Artykuł Inspiracje zimy, czyli Klaudia poleca #14. | Filmy, seriale, książki, podcasty, inne! pochodzi z serwisu Blog o świadomym i zdrowym życiu..
]]>
Nie tylko dlatego, że przygotowałam dla Was naprawdę świetne propozycje, ale przede wszystkim… jasność! W północnej Norwegii dzień już taki długi! Myślałam, że moja trzecia zima tutaj nie będzie wcale taka zła, ale niestety, radziłam sobie różnie. Brak słońca i nieustająca ciemność dały mi popalić, ale! Teraz nawet mróz mi nie straszny, bo oprócz błękitnego nieba i słońca w komplecie… nic mi więcej nie potrzeba. No dobrze, to taki krótki, pogodno-pogodowy wstęp, a teraz do rzeczy Klaudia!



Film, który umili Wam leniwy wieczór u boku fajnego, drugiego człowieka, a nawet obejrzany w samotności. Cała fabuła kręci się wokół mężczyzny, który skończył właśnie kurs opiekuna dla osób niepełnosprawnych i trafia na pierwszego, bardzo wymagającego pacjenta, a jest nim młody chłopak Trevor. Ich perypetie, wspólna wyprawa, zabawne dialogi i wzruszające przeżycia sprawiają, że film ogląda się naprawdę dobrze. Oprócz dwóch, głównych bohaterów, pojawia się również młoda dziewczyna grana przez Selenę Gomez, która wywróci życie niepełnosprawnego Trevora prawie że do góry nogami. Jeśli byliście fanami filmu Niezniszczalni, szczególnie mocno polecam Wam i ten! The Fundamentals of caring (bo tak brzmi tytuł w języku angielskim) jest dostępny na Netflixie. Zabawny, przyjemny, ale i wzruszający.
Kiedy mieszkałam w Polsce, bardzo lubiłam sięgać po Wysokie Obcasy, Ostatnio, podczas krótkiej wizyty w Polsce, okładka styczniowego numeru bardzo przyciągnęła moją uwagę, ponieważ uwielbiam aktorkę, która na niej widnieję, czyli Joannę Kulig. Swoją drogą, w środku numeru czeka genialny wywiad właśnie z nią. Byłam pozytywnie zaskoczona, jak dużo ciekawych treści na mnie czeka w tym czasopiśmie! Wiem, że styczniowego numer już raczej nie dostaniecie, ale koniecznie sprawdźcie ten na marzec! Obok sporej ilości reklam, pojawia się również dużo ciekawych artykułów, które nie tylko podpowiadają, jak schudnąć do lata i jakie bikini dobrać do swojej sylwetki (choć nie mam nic do bikini)… Ta równowaga bardzo mi się spodobała i to na pewno nie był ostatni raz z Wysokie Obcasy Extra. Rzadko kupuję gazety w wersji papierowej, zazwyczaj decyduję się na nie z podróży do Bodø z Polski, żeby jeszcze nieco bardziej przedłużyć to uczucie, że jestem u siebie.
Tego plecaka nie muszę chyba nikomu przedstawiać i choć wiele osób uważa, że jest on drogą zachcianką, ja już od dawna na niego polowałam. Zdecydowałam się na ten z serii Re-Kånken. Mój plecak powstał z recyklingu poliestru, a kupiłam go przed Świętami w sklepie Pan Pablo, gdzie trafiłam na zniżkę -25% (obecnie kolor, który posiadam, nie jest już dostępny). Re-Kånken jest wykonany z dużo bardziej miękkiego poliestru niż zwykły klasyk. Muszę Wam się przyznać, że mam go na swoich placach praktycznie codziennie! Sprawdza mi się świetnie, uwielbiam go za prostotę, piękny, słonecznikowy kolor i pojemność. Jedynym minusem jest to, że łatwo obsiada w różne nitki, kłaczki itp., ale z tym świetnie radzi sobie rolka do ubrań. Plecaka jeszcze nie prałam, ale wierzę, że wyjdzie z pralki bez szwanku. Jasne, że za te pieniądze, mogłabym kupić wygodniejszy plecak z grubymi ramiączkami, ale ja naprawdę nie żałuję tego zakupu.
Genialny dokument o nie żyjącej już Franca Sozzani, czyli redaktor naczelnej kontrowersyjnego, włoskiego Vogue. Dokument o kobiecie, która inspiruje, zaskakuje, bawi, ale i rozczula. Co więcej, film został stworzony przez jej jedynego syna, który zabiera nas do świata swojej mamy. Dokument podobał mi się szczególnie, ponieważ sama jestem fanką wszystkiego, co kreatywne, uwielbiam również fotografię. Polecam z całego serca! Dostępny jest na Netflix.
Serial, który odbił się głośnym echem, a ja z niecierpliwością czekałam na czwarty, najnowszy sezon! Jeśli jeszcze nie oglądaliście tego serialu, koniecznie nadrabiajcie. W każdym odcinku przedstawiona jest zupełnie inna historia, więc śmiało, można oglądać odcinki wyrywkowo. Serial pokazuje, jaki może mieć wpływ to, co dzieje się obecnie, na przyszłość. Głównie chodzi o rozwój technologii. Czy mam swoje ulubione odcinki czwartego sezonu? Każdy miał coś w sobie, ale chyba najbardziej uderzył mnie Crocodile (nie tylko ze względu na fabułę, ale również zdjęcia i piękno Islandii, gdzie był kręcony) i Black Museum. Serial dostępny jest na Netflix.
