Sztokholm odwiedziliśmy w drodze do Polski, do której pierwszy raz wybraliśmy się autem. Sztokholm to miasto, gdzie przez dwa dni na ulicy słyszałam więcej angielskiego, niż szwedzkiego. Sztokholm to miasto, które ma wiele do zaoferowania, a dwa dni to zdecydowanie za mało, by odkryć wszystko, co w nim najlepsze.
ZAPRASZAM NA KRÓTKĄ, FOTOGRAFICZNĄ OPOWIEŚĆ O SZTOKHOLMIE!
O wizycie w tym mieście myślałam od dawna. Przez to, że mieszkamy na północy Norwegii, jesteśmy nieco odcięci od południowej i środkowej Skandynawii, gdzie najwięcej dużych miast. Z Bodø do stolicy Szwecji mamy dokładnie 1155 km, a początkowe odcinki trasy, biegną przez dosyć górzyste tereny. Na północy trzeba być bardzo ostrożnym, ponieważ na drodze co chwila pojawiają się renifery, które bardzo często, ani nie myślą przepuszczać nadjeżdżających aut. Magiczne doświadczenie, ale kierowca musi być maksymalnie czujny.
W drodze do Sztokholmu zatrzymaliśmy się na noc w mieście Sundsvall, które nieco lepiej poznaliśmy dopiero w drodze powrotnej. Jadąc do Sztokholmu, naładowaliśmy jedynie akumulatory i zaraz po śniadaniu, wyruszyliśmy na podbój stolicy!
SZTOKHOLM TO MAGICZNE MIASTO, KTÓRE DAJE WIELE MOŻLIWOŚCI!
Mieszkaliśmy bardzo blisko centrum, dlatego wszędzie poruszaliśmy się na pieszo. Trafiliśmy na moment, w którym Sztokholm był mocno rozkopany. Przebudowy i roboty drogowe sprawiały, że mapa google czasami gubiła się bardziej, niż my. Mimo że miałam listę miejsc, które bardzo chciałabym zobaczyć, rzeczywistość szybko zweryfikowała plany. Nie chcieliśmy ganiać, pędzić, śpieszyć się, a oboje byliśmy zmęczeni (podróż i intensywne tygodnie przed wyjazdem). Wybieraliśmy leniwą kolację w hotelowym pokoju, zamiast kolejnych kilometrów i zwiedzania, które wcale nie byłyby najprzyjemniejsze. Mimo że pogoda nieco nam nie dopisała, a drugiego dnia zmokliśmy do suchej nitki, nasza sympatia do Sztokholmu wcale nie spadła, a wręcz przeciwnie, to miasto zauroczyło nas od pierwszego wejrzenia! Jeśli szukacie porządnego przewodnika po Sztokholmie, koniecznie zajrzyjcie do Marty Streng, która zebrała świetne wskazówki na temat miasta, w którym żyje na co dzień. Ja za to, mam dla Was porządną porcję zdjęć, a na koniec wpisu, dzielę się kilkoma poleceniami na dobre jedzenie, pyszną kawę i miejsca, do których udało nam się zajrzeć.

















PRZECZYTAJ TAKŻE: Wady życia w Bodø, czyli jak żyje się na północy Norwegii.
SPACER PO GAMLA STAN
Stare miasto w Sztokholmie jest naprawdę magiczne! Mimo że popularne i często zatłoczone przez turystów, naprawdę warto się tam wybrać. Szczególnie polecam zgubienie się w mniej obleganych, bocznych uliczkach.
MUZEUM FOTOGRAFICZNE FOTOGRAFISKA
Punkt obowiązkowy dla każdego, kto interesuje się fotografią. Warto przygotować się na to, że wejście do muzeum nie jest darmowe, a kosztuje 290 SEK, czyli około 113 PLN. Ja byłam zachwycona, choć Mateusz nieco zagubiony. Dlatego też zachęcam do wizyty, ale osoby, którym fotografia nie jest obca. Warto zajrzeć również do sklepiku, który znajdziecie zaraz przy wyjściu. Mnóstwo w nim pięknych książek, które można przeglądać godzinami.
PANORAMA SZTOKHOLMU
Byliśmy szczęściarzami, ponieważ w hotelu, w którym się zatrzymaliśmy, można było wdrapać się na ostatnie piętro, gdzie czekała na nas wisienka na torcie, czyli przepiękna panorama Sztokholmu. Dlatego też nie szukaliśmy innej alternatywy w centrum, a wybraliśmy się jedynie na spacer w kierunku Skinnarviksberget, co podpatrzyłam właśnie u Marty. Ja też polecam spacer w tej okolicy, urokliwe kamienice, zarośnięte, stare budynki, mniej turystów, a w drodze powrotnej, można przespacerować się promenadą, na której również jakby bardziej pusto.
LENIWE PRZECHADZKI PO MIEJSKICH PARKACH
W Sztokholmie jest naprawdę sporo zieleni, a parki do dla mnie zawsze punkt obowiązkowy wizyty w każdym, nowym mieście! Podobnie było w Sztokholmie, gdzie bez skrupułów siadaliśmy na ławeczce czy leżaku, który rozstawiła sąsiednia kawiarnia i odpoczywaliśmy, chłonęliśmy nowe powietrze, cieszyliśmy się zielenią, rozmawialiśmy.
