Jestem marzycielką i lubię chodzić z głową w chmurach. I mimo że często podchodzę do życia bardzo racjonalnie, marzenia wciąż odgrywają ważną rolę w mojej codzienności. Dziś chcę Ci o nich opowiedzieć, bo czym byłoby życie bez marzeń?
Zawsze byłam trochę inna niż wszyscy. Czułam, że od życia chcę czegoś więcej.
Nie, nie mam tutaj na myśli więcej zer na koncie. Chodzi mi bardziej o spełnienie, życie z pasją, podążanie za swoimi pragnieniami, marzeniami, bycie sobą, robienie tego, co podpowiada mi serce. Wiem, że w pewnym momencie życia to zatraciłam. Straciłam ten błysk w oku, te wewnętrzne iskry, które sprawiały, że zacierałam ręce na przyszłość i na to, jak wiele wspaniałych rzeczy mnie jeszcze spotka. Dobrze mieć w sobie te uczucia z powrotem, choć wcale nie towarzyszą mi codziennie, a ja muszę skrupulatnie nad sobą pracować, by co jakiś czas, budzić w sobie spragnioną marzeń Klaudię.
Kiedy marzenia stają się rzeczywistością, co nigdy nie dzieje się samo!
Pamiętam moje 18-ste urodziny. Dobrze było mieć wokół siebie ludzi, którzy doskonale wiedzieli, o czym marzysz. Wiem, że nie raz opowiadałam o tym, że sporty ekstremalne są moim marzeniem. Jestem pewna, że często wspominałam, że marzę o skoku ze spadochronem. I faktycznie, to było moje marzenie. W głowie wciąż wydawało się bardzo odległe, wręcz nieco nierealne do spełnienia. Jednak… zrobiłam to szybciej, niż mogłoby mi się wydawać, bo właśnie na 18-ste urodziny sprezentowano mi tę atrakcję. Pomoc ukochanych znajomych była nieoceniona i to oni dołożyli tę najważniejszą cegiełkę. Jednak nic nie wydarzyło się przypadkiem. Często mówiłam o swoim marzeniu, wiedzieli, że naprawdę lubię takie wyzwania i sama, prędzej czy później, chciałabym to zrobić. Zawsze musi zacząć się od pewnego impulsu, pragnienia, myśli. Zawsze. Marzenia się nie spełniają same!
PRZECZYTAJ TAKŻE: Boję się, ale idę dalej. O lęku, który jest przecież nieunikniony.

Marzenia to nie jest nic mistycznego, a posiadanie pozornie zwykłych marzeń to żaden wstyd, bo nie ma gorszych lub lepszych marzeń!
Jak dobrze było wreszcie zrozumieć, że każde marzenie może być wyjątkowe. Nie musisz od razu marzyć o drewnianym domku na piaszczystej plaży na Bali, podróży dookoła świata, wygranej w loterii czy nieśmiertelności, choć jeśli te rzeczy są dla Ciebie ważne, trzymam kciuki (drewniany domek na Bali brzmi naprawdę dobrze, aż sama się rozmarzyłam…). Jednak fajnie jest mieć poczucie, że każdy może marzyć na swój sposób. Ja próbuję zachować równowagę. Zawsze mam w głowie marzenia, które wydają mi się nieco odległe, niemożliwe do spełnienia na dany moment. Jednak świadomie, każdego dnia, robię kolejny krok ku temu, by nieco się do nich zbliżyć. Mam również marzenia bardziej przyziemne, które dla kogoś innego mogą być wręcz bez znaczenia. Ostatnio marzyłam, by wyjść z moją przyjaciółką do lokalnego, norweskiego kina, zjeść wspólnie dobrą kolację i spędzić przyjemny wieczór. Małe marzenie, którego spełnienie przynosi strasznie dużo radości. I to jest właśnie bardzo ważne. Wypracowanie w sobie umiejętności cieszenia się z malutkich, nawet przyziemnych marzeń, które często prowadzą nas do czegoś wielkiego. I wiesz, na czym się właśnie przyłapałam? Chciałam napisać: marzenie się spełniło. A guzik! Marzenia się nie spełniają. Marzenia się spełnia, prawda?