Kolejne dzieło Netflixa, o którym nie mogłabym nie wspomnieć! Coś dla fanów fotografii, ale nie tylko. Opowieść o człowieku, który miał przed swoimi obiektywem najważniejsze osobistości z całego świata. Opowieść o człowieku-legendzie w świecie fotografii. Bardzo inspirujący dokument, który na długo został w mojej głowie. Odcinek o Platonie to tylko jeden z ośmiu całej serii Abstract. Reszty jeszcze nie oglądałam, ale zrobię to na pewno.
Przepyszna, lekko słodka, ale i rozgrzewająca herbata od Yogi Tea, która skończyła mi się zdecydowanie za szybko! Świetne rozwiązanie dla osób, które nie chcą pakować w siebie kofeiny. Zamówiłam ją standardowo na iherb.
Odkąd odkryłam, że kultowe notesy marki Moleskine nie są pokryte skórą, tylko jej syntetycznym zamiennikiem, spoglądam na nie zdecydowanie częściej. W grudniu kupiłam sobie notes w stonowanym, miętowym kolorze w rozmiarze L. Uwielbiam go i rzadko się z nim rozstaje! Mój jest w linie, choć dostaniecie także inne wersje. Zdecydowanie wart jest swojej ceny. Bardzo przydaje się również kieszonka na końcu notesu oraz gumka na okładce. Zawsze mam ten problem, że zeszyt/notes, lubi mi się otwierać w torebce lub plecaku, a przy okazji nieźle wygnieść. Tutaj ten kłopot odpada.
Książka, którą będę polecała każdemu. W zeszłym roku przeczytałam pierwszą książkę psychologa Roberta Rutkowskiego (Oswoić narkomana, również niesamowicie polecam), zaraz po tym, gdy zobaczyłam go w wywiadzie u Łukasza Jakóbiaka. Tym razem sięgnęłam po Pułapki Przyjemności. Książka jest napisana w formie wywiadu, który z panem Robertem przeprowadza Irena Stanisławska. Pan Robert zahacza o praktycznie każdą dziedzinę życia, począwszy od sportu, przez seks, po jedzenie czy pracę i stosunki społeczne. Czyta się ją szybko, jest przepełniona cennymi radami, ciekawostkami i podsumowaniami. To jest książka, do której człowiek na pewno będzie chciał wrócić po raz drugi. Podrzuciłam ją również Mateuszowi i zdecydowanie podziela moje zdanie. Świetna lektura na 2-3 wieczory (ja przeczytałam w podróży do Bodø), choć zdecydowanie polecam ją sobie dozować.
Niezłych Aparatów słucham od dawna, ale jeszcze nigdy Wam ich nie polecałam. Jest to podcast, w którym świetny prowadzący (i również fotograf) Jacek Siwko, rozmawia z innymi, polskimi fotografami, ale nie tylko. Większość rozmów jest z fotografami ślubnymi, ale tematyka uległa rozszerzeniu. Niesamowicie inspirujące rozmowy, polecam szczególnie osobom, które interesują się fotografią. Ja praktycznie z każdego odcinka wynoszę coś dla siebie. Podcast jest dla mnie na tyle wartościowy, że postanowiłam wspierać go w serwisie Patronite, czego nigdy wcześniej nie robiłam!
Drugi już kryminał genialnego, norweskiego pisarza Jo Nesbø, który udało mi się przeczytać. Pancerne serce to kolejna powieść z komisarzem Harrym Hole w roli głównej. Cykl ten liczy ponad 10 powieści, ja zaczęłam od połowy, a dokładnie książki Pierwszy Śnieg. Mimo że nie czytałam pierwszych sześciu części, bardzo szybko połapałam się w przeszłości komisarza. Teraz mam zamiar czytać kolejne części po kolei, a kiedy skończę, może wrócę do tych początkowych. Pancerne serce wciągnęło mnie bardzo i muszę przyznać, że nie udało mi się na własną rękę odkryć, kto jest zabójcą. Akcja rozgrywa się w Oslo, choć czytelnik zostaje również przeniesiony do tajemniczego Konga… Dla wszystkich fanów kryminałów, polecam!
Batony od Zmiany Zmiany polecałam już Wam wielokrotnie. Podczas grudniowej wizyty w Polsce sięgnęłam po ich najnowszy produkt, czyli baton Kompas! Baton zaskakuje prostym składem, w którym znajdziemy tylko orzechy ziemne, daktyle i orzechy laskowe (z ekologicznych upraw). Smakuje super, a ja takie proste połączenia lubię najbardziej! Te batoniki znajdziecie już w wielu, polskich sklepach, można je również zamówić prosto od producenta.
Zapisani na mój Newsletter już poznali ten podcast, to właśnie o nim pisałam Wam w ostatnim liście! Jeśli są tu ciekawi życia w Norwegii widzianego oczyma obcokrajowców, koniecznie zapoznajcie się z The life in Norway show! Kolejny podcast, który z całego serca mogę Wam polecić. Świetne rozmowy z obcokrajowcami, którzy żyją w Norwegii. Mam nadzieję, że pojawią się nowe odcinki, a z tych obecnych, na dobry początek polecam Wam epizod 7 (Living in Oslo) oraz epizod 1 (wywiad z blogerką francuskiego pochodzenia Frog in the fjord).
