Jest coś magicznego w mniejszych, polskich miastach. Doceniłam to dopiero po wyjeździe do Norwegii, ale powrót do rodzinnego domu, z którego w młodzieńczych latach często chciałam się wyrwać, dziś koi mnie maksymalnie.
ZARÓWNO JA, JAK I MATEUSZ, POCHODZIMY Z MNIEJSZYCH, POLSKICH MIAST.
Mogę powiedzieć, że w Polsce mam teraz dwa domy. Nie jest łatwo pogodzić odwiedziny w dwóch częściach Polski… Często brakuje czasu, czuję taki wewnętrzny niedosyt i pojawiają się dziwne wyrzuty sumienia, że bliskim nie poświęciłam wystarczająco chwil. Jednak z przyjazdu na przyjazd uczę się, że hej, trzeba się cieszyć, że TERAZ jestem z nimi, że W TYM MOMENCIE możemy się poprzytulać, porozmawiać, a nie tylko rozmyślać, że za 2 dni musimy wracać. Czy to ma sens? Właśnie takie myślenie zabiera nam to, co najlepsze TU I TERAZ! To teraz jesteśmy. Dla siebie, dla bliskich, dla przyjaciół.



STRASZNIE LUBIĘ TU WRACAĆ.
Nasze domy rodzinne są dla mnie azylem spokoju. Czy to u Mateusza, czy u siebie, czuję, że odpoczywam. Odłączam się od świata zewnętrznego, przechodzę w tryb wolniej, uważniej, spokojniej.
To tutaj podchodzę do osiedlowej fryzjerki, która już dwa razy czesała mnie na wesele i pytam o podcięcie końcówek. Jasne, wpadaj, sobota na 10.00.
To tutaj idę do księgarni, gdzie nie ma tłumów, a ja na spokojnie mogę przejrzeć dostępne książki.
To tutaj siedzę na balkonie, jem truskawki i nie myślę o niczym.
To tutaj Trudne Sprawy i inne, odmóżdżające programy telewizyjnie, wciągają mnie tak bardzo, że siedzę wgapiona w telewizor, którego nie mam na co dzień.
To tutaj idę do drogerii, gdzie nikt mnie nie goni, przeglądam z ciekawością nowości kosmetyczne i nie mam z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia.
To tutaj przyglądam się ludziom, temu, jak żyją. I mimo że ten tryb życia nie jest podobny do mojego, fascynuję mnie to, bo małe miejscowości, żyją swoim tempem.
To tutaj idę do kiosku i odnajduję ulubioną gazetę. I choć brakuje mi paru tytułów, które znajduję np. w Empiku, nie przeszkadza mi to w ogóle.
To tutaj zasypiam jakby spokojniej i denerwuję się jedynie na muchy, które co chwila budzą mnie o poranku.
To tutaj ekscytującą wyprawą jest 30-minutowy spacer do Tesco.
To tutaj mam ochotę iść pobiegać, kiedy upały już nieco odpuszczą. I idę. Czy to u Mateusza, czy w moim domu rodzinnym.
To tutaj podziwiam każdą, nawet najmniejszą zmianę w miejskiej infrastrukturze. Kiedy człowiek przyjeżdża raz na pół roku, zmiany widać gołym okiem. Piękne to!
To tutaj dobrze mi, że nie robię nic szczególnego, nic ekscytującego, nowego, szalonego. Wystarczy, że jestem i chłonę te najdrobniejsze momenty.
To tutaj odwiedzam najbliższą rodzinę i mimo że są kwestie, w których się nie zgadzamy, czuję wdzięczność, że nie jestem na tym świecie sama, a na mojej obecności zależy osobom, które mnie kochają. Bezinteresownie, szczerze, nie wymagając niczego w zamian. Zawsze zalewa mnie fala spokoju i przypomina sobie, że mam już tak wiele.
To tutaj doświadczam zwykłego życia.

CZĘSTO GONIMY ZA NOWYM, NIEZNANYM, EGZOTYCZNYM.
I ja, mimo że widziałam dopiero niewielki pierwiastek świata, przekonałam się, że to powroty do miejsc, gdzie czeka na mnie miłość i dobro drugiego człowieka, dają mi najwięcej. Musiałam wyjechać na koniec Norwegii, by do tego wszystkiego dojść. Wiem, że nie mogłabym zamieszkać na stałe w jednym z naszych rodzinnych miast, ale uwielbiam tu wracać. To są dla mnie punkty obowiązkowe każdego przyjazdu do Polski. Pewnie, że czasami byłoby przyjemniej wyjechać na wakacje na drugi koniec świata, zamiast wydawać duże pieniądze, by przyjechać do Polski. Jednak ja sobie po prostu tego nie wyobrażam. Nawet najdalsza, najbardziej egzotyczna podróż nie zastąpi uścisku bliskiej nam osoby, która tęskni, myśli, czeka.
A WY, ZA CO LUBICIE SWOJE RODZINNE MIASTA? A MOŻE JEST MIEJSCE, KTÓRE W POLSCE DARZYCIE NAJWIĘKSZYM SENTYMENTEM?
U mnie są to zdecydowanie polskie góry, skąd pochodzi duża część mojej rodziny, Trójmiasto i Warszawa. Do tych części Polski zaglądam z ogromną przyjemnością, zaraz obok rodzinnych miast naszych rodzin.
Zaglądaj na mój Instagram czy Facebook! Staram się pokazywać tam nieco więcej Klaudii w codziennym wydaniu. Jestem też na Bloglovin’, mam nadzieję, że zobaczymy się w którymś z tych miejsc!

