rzecz będzie dobrze leżała. U mnie, niezależnie czy jest tu sukienka, koszula, płaszcz czy sweter, zawsze mam ten sam problem, nie pasuje! Bardzo ciężko jest mi znaleźć odpowiednie dla mnie ubranie i uwierzcie mi, niczego nie wyolbrzymiam. Galerie handlowe mi tego nie ułatwiają. Dużo ubrań, ale tak mało możliwości! Też odnosicie wrażenie, że więcej, wcale nie znaczy lepiej? Nie raz zastanawiam się, kto to wszystko projektuje. Nie, nie chodzi o narzekanie, a o fakt, że kobiety o nieco innych kształtach mają naprawdę ciężko się ubrać. I właśnie w ten sposób rodzą się stereotypy i mity urody. Jeśli nie pasuję do ogólnych norm, coś jest ze mną nie tak, prawda? Smutne, ale prawdziwe i sama łapie się czasami na takim stereotypowym ocenianiu siebie.
Po pierwszej, dłuższej wizycie w przymierzalni mam ochotę… wybiec z galerii!
Już nawet nie chodzi o fakt, że światła w przymierzalni podkreślają wszystkie nasze mankamenty. Zimą, kiedy mamy na sobie dużo więcej ubrań, przymierzenie nawet jednego T-shirtu staje się nie lada wyzwaniem! Nie wiem czemu, ale naprawdę jest to dla mnie męczące. Zupełnie inaczej czuję się w domu, kiedy na spokojnie mogę przymierzyć ubrania, założyć coś nowego w towarzystwie starych elementów garderoby, popróbować, pochodzić, sprawdzić, czy jest mi wygodnie i czy czuję się komfortowo. W sklepie nie umiem, nie potrafię, szybko się irytuję.
Wierzę, że porządny zegarek, dobre buty i idealnie dobrane jeansy potrafią uratować każdą stylizację, nie trzeba wybierać się na kolejne zakupowe łowy.
Nie rozumiem ludzi, którzy bez końca chodzą po galerii, poszukując tego idealnego ubrania, który odmieni ich garderobę. Jestem zdania, że to, co najprostsze, jest najlepsze! Od dłuższego czasu uwielbiam zwykłe połączenia, a większą uwagę przywiązuję do kupienia dobrych butów, lepszego zegarka czy wygodnych i idealnie dobranych jeansów, które sprawią, że poczuję się naprawdę wyjątkowo!
W galeriach handlowych jest mnóstwo sklepów, które oferują bezużyteczne ubrania, tzw. perełki na jedno wyjście. Co z tego, że ciuch jest wyjątkowy, niepowtarzalny i całkiem nieźle w nim wyglądasz. Pomyśl, ile razy go założysz? Czy będzie służył Ci na co dzień, a może po jednym wyjściu, odłożysz go na ogromną już stertę ubrań na lepsze czasy i wyjątkowe okazje? Tak właśnie zaczyna się w problem z nadmiarem rzeczy i niepotrzebnym wydawaniem pieniędzy.
Odpuść kolejne zakupy i spróbuj skupić się na detalach. Czy nie jest tak, że widząc zadbaną kobietę, która ma na sobie porządne jeansy, najzwyklejszy T-shirt i porządne buty, potrafisz patrzeć na nią z podziwem?
Pamiętaj, że nowe ubrania nie sprawią, że będziesz szczęśliwsza. Po chwili i tak wszystko wyląduje w kącie, a Ty wrócisz do punku wyjścia.
Nie lubię niepotrzebnie wydawać pieniędzy.
Mateusz śmieję się, że mam w kieszeni węża, który kąsa, kiedy próbuję wydać zbyt dużo pieniążków! 😉 Zawsze próbuję się wykręcać, ale w dużej mierze to prawda! Nie chodzi o wydawanie pieniędzy na jedzenie, wyjścia do restauracji, podróże itp. Chodzi właśnie o takie małe rzeczy. Często są nimi zupełnie zbędne ubrania, torebki czy buty, które do szczęścia wcale nie są mi potrzebne! Wciąż próbuję zdefiniować swój styl, to w czym moje ciało wygląda i czuję się najlepiej.
Jednak już jakiś czas temu uświadomiłam sobie, że nawet w wymarzonych ubraniach nie będę czuła się komfortowo, jeśli nie zaakceptuję i nie pokocham siebie!
Nie chodzi mi o chorobliwe oszczędzanie i odmawianie sobie wszystkiego, ale warto przyjrzeć się swoim nawykom i wydatkom, czy nie idzie to w złym kierunku? Czy nie wpadłeś w pułapkę niekończących się zakupów, które mają na celu pomoc w odbudowaniu wiary we własne JA? Uwierz mi, że tak to nie działa, a swoje cenne oszczędności możesz spożytkować na coś innego!
Zamiast kolejnych zakupów i wyjścia do galerii, staram się wciąż odkrywać swoją garderobę na nowo!
Pamiętam czasy, kiedy z mojej szafy się dosłownie wysypywało, a ja wiecznie nie miałam czego na siebie włożyć, wiecznie. Uwielbiałam zakupy w lumpeksach i potrafiłam tam wygrzebać naprawdę cudowne perełki. Jednak tak dorobiłam się garderoby, która tylko mnie przytłaczała. Zbyt duża ilość ubrań, które niekoniecznie do siebie pasowały, kompletnie nie ułatwiały mi codzienności. Co wtedy robiłam? Planowałam kolejne zakupy, które to wszystko naprawią, a ja wreszcie rozwiążę swój problem raz na zawsze. Pewnie domyślasz się, że to nigdy nie nastąpiło.