BIBLIOTEKA KRÓLEWSKA W SZTOKHOLMIE
Uwielbiam zaglądać do miejskich bibliotek! W Sztokholmie zajrzeliśmy do Biblioteki królewskiej, która położona jest w bardzo ładnej okolicy, zaraz obok parku, więc zdecydowanie warto się tam wybrać. Przechadzka między dłuuuuugimi pułkami, na których leży mnóstwo książek i spoglądanie ukradkiem na ludzi, którzy właśnie zajmują się nauką. Ludzi w różnym wieku. Bardzo się wzruszyłam, gdy zobaczyłam starszą panią ze stosem książek i notatek, w której oczach dostrzegłam ciekawość młodej studentki. Czy istnieje bardziej motywujący widok?
PRZERWA NA FIKĘ
Fika, czyli szwedzka przerwa na ciacho i kawę, która w tym kraju cieszy się ogromną popularnością, to punkt obowiązkowy wizyty w Sztokholmie! Nie wiem, jak Was, ale mnie długo namawiać nie trzeba! Korzystając z rekomendacji Marty, aż dwa razy zajrzeliśmy do kawiarni Johan & Nyström. Była dla nas po drodze, a ich cappuccino na szwedzkim, owsianym mleku Oatly, skradło moje serce. Świetny klimat, ładne wnętrze, dobrej jakości kawa. Brać kompana w podróży pod pachę i na szwedzką kawę, raz!
NAJLEPSZA SAŁATKA W MIEŚCIE I KOMBUCHA
No dobra, nie wiem, czy tam faktycznie mają najlepsze sałatki w mieście, ale nam smakowały bardzo! Mowa o knajpce Reload Superfood Bar na ulicy Sergelgatan. To nie jest 100% wegańskie miejsce, ale mają sporo opcji dla wegan. Jedną z nich jest właśnie samodzielnie skomponowana sałatka z przepysznym zamiennikiem mięsa marki OUMPH. Ceny nie są wygórowane, porcja jest naprawdę duża, a miejsce bardzo ładne. My siedzieliśmy w bujanych fotelach, zaraz przy oknie, z których nie chciało się wychodzić. To tutaj wypiłam swoją pierwszą, lokalną kombuchę, która bardzo mi smakowała!
PYSZNE LODY
Nie wiem jak u Was, ale u mnie lody to punkt obowiązkowy każdego wyjazdu. W Sztokholmie zdecydowaliśmy się na organiczne lody lokalnej produkcji Stikki Nikki. Zajrzeliśmy do sklepiku na starówce, gdzie ukryliśmy się przy okazji przed deszczem. Lodziarnia zawsze ma kilka wegańskich smaków, ja zdecydowałam się na kremowe lody na mleku kokosowym. Porcja jest naprawdę duża, próbowałam też wegańskiej czekolady, którą miał Mateusz, niebo!
EKOLOGICZNE WYPIEKI I PRZEPYSZNE ZŁOTE MLEKO
Jeśli będziecie na starówce i nabierzecie ochoty na coś słodkiego, koniecznie zajrzyjcie do Sattva Naturbageriet. Niepozorna, mała kawiarnia, która ma jednak wiele do zaoferowania. Przemiły właściciel, ekologiczne wypieki, spory wybór bezglutenowych oraz wegańskich słodkości. Przepyszne złote mleko, domowe chleby, popularne, cynamonowe bułeczki i wiele innych. Zajrzyjcie, nawet dla samego właściciela, który da Wam tyle ciepła, że Wasz dzień od razu będzie lepszy!
ZDROWY LUNCH W FORMIE BUFETU 'JESZ ILE CHCESZ’
Kolejne miejsce w samym sercu Sztokholmu, gdzie zjecie wegetariański posiłek za stosunkowo małe pieniądze. Załapaliśmy się na niedzielny bufet, w którym było sporo wegańskich opcji. Świeże surówki, ziemniaki, chleb, sosy, kiełki, strączki, dla każdego coś dobrego. Siedzieliśmy na zewnątrz, co było bardzo przyjemne, a posiłek, który upłynął nam na obserwacji ludzi, którzy krążyli po Gamla Stan, zdecydowanie zaliczam do udanych.
NA PEWNO WRÓCĘ JESZCZE W OKOLICE SZTOKHOLMU.
Zamiast żałować, że zobaczyłam tylko niewielką część stolicy Szwecji, cieszę się, że mam powód, by ponownie tam wrócić. Sztokholm to miasto, gdzie dzieje się naprawdę dużo. Mieszanka kultur, narodowości, atrakcji, a przede wszystkim, mnóstwo natury, której w okolicach Sztokholmu nie brakuje.
KTO RÓWNIEŻ ODWIEDZIŁBY TO MIASTO? A MOŻE ZNASZ JE CAŁKIEM DOBRZE I MASZ SPORO DO POLECENIA?
Pisz śmiało w komentarzu i opowiedz, co Ciebie w tym mieście zauroczyło najbardziej. Lubię wracać wspomnieniami do tego krótkiego wypadu. A mój mały sukces? Rozumiałam Szwedów i oni mnie także, chociaż uśmiechali się pod nosem, kiedy słyszeli mój niedoskonały norweski. A może zastanawiali się, skąd ten dialekt? Skąd ta dziewczyna się wzięła i w jakiej części Norwegii mieszka, że oni nigdy takiego akcentu nie słyszeli? Mam taką nadzieję! 🙂