Marzenia i nasze pragnienia się zmieniają, tak jak z biegiem czasu zmieniamy się my.
Pamiętam, że będąc 11-letnią dziewczynką, marzyłam o zostaniu patomorfologiem, czyli specjalistą od sekcji zwłok. Z tego marzenia nie zostało już nic, choć nadal marzę o zdobyciu wykształcenia powiązanego z medycyną i człowiekiem.
Wiesz… może cały życie marzysz o tym, by wyprowadzić się z Polski. Robisz plan, wybierasz kraj, starasz się przygotować do tej decyzji jak najlepiej, a może rzucasz wszystko i zmieniasz swoje życie z dnia na dzień. To marzenie przerodziło się w zmianę, która była strzałem w dziesiątkę? Tylko pogratulować! A może okazało się… że rzeczywistość tego spełnionego marzenia nieco Cię przytłoczyła i zawiodła? To nic złego i nie musisz się tego wstydzić, naprawdę. Każdy ma prawo do błędnych wyborów, nawet jeśli okazują się nimi te wymarzone. To ludzka rzecz, że nasze pragnienia i marzenia zmieniają się z biegiem czasu. Zmiany to naturalna kolej rzeczy, a wręcz ogromny sukces w życiu człowieka. Bez zmian ciężko ruszyć do przodu, choć czasami wydają nam się nie do przeskoczenia. Nie miej wyrzutów sumienia, że zmieniają się Twoje priorytety i wizja wymarzonego życia. Życie i pragnienia nie są stałe, a my do tych zmian musimy się jak najszybciej przyzwyczaić i je zaakceptować.
Wyścig o marzenia? A z kim Ty chcesz się ścigać?
Stop, oddech, relaks. Życie to nie wyścig, a Ty wcale nie musisz pędzić za innymi! Dookoła widzisz ludzi, którym wciąż coś się udaje i nieustannie spełniają swoje marzenia? Cieszmy się, bo to daje nadzieję, że sukces jest naprawdę możliwy. Nie próbuj nikogo naśladować i budować w sobie niepotrzebnej frustracji, że u Ciebie nie idzie tak łatwo. Uwierz mi, że mało kto jest do końca szczerzy z otoczeniem. Często żyjemy w przekonaniu, że inni mają łatwo, a u nas to zawsze pod górkę. Wiesz… gdybyś tak, chociaż na chwilę zamienił się na życia z osobą, której tak mocno zazdrościsz, pewnie szybko złożyłbyś rezygnację i z tęsknotą wrócił do swojej na pozór szarej codzienności. Można inspirować się innymi, ale czy warto ślepo podążać za cudzymi marzeniami?
Wydaję mi się, że tak w środku, głęboko w środku, każdy z nas marzy o zwykłym życiu. Nawet jeśli dzieją się rzeczy ekscytujące, zawsze wraca to pragnienie wskoczenia w kapcie, wyciągnięcia się na kanapie i zwykłego, ludzkiego odpoczynku. Ja mam w sobie głęboką potrzebę zwykłego życia, a Ty? A może… my już je tak właściwie mamy? Wystarczy nieco bardziej skupić się na tym, co już jest, a nie wciąż marzyć o tym, co nadejdzie.

Marzenia trzeba brać na poważnie! No i nic samo się nie zrobi!
Nie chcę podchodzić do życia na zasadzie: stabilna praca, własne mieszkanie, małżeństwo, dzieci, szczęśliwe życie. Nie mówię, że taki schemat jest zły, pewnie, że nie. Sama cichutko myślę o tych sprawach i wierzę, że na pewno i u mnie przyjdzie czas na to wszystko. Jednak mocno ufam, że trzeba pozostać wiernym swoim najskrytszym marzeniom. Nawet takim, które dla naszego otoczenia są nierealne, a wręcz potrafią być wyśmiewane.