Pamiętajcie, że podcastów możecie słuchać również na swoim telefonie. W iPhone mamy wbudowaną aplikację Podcasty, a na telefon z androidem wystarczy ściągnąć np. darmową aplikację Podcast Addict. To właśnie w aplikacji możecie subskrybować dany podcast i stworzyć własną bibliotekę ulubionych podcastów.
Serial, którego nieco się obawiałam. Bo co człowiek może pomyśleć o następującej fabule: nastolatek z psychopatycznymi skłonnościami, planuje morderstwo, a jego ofiarą ma być dziewczyna, którą przypadkowo poznaje w szkole. Później robi się już tylko ciekawiej! I wiecie co… fajny ten serial! Pochłonęliśmy go w ciągu jednego, wolnego dnia, bo cały sezon liczy tylko 8 odcinków po 20-25 minut. Ogląda się bardzo szybko i mimo że nie jest to najlepszy serial, jaki oglądałam w życiu, śmiało mogę go polecić. Oprócz nietypowej wręcz zaskakującej fabuły bardzo urzekł mnie soundtrack, specyficzny, lekko czarny humor, zdjęcia, estetyka serialu oraz piękne kadry.
Kolejna, polska joginka, z którą bardzo lubię ćwiczyć. Najczęściej wracam do sekwencji Joga na złość, którą znajdziecie na kanale Basi. Polecam również zajrzeć na bloga Basi, a także posłuchać jej ciekawych wywiadów m.in. z fizjoterapeutą, które udostępnia za darmo. Basię podglądam również na jej Instagramie i instastory, muszę przyznać, że bardzo lubię poczucie humoru i styl bycia tej kobiety.
Świetny kanał, na którym tematyka chorób psychicznych zdecydowanie nie jest tabu! Hania przeszła przez depresję, ma również doświadczenia ze szpitalem psychiatrycznym, a na kanale opowiada o tym… po ludzku! Bez wstydu, bez zażenowania, bez poczucia winy. Dzieli się swoimi doświadczeniami, które choć trudne, przecież wciąż ludzkie, prawda? Ta tematyka jest mi szczególnie bliska, więc kanał polecam podwójnie.
To już drugi podcast Radka, który polecam Wam na blogu. Pierwszy (czyli Lepiej teraz) wylądował w Inspiracjach lata. Podcast o Po ludzku o pieniądzach to kolejny, świetny sposób na wykorzystanie czasu w podróży, w drodze do pracy czy na bieżni. Podcast ten powstał stosunkowo niedawno, ale już stałam się jego wierną słuchaczką. Choć nie wysłuchałam wszystkich odcinków, niektóre z rozmów już zdążyły mnie zainspirować. Z moją wiedzą na temat finansów bywa różnie, a z Twoją? Bardzo podoba mi się solowy, czternasty odcinek Radka, w którym wspomniał o tzw. inflacji stylu życia. Czy nie jest tak, że im więcej zarabiamy, tym więcej wydajemy i jednocześnie… mamy coraz mniej? Ten odcinek zmusza człowieka do refleksji.
Wow, to są dopiero rozmowy! Jak możemy przeczytać w opisie kanału: 7 metrów pod ziemią to internetowy talk-show o tematyce społecznej. Rafał Gębura zabiera swoich gości na minus trzecie piętro (7 metrów pod ziemią) jednego z warszawskich biurowców. Zaciszna atmosfera podziemnego garażu sprawia, że rozmówcy wyznają prawdę, na którą nie zdobyliby się w telewizyjnym studiu. Odcinki ukazują się co czwartek, a przewodni temat rozmowy potrafi zaskoczyć. Dziennikarz przeprowadził już rozmowę m.in. z chorym na schizofrenię, złodziejem, chorą na raka, ratownikiem medycznym, byłym narkomanem, wróżką czy balsamistą. Muszę podkreślić, że każda rozmowa poprowadzona jest bardzo profesjonalnie. Pan Rafał nie ocenia, stara się pozostać obiektywnym i zadaje tak trafne pytania, że człowiek naprawdę ma ochotę obejrzeć każdy odcinek do samego końca! Zawsze wyczekuję czwartkowego odcinku z niecierpliwością, dołączysz do mojego grona?
A może masz coś ciekawego do polecenia? Masz swoje inspiracje zimy? Serial, książka, fajna knajpka, kosmetyk, wydarzenie? A może zrobiłeś/zrobiłaś coś, z czego jesteś szczególnie dumny/dumna? Chwal się i koniecznie napisz więcej w komentarzu, lubię spisywać Wasze polecenia i później do nich wracać.
Podoba się Wam ta skondensowana, kwartalna forma inspiracji?
Artykuł Inspiracje zimy, czyli Klaudia poleca #14. | Filmy, seriale, książki, podcasty, inne! pochodzi z serwisu Blog o świadomym i zdrowym życiu..
]]>Artykuł Inspiracje jesieni, czyli Klaudia poleca #13. | Mnóstwo dobrego! pochodzi z serwisu Blog o świadomym i zdrowym życiu..
]]>
Przyznam się szczerze, że byłam tym nieco przytłoczona. Czułam, że robię to na siłę, mimo że zawsze starałam się polecać Wam to, co naprawdę robiło u mnie furorę. Wiecie… tak naprawdę miesiąc przemija bardzo szybko. Nim się obejrzymy, za nami kolejne 30-31 dni. Postanowiłam, że nieco zmienię tę formułę i na bloga będę wrzucała wpis z inspiracjami co 2-3 miesiące. Wtedy mam pewność, że moje polecenia są naprawdę sprawdzone i wybieram te najlepsze z najlepszych. Co myślicie o takiej zmianie?