Obecnie mam mniej ubrań, a czuję, że często umiem odkrywać je na nowo! Pewnie, że wciąż miewam problemy z tym, co powinnam na siebie włożyć. Jednak zauważyłam, że mniej, naprawdę znaczy lepiej i łatwiej! Zamiast gnać na kolejne zakupy, spróbuj odkryć stare rzeczy na nowo. Załóż je w innym połączeniu, a przede wszystkim o nie zadbaj! Ile wygniecionych ubrań zalega Ci na dnie szafy?
Zdecydowanie preferuję zakupy online niż wielogodzinne łażenie po zatłoczonych sklepach.
Ten podpunkt dotyczy w mniejszym stopniu ubrań, ale idealnie sprawdza się, jeśli chodzi o kosmetyki, zdrową żywność i suplementy. Obecnie, kiedy mieszkam w Norwegii, każdy dzień spędzony w Polsce jest dla mnie na wagę złota. Niekoniecznie chcę spędzać go w galeriach handlowych. Dlatego też bardzo często, jeszcze przed przyjazdem, zamawiam wszystko, co chciałabym zabrać ze sobą z Polski do rodzinnego domu i nie muszę martwić się o marnowanie czasu na długie zakupy.
Oczywiście, jeśli chodzi o ubrania i buty, dużo lepiej jest wszystko obejrzeć w rzeczywistości, przymierzyć, sprawdzić, dotknąć, ocenić jakość, jednak pamiętajmy, że wszystko można odesłać i zwrócić!
Drażni mnie to, że jakość wielu ubrań daje wiele do życzenia, a dużo sklepów oferuje nam te same, oklepane już produkty.
Nie, nie chodzi mi o to, że moje ubrania muszą być z wełny, jedwabiu czy innych najdroższych materiałów. Jako osoba, która wykluczyła już ze swojej diety produkty odzwierzęce, to samo staram się robić w kontekście ubrań i kosmetyków. Nie kupię już skórzanych butów i nie uważam tego, za coś dziwnego! Obecnie na rynku jest wiele świetnych alternatyw, które jakością wcale nie odbiegają od tych z prawdziwej skóry. Koniecznie zajrzyjcie do zestawienia Marty, która zebrała różne oferty wegańskich butów.
Nie rozumiem ludzi, którzy swój wolny dzień wykorzystują na… bezsensowne chodzenie po galerii, szczególnie z rodzinami i małymi dziećmi!
Oczywiście, są osoby, które bardzo dużo pracują i wolny dzień muszą wykorzystać na zakupy, na które nie mają czasu w tygodniu. Całkowicie to rozumiem i akceptuję. Jednak widok całych rodzin, które jadą do galerii, żeby spędzić w niej wolne popołudnie, a robią to dlatego, że nie mają pomysłu na inne wykorzystanie czasu, doprowadza mnie do rozpaczy. Jest tyle alternatyw! Pojedź za miasto, wyjdź na spacer, zabierz bliskich do lasu, a jeśli pogoda na to nie pozwala, zorganizuj coś w domu. Wspólne gotowanie, zabawy, jest tyle możliwości! Galeria to nie miejsce, gdzie zabiera się dzieci, przynajmniej ja tak uważam.
Ubrania i inne elementy mojej garderoby staram się traktować jako długoterminową inwestycję, a wyjście do galerii nie jest dla mnie rozrywką.
Nie rozumiem, gdy ktoś proponuje mi wyjście do galerii, żeby się rozerwać. Jasne, że czasami lubię przejść się po sklepach i poszukać inspiracji, jednak wizja przyjemnego popołudnia w zatłoczonym centrum handlowym nie wpisuje się w moje wyobrażenia o sposobach spędzania wolnego czasu!
PODSUMOWUJĄC
Główną myślą, którą chcę przekazać tym tekstem jest to, że… samoakceptacja powinna być podstawą każdej garderoby!
Kochani, dopóki nie zaakceptujemy siebie, żadne, ale to żadne zakupy nie sprawią, że będziemy czuć się pięknie i atrakcyjnie. Żadna garderoba, żadne markowe ciuszki, żadne buty od znanego projektanta. Zacznijmy od tego, co najważniejsze- miłości do samego siebie!
Oprócz tego pamiętajmy, że zakupy nie powinny być dla nas odskocznią i nagrodą. To ma być przemyślany wybór, który będzie nam służył w dłuższej perspektywie, a nie spełni chwilową zachciankę. Nie, nie namawiam Was do chorobliwego oszczędzania! Zachęcam do świadomych wyborów, które pozwolą Ci przywrócić ład w tym, co zdążyłeś już nagromadzić!
I jeszcze jedno, jest tyle cudowniejszych pomysłów na spędzenie wolnego popołudnia niż wyjście do zatłoczonej galerii! Uwierz mi, że tam nie da się odpocząć!
Hej, a jakie jest Twoje podejście do zakupów?
Koniecznie podziel się ze mną swoją opinią w komentarzu, czekam na to! Jeśli ten wpis okazał się dla Ciebie pomocny, koniecznie podziel się nim ze swoim otoczeniem! Pamiętaj, żeby zajrzeć na mój Instagram i Facebook, ściskam mocno!