Myślę, że życie często się z nas śmieje. W głowie układamy sobie plan na najbliższą przyszłość, a w praktyce… no właśnie. Życie lubi napisać zupełnie inny scenariusz. I trzeba być na to przygotowanym. Jednak nie podchodź do swoich marzeń z dystansem. Bierz je zupełnie na poważnie, rób to, co na dany moment jesteś w stanie, by choć trochę przybliżyć się do ich realizacji. I wiesz co? Czerp radość, ale z całej drogi. To jest właśnie najpiękniejsze w marzeniach. Fakt, że człowiek może delektować się każdym, postawionym krokiem. Wiem, że to nie jest łatwe, szczególnie jeśli tak jak ja, lubicie mieć/osiągać wszystko od razu. Jednak tak się nie da, po prostu nie da. Marzenia to proces, ale za to kocham je najbardziej! Ten proces daje mi niezłą szkołę życia! Uczy pokory, cierpliwości i wyrozumiałości do samej siebie, bo niestety nadal mi jej brakuje.

I najważniejsze… nigdy nie jest za późno na marzenia!
Wiek to tylko liczba, którą nie chcę się sugerować. Nasz wiek nie powinien nas ograniczać, w żaden sposób. Kto powiedział, że w danym wieku, nie wypada już robić tego i tamtego? Wypada, wypada, wszystko wypada. Ostatnio obejrzałam bardzo wartościową rozmowę z Urszulą Dudziak, kobietą, która zaraża swoją energią! Aż chce się człowiekowi zestarzeć i cieszyć podobnym podejściem do życia. Bardzo polecam Wam tę rozmowę!
Wiek naprawdę nie ma znaczenia. Pamiętam, że jeszcze kilka miesięcy temu, przerażał mnie fakt, że mam aż 24 lata. W głowie marzenie o kolejnych studiach, ale podjętych za rok, dwa. Czyli… skończyłabym je po 30-stce. I pojawiało się przerażenie. Przecież po 30-stce człowiek powinien toczyć już spokojne, poukładane życie. I wiecie co? Śmiać mi się chcę z siebie samej! Coś takiego nie istnieje! Życie to tak dynamiczny proces, że jedyne co musimy zrobić na pewno, to być gotowym na zmiany, wyzwania, potknięcia, a także, umieć cieszyć się z tych małych sukcesów, które pojawiają się po drodze. Nie bójcie się swojego wieku i upływających lat, proszę Was. Kiedy o tym myślimy, ucieka nam to, co tu i teraz, czyli najpiękniejsza i najważniejsza część życia.
A Ty, jesteś typem marzyciela? Podchodzisz do swoich marzeń na poważnie, a może nie dajesz sobie szansy, by w nie szczerze uwierzyć?
Czasami mam wrażenie, że mamy tendencje do nakładania na siebie zbyt dużej liczby obowiązków tylko po to, by uciszyć nasze wewnętrzne marzenia. Wrzucenie siebie samego w wir pracy i zobowiązań to nasza specjalność. Ale wiesz co? To nie ma sensu, a prędzej czy później, odezwie się w Tobie potrzeba zrobienia czegoś, co naprawdę chcesz. Marzenia się nie spełniają. Nawet jeśli los bardzo Ci w czymś pomoże, to Ty wysyłasz ten pierwszy impuls. Pamiętaj o tym i bądź z siebie dumny. Za każdym razem, kiedy nawet najmniejsze marzenie okazuje się rzeczywistością.

Gdzie jeszcze jestem?
Znajdziesz mnie na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. Szczególnie polecam Ci zajrzeć na moje instastories, gdzie dzielę się urywkami z mojej codzienności. Wpadaj i bądźmy w kontakcie, ściskam! Na zdjęciach widzicie moją piękną przyjaciółkę Janę, która na co dzień jest ilustratorką. Jej prace możecie śledzić m.in. na Instagramie.