PRZECZYTAJ TAKŻE: Inspiracje lata 2017, czyli Klaudia poleca #12.


Zapytajcie swoich rodziców, czy pamiętają magazyn Przekrój, który robił niezłą furorę w czasach m.in. PRL-u. Kiedy zobaczyłam, że powrócił on w odświeżonej formie, nie zastanawiając się, kupiłam mój pierwszy numer. Co to za cudna gazeta! To nie jest czasopismo, które przeczytamy w jeden dzień. U mnie Przekrój leży przy łóżku, często do niego zaglądam, dozuję sobie artykuły, grafiki, komiksy, bo znajdziemy tam niezły miszmasz różnych form. Bardzo zaciekawił mnie artykuł na temat turystyki w Korei Północnej napisany przez Pawła Cywińskiego. Choć nie wiem, czy zaciekawił to dobre słowo… chyba bardziej zmartwił i bardzo zszokował. Cieszę się, że mogłam przeczytać na ten temat nieco więcej. Niesamowicie rozbawił mnie również tekst o potworach na kozetce. Wiecie, jakich efektów od terapii oczekuje Dracula? Przestać pić. A Zombie? Bycie z kimś, kto pozjadał wszystkie rozumy. No dobra, jeszcze Utopiec ze Śniardw. Ten chciałby wreszcie wyjść z tego bagna. Muszę również wspomnieć o rysunkowym wywiadzie z Magdą Danaj, w Przekroju jest tyle do polecenia!
Taki magazyn to również świetny pomysł na symboliczny, nietuzinkowy prezent!
Długo zastanawiałam się nad zakupem kalendarza Moleskine, głównie dlatego, że nie miałam pewności, czy jest wykonany ze skóry. Jakie było moje zaskoczenie, kiedy wreszcie dokopałam się do informacji, że marka Moleskine w swoich produktach, już od dłuższego już czasu, nie używa prawdziwej skóry! Zdecydowałam się na kalendarz akademicki w rozmiarze L, w czarnym kolorze. Ten kalendarz pokochałam za prostotę i niezwykłą poręczność. Po lewej stronie mamy zawsze rozpisany cały tydzień, a po prawej, kartkę w linie, na której można spisać dodatkowe notatki czy główne cele na dane siedem dni. Dla tych, którzy potrzebują przynajmniej jednej strony na cały dzień planowania, nie polecam tego kalendarza. Ja nie należę do osób, które bardzo dokładnie planują każdy dzień, więc taka ilość miejsca mi wystarcza. Jeśli mam potrzebę dokładnego rozplanowania konkretnego dnia, robię to najczęściej w notatniku. Kalendarz służy mi do spisywania najważniejszych rzeczy, które będą miały miejsce w danym tygodniu. Idealnie sprawdza się również gumka na okładce, która sprawia, że kalendarz trzymany jest w rydzach. Do tego prosta, sztywna oprawa. Kalendarze są dostępne w różnych kolorach, możecie sobie również sprawić wersję na 2018 rok.
Fani kryminałów doskonale wiedzą, o kim mowa. Jo Nesbø, czyli popularny na całym świecie, norweski pisarz. Spod jego pióra wyszło już kilkanaście książek, z tego aż 11 związanych jest z komisarzem Harry Hole. I właśnie jedną z tych powieści ostatnio przeczytałam. Pierwszy śnieg to książka piekielnie wciągająca i działająca na wyobraźnię. Od razu podkreślę, że nie musisz czytać całego cyklu o komisarzu Harrym po kolei. Ja spokojnie zrozumiałam, o czym mowa. W książce były odniesienia do poprzednich części, ale bez szkody dla czytelnika. I wiecie co? W dniu, w którym zaczęłam czytać tę książkę, w Bodø spadł pierwszy śnieg. +10 do przerażenia! A tak zupełnie poważnie, zachęcam Was tym, że ja już przebieram nóżkami na kolejną książkę Jo Nesbø, bo Pierwszy Śnieg pochłonęłam w 3 wieczory (a był to bardzo intensywny dla mnie tydzień)… W tej książkę podoba mi się również to, że znajdujemy mnóstwo odniesień do samej Norwegii. Ciekawe smaczki i informacje. Także… jeśli jesteś fanem Norwegii i kryminałów, to jest pozycja obowiązkowa!
To nie jest batonik z idealnym składem. Skusiłam się na niego, będąc ostatnio w Polsce. Wiele razy mijałam go na półce w Rossmannie, ale dopiero teraz mnie przekonał. I wiecie co? Jest naprawdę przepyszny, aż trudno uwierzyć, że nie zawiera glutenu i jest w 100% roślinny. Chrupiący wafelek z idealnie słodkim i kremowym nadzieniem, ale ja się nim zajadałam. Przypomina mi jakiś smak z dzieciństwa, ale wciąż główkuję co. Może i lepiej, że nie mogę go dostać w Norwegii? Pewnie kupowałabym go zdecydowanie za często, a taka słodycz jest dobra, ale niech nią będzie tylko od święta, prawda?
Kolejny numer magazynu Zwykłe Życie, obok którego nie mogłam przejść obojętnie! Jeśli nie znacie jeszcze tego świetnego magazynu, zajrzyjcie koniecznie do moich poprzednich inspiracji, w których pisałam o nim nieco więcej. Ten numer kręci się wokół wspólnego mianownika, czyli przyszłości. Znajdziemy w nim sporo interesujących rozmów, a mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła ta z Hubertem Urbański, którego na pewno znacie z Milionerów. Muszę zacytować Wam jego słowa:
Życie polega na upadaniu, podnoszeniu się, otrzepywaniu i marszu dalej. Każde życie jest zwykłe. Co robi taki Putin, kiedy po robocie zawiozą go do jego rezydencji? Podejrzewam, że lubi łazić w dresie po mieszkaniu, dłubać w nosie, drapać się po brzuchu i zaglądać do lodówki z myślą, co by tu przekąsić, albo przerzuca kanały w TV. Ludzie mają zwykłe potrzeby. Wszyscy, nawet te gwiazdy z czerwonego dywanu, które wyglądają jak milion dolarów, ostatecznie spotykają się z takimi samymi codziennymi małościami. Każdy z nas marzy o zwykłym życiu. Ale przeważnie, tak naprawdę, już je posiadamy. Oddychamy tym samym powietrzem.
Ja Zwykłe Życie kupiłam w sklepie online, ale ten magazyn znajdziecie również stacjonarnie, m.in. w Empikach. W sklepie online możecie kupić obecnie przecenione, archiwalne numery. Sama chętnie zaopatrzyłabym się jeszcze w nr 14!
Ten olej… to jest istne cudo. Polską markę Ministerstwo Dobrego Mydła znam od dawna, ale nigdy nie używałam żadnego z ich produktów. Czaiłam się na nie bardzo długo i wreszcie zdecydowałam się na zakupy. Kupiłam m.in. olej z pestek śliwki, od którego od razu się uzależniłam. Jeśli lubicie zapach marcepanu i sam marcepan, będziecie zakochani. Jest to produkt bardzo delikatny, od razu przypadł mi do gustu, a z olejami i skórą mojej twarzy bywa różnie… Nie jest bardzo ciężki i tłusty, a już 3-4 krople wystarczą, by porządnie wysmarować nim całą twarz.Używam go praktycznie codziennie, nie tylko do twarzy i jestem zachwycona. Należę do osób, które bardzo lubią wspierać polskie marki, dlatego radość jest podwójna.
Co to był za film! Powiem szczerze, że razem z Mateuszem, byliśmy do niego nieco sceptycznie nastawieni. Średnio przepadamy za filmami, których akcja rozgrywa się w bardziej odległych czasach, niż teraźniejszość, a tutaj cofamy się do lat 50. XX wieku. Jednak te obawy było niepotrzebne. Genialna Kate Winslet w roli tytułowej projektantki, która po wielu latach nieobecności, wraca do malutkiego miasteczka, z którego została wywieziona jako dziecko, ponieważ padły na nią zarzuty o… morderstwo. Nieco specyficzny, wręcz groteskowy i teatralny humor, świetna gra aktorska, przepiękne kostiumy. Były momenty, w których śmiałam się do łez, ale uroniłam także łzy wzruszenia. Polecam Wam ten film z całego serca! Znacie to uczucie zżycia się z serialem i irytacji, że to już koniec? Mnie to uczucie towarzyszyło po obejrzeniu Projektantki.
Długo zastanawiałam się, jak mam opisać ten serial. Magia, anioły, przestępstwo, nadprzyrodzone siły? Myślę, że każde z tych słów znajdzie w nim swoje miejsce. Nie należę do grona fanów seriali fantastycznych i choć The OA takie elementy w sobie zawiera, oglądało mi się go naprawdę dobrze. Serial zaczyna się od tego, że po latach odnajduje się zaginiona dziewczyna, która w momencie zniknięcia była niewidoma. Kiedy powraca, nikt nie może uwierzyć, że odzyskała wzrok. I tutaj wszystko nabiera rozpędu, choć resztę musicie zobaczyć sami. Serial ma tylko jeden sezon i 8 odcinków, ale niektóre z nich trwają ponad godzinę! Bardzo mocno wciąga i człowieka tylko ciągnie, by włączyć kolejny odcinek i dowiedzieć się, co wydarzy się dalej. Zakończenie było nieco nietypowe i niektórzy mogą być negatywnie zaskoczeni, ale to już ocenicie sami. Dodam jeszcze, że po obejrzeniu serialu, w naszej głowie wciąż zostaje wiele pytań, interpretacji, znaków zapytania. To jest serial z gatunku tych, które dają człowiekowi do myślenia. Ciekawostką jest fakt, że producentem wykonawczym tego serialu jest m.in. sam Brad Pitt oraz Brit Marling, czyli odtwórczyni głównej roli, a także twórczyni serialu!
Jak dziś pamiętam bal gimnazjalny, na którym bawiliśmy się do popularnego wtedy hitu Gagi Poker Face. W tamtych czasach Lady Gaga była artystką, która potrafiła nieźle zaskoczyć. Ja sama oceniałam ją jako kolejną gwiazdkę pop, która urwała się wręcz z nieco innej planety. Nigdy nie darzyłam jej zbyt dużą sympatią i wiecie co? Ten dokument kompletnie odmienił moje postrzeganie tej artystki. Powiem więcej. Pojawiło się we mnie dziwne poczucie winy, że tak powierzchownie ją oceniłam. Dokument jest naprawdę świetny, a wyprodukował go sam Netflix. Ja obejrzałam z zapartym tchem i przyznam się szczerze, że przeżyłam momenty ogromnego wzruszenia. Nie chcę pisać Wam zbyt dużo szczegółów, ale wspomnę tylko, że obecnie, ogromnym sentymentem darzę piosenkę z jej nowej płyty Joanne o tym samym tytule. Obejrzyjcie i przekonajcie się dlaczego. Kolejna pozycja, którą gorąco polecam obejrzeć tej jesieni czy zimy!
To pierwszy dokument produkcji YouTube, jaki obejrzałam. Demi Lovato pamiętam z czasów, kiedy byłam jeszcze nastolatką, a ona grała w popularnych serialach na Disney Channel. Byłam nieco zaskoczona, kiedy dowiedziałam się nieco więcej o jej historii. Ten dokument nie do końca mi się podobał, były momenty zbyt teatralne, mocno przerysowane. Dużo bardziej przekonywała mnie pierwszy pozycja, o której Wam dziś wspomniałam, czyli ‚Gaga: Five, foot, two’.
Jednak mimo pewnych niedociągnięć, jest on pozycją wartą obejrzenia. Cieszę się, że coraz więcej znanych osób, które mają wpływ na ogromną liczbę ludzi, rozmawiają głośno o swoich zaburzeniach, problemach, potknięciach. Demi Lovato opowiada o uzależnieniu od narkotyków, zagubieniu, a także zaburzeniach odżywiania oraz niezdrowej relacji z własnym ciałem.
Teraz coś dla osób, które zainteresowane są fotografią i video. Ten gość to dopiero ma energię, mnóstwo energii! Jego: What’s up everyone potrafi siedzieć w głowie przez cały dzień. A jakie piękne rzeczy robi! Peter dzieli się swoją wiedzą na temat fotografii, a także kręcenia video. Na jego kanale znajdziemy również codzienne vlogi. Jest co oglądać, naprawdę! Uwielbiam wracać na ten kanał, a szczególnie polecam Wam starsze odcinki Petera, w których znajdziecie mnóstwo informacji technicznych na temat fotografii, cennych porad i wskazówek, do których ja sama wrócę na pewno jeszcze nie raz.
Obejrzałam dwa sezony tego amerykańskiego serialu i to właśnie je chciałabym Wam polecić. The Affair to serial, który rozkłada zdradę na czynniki pierwsze, ale w sposób, którego wcześniej w żadnym innym filmie czy serialu nie widziałam. Dlaczego? Ta banalna historia opowiadana jest w naprawdę niezwykły sposób. W każdym odcinku mamy dwie historie, które tylko pozornie powinny wyglądać tak samo. Jedną widzianą oczami kochanki (która również jest w związku małżeńskim), a drugą, męża, który wdał się we wspomniany romans. Są także epizody, w których na tę historię patrzymy oczami poszkodowanych, np.zdradzonej żony. Jednak… czy wszystko jest tak oczywiste i czarno-białe? Nie do końca. W tle powoli poznajemy również szczegóły pewnego zabójstwa, a wątek kryminalny sprawia, że akcja naprawdę nabiera szybkiego tempa. Nie mogłabym pominąć faktu, że serial nakręcony jest w malowniczej, rybackiej miejscowości nad oceanem oraz nie brakuje w nim pięknych kadrów. Pozornie banalna, hollywodzka historia, ale tylko pozornie. The Affair faszeruje widza ogromną ilością emocji i przemyśleń, które każdy musi przetrawić na swój sposób.
Mam nadzieję, że moje inspiracje jesieni przypadły Wam do gustu i znaleźliście coś dla siebie. Jednak nic nie cieszy mnie tak, jak Wasze komentarze. Koniecznie dajcie znać, z czym szczególnie zaprzyjaźniliście się tej jesieni! Książka, serial, film, zdrowa przekąska, kosmetyk, nowa płyta? Opowiadajcie! Znaleźć możecie mnie również na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. Szczególnie polecam Ci zajrzeć na moje instastories, gdzie dzielę się urywkami z mojej codzienności. Wpadaj i bądźmy w kontakcie, ściskam!
Artykuł Inspiracje jesieni, czyli Klaudia poleca #13. | Mnóstwo dobrego! pochodzi z serwisu Blog o świadomym i zdrowym życiu..
]]>Artykuł Inspiracje lata, czyli Klaudia poleca #12. pochodzi z serwisu Blog o świadomym i zdrowym życiu..
]]>
Część z nich związana jest z wizytą w Polsce, bo polecam m.in. miejsca na kulinarnej mapie Warszawy i Gdańska. Zresztą, spójrz poniżej, sprawdź moją listę, a ja mam nadzieję, że znajdziesz na niej coś dla siebie.


Uwielbiam czasopisma, które są czymś więcej, niż zlepkiem reklam, niepotrzebnych informacji i pustych treści. Będąc w Polsce, buszowałam między pułkami w Empiku i trafiłam właśnie na tę perełkę.
‚Zwykłe Życie to magazyn o prostym życiu wśród ludzi, miejsc i rzeczy. Piszemy o rzemieślnikach: tych starych reprezentujących solidny fach rodem z cechów poparty wieloletnią tradycją oraz ich młodszych kontynuatorach, samoukach, którzy również stawiają na jakość swoich produktów. Prezentujemy prace polskich ilustratorów, fotografów i pisarzy. Skupiamy się na prostych przyjemnościach i codziennych domowych czynnościach: gotowaniu, czytaniu, spędzaniu czasu z przyjaciółmi i rodziną. Wierzymy, że podróże kształcą, a sport to zdrowie.’
Taki opis możemy znaleźć na stronie magazynu, a ja kupiłam jego wydanie specjalne, czyli dziewczyny, o którym dziś Wam opowiadam. Znajdziemy w nim mnóstwo wartościowych treści skierowanych właśnie do kobiet, a są nimi przede wszystkim wywiady. Wywiady z kobietami, które dzielą się swoimi przeżyciami, doświadczeniami, motywują, pokazują, że na świat można spojrzeć inaczej, po swojemu. Mimo że ich historie są wyjątkowe, są to kobiety zwykłe, choć nie przeciętne! Takie jak każda z nas.
Zwykłe życie to czasopismo, do którego z chęcią się wraca. Wiem, że to nie jest ostatni numer, który wyląduje na mojej półce, a wydanie specjalne dziewczyny, obdarowałam ogromną sympatią i polecam, choć nie wiem, czy uda się Wam je jeszcze dostać.
W lipcu wzięłam udział w kursie fotograficznym online autorstwa Magdaleny Mizery. Madzia jest fotografem, a ja poznałam ją również osobiście. Mimo że miałam pewne podstawy, jeśli chodzi o fotografię, kurs idealnie usystematyzował posiadaną już wiedzę, poukładał w głowie wiele tematów i dał motywację do dalszego rozwoju moich umiejętności. W ramach kursu otrzymujemy świetne materiały PDF, dostęp do grupy na Facebooku, gdzie inne kursantki oraz Magda służą nam pomocą, dobrą radą. Kolejna edycja kursu rusza już jesienią, a jeśli chcecie być na bieżąco, koniecznie zajrzyjcie do Magdy. To właśnie ona sprawiła, że wreszcie zdecydowałam się na rozpoczęcie przygody z pakietem Adobe, a konkretniej z programem Lightroom i Photoshop. Jeśli zastanawiasz się, jak zacząć swoją przygodę z fotografią, już wiesz, gdzie szukać i do kogo się zgłosić! Oprócz ogromnej wartości merytorycznej całego kursu, materiały PDF są przejrzyste, piękne i naprawdę zagląda się do nich z ogromną przyjemnością.
Przed obejrzeniem tego filmu, wiedziałam, że jest on oparty na prawdziwej historii. Powiem Wam, że ta świadomość, bardzo wzmocniła efekt, jaki wywołał na mnie cały film. Nie chcę opowiadać Wam zbyt wiele, ale jest w nim przedstawiona historia młodej dziennikarki, która zaczyna mieć poważne problemy psychiczne. Jej życie zmienia się diametralnie, a najgorsze jest to, że nikt nie potrafi jej pomóc. Polecam, bardzo.
Jeśli jesteś osobą, która lubi aktywność fizyczną, sama trenuje i inspiruje się osobami, które dokonują rzeczy wręcz niemożliwych, jeśli chodzi o ludzkie ciało, koniecznie obejrzyj dokument relacjonujący międzynarodowy finał zawodów CrossFit Games z roku 2016. O co chodzi? Reebok sponsoruje zawody, w których udział może wziąć każdy. Z całego świata wyłanianych jest 40 najsprawniejszych mężczyzn i 40 kobiet. To ta grupa pojawia się w Kalifornii, gdzie przez kilka dni, bierze udział w przeróżnych konkurencjach, które są dla nich zupełną niespodzianką. Bieganie w ogromnym upale, pływanie w oceanie, mordercze, typowo crossfitowe konkurencje i sportowa rywalizacja pełna ducha walki, ale również łez, bólu i zawahań. Zwycięscy wygrywają 250 tys. dolarów. Poziom zawodów rośnie z roku na rok, a ja już nie mogę doczekać się kolejnej relacji! Dokument oglądałam z zapartym tchem! Uwielbiam patrzeć na ludzi, którzy potrafią poświęcić swojej pasji całe życie, choć dla niektórych może to być szaleństwem.

Książki Marty Dymek przedstawiać chyba nie muszę, a ja sama nie mogłam się powstrzymać, by nie przywieść jej ze sobą do Norwegii. Niesamowita inspiracja, mnóstwo ciekawych przepisów, nowych smaków i nietypowych połączeń, które udowadniają, że kuchnia roślinna jest kopalnią głębokich smaków, przepysznych potraw i cudownych doznań kulinarnych. Kto też ma ‚Nową Jadłonomię’? Już nie mogę się doczekać, kiedy przetestuję pierwsze przepisy, bo mam już swoich ulubieńców!
Kolejny, polski podcast, do którego regularnie wracam, a odkryłam go dopiero niedawno. Twórcą ‚Lepiej teraz’ jest Radek Budnicki, człowiek, który swoją historią pokazuje, że warto szukać własnej, wyjątkowej, życiowej ścieżki. Podcastu możecie słuchać zarówno na systemie android, jak i ios. ‚Lepiej teraz’ to morze motywacji i pełno rozmów z ludźmi, którzy bardzo inspirują. Rozmowy są bardzo różnorodne, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Jednak łączy je wspólny pierwiastek: życie po swojemu i branie z codzienności jak najwięcej. Rozmową, która zrobiła na mnie duże wrażenie, jest wywiad z Dariuszem Strychalskim, niepełnosprawnym biegaczem, który pokazuje, że niemożliwe nie istnieje.
Podcast to świetna opcja dla osób, które biegają, spędzają sporo czasu w komunikacji miejskiej itp. Ja słucham ich również podczas prostych, domowych czynności, np. sprzątania.
Świetna, nowa miejscówka w Trójmieście, gdzie zjemy w 100% wegańsko. Vegan Port Pizza znajdziecie w popularnej, centralnej dzielnicy Gdańska, czyli we Wrzeszczu. W Vegan Port Pizza jadłam mój pierwszy Ramen miso w życiu i bardzo mi smakował. Na Facebooku możecie na bieżąco śledzić zmieniające się menu. Super wnętrze, przemiła obsługa, miejsce z duszą. Pizza, burger, wegańskie rollo, spaghetti, desery, czego chcieć więcej?
Wow, co to były za lody! Podczas mojej lipcowej wizyty w Polsce, miałam okazję spotkać się z Anetą, którą możecie kojarzyć z bloga Zen Blog i razem poszłyśmy do Vegestacji. Zdecydowałam się na dwa smaki, czekolada i słony karmel, było pysznie! W ofercie dostępne są również lody bez cukru czy bezglutenowe wafelki, a kiedy patrzę na nowe smaki, które lodziarnia prezentuje na swoim fanpage, mam ochotę wsiąść w następny samolot!
Kolejna ciekawa miejscówka, którą odkryłam zupełnie przypadkiem, przy okazji kolejnego spotkania z blogerską duszyczką. Szukałam miejsca, gdzie mogłabym spokojnie spędzić czas z Olą, która prowadzi bloga Get the life i padło na Galerię Mokotów oraz nową, bardzo fajną knajpkę Lifemotiv. Ciężko było się zdecydować, ale jadłam bezglutenowego burgera i piłam pyszną lemoniadę. W menu ogromny wybór bezglutenowych i wegańskich deserów, dań, śniadań, przekąsek, soków, koktajli. Oprócz ciekawego menu, przyjemne i bardzo ładne wnętrze.
O rękawicy pisałam dużo więcej we wpisie, w którym opowiadam o mojej wieczornej pielęgnacji i oczyszczaniu twarzy. Odsyłam Was do niego, ale rękawicy w inspiracjach lata zabraknąć nie mogło. Świetna rzecz, która zdecydowania usprawnia demakijaż.
Próbowałam już naprawdę wielu roślinnych odżywek białkowych. Bardzo się cieszę, że zdecydowałam się na zakup odżywki Perform o smaku karmelowej macy. Jest jedną z moich ulubionych! Świetny skład i bardzo dobry smak. Sprawdza się idealnie jako dodatek do owsianki, domowych lodów, a także wszelkiego rodzaju koktajlów. Świetne uzupełnienie diety o pełnowartościowe białko. Odżywka słodzona jest wyciągiem ze stewii, nie ma w składzie cukru.
Sklad odżywki: Kompleks Białek Roślinnych [biofermentowane białko grochu, tłoczone na zimno białko nasion konopi], Roślinne BCAA [L-leucyna, L-izoleucyna, L-walina], Żelatynizowana Maca, Lucuma, Różowa Sól Himalajska, Błonnik Dziwidła, Wyciąg z Kurkumy (95% kurkuminoidów), Mieszanka Enzymów [papaina, amylaza, bromelaina, lipaza, proteaza, betaina HCL, Wyciąg z Imbiru, Liść Mięty Pieprzowej, Nasiona Kopru], Liście Stewii (glikozydy stewiolowe)
Po więcej informacji odsyłam Was do sklepu silaroslin.pl, w którym kupiłam odżywkę.
Nie jestem osobą, która wierzy w uzdrawiającą moc herbat ziołowych, jednak wiem, że warto włączać je do diety, jeśli zmagamy się z jakimiś problemami zdrowotnymi. Na pewno nie zaszkodzą, a mogą nawet pomóc. Ja od miesiąca, regularnie piję właśnie tę mieszankę, którą przywiozłam ze sobą z Polski. W opakowaniu znajdziemy 60 wygodnych saszetek, które zaparzamy świeżo przegotowaną wodą. Jest to naturalna mieszanka ziół i owoców, która może pomagać w utrzymaniu prawidłowego poziomu cukru we krwi (Okazało się, że oprócz autoimmunologicznego zapalenia tarczycy, zmagam się również z łagodną wersją insulinooporności). Co więcej, herbata jest naprawdę dobra w smaku! W jej składzie znajdziemy: hibiskus, liść morwy białej, strąk fasoli, łukę gryki, estragon, malinę, borówkę czarną i rabarbar.Szukajcie jej w aptekach, sklepach zielarskich, sklepach ze zdrową żywnością, a także online.
Znałeś coś z listy powyżej, a może są to dla Ciebie kompletne nowości? Co przypadło Ci do gustu najbardziej? A jak Twój czerwiec? Jakiś dobry film, książka, wyjątkowy kosmetyk, artykuł, a może inny blog? Podziel się swoimi ulubieńcami! A może udało Ci się zrobić coś, z czego szczególnie jesteś dumny?
Wciąż docieram do nowych czytelników, a Twoja pomoc jest przy tym niezastąpiona. Znajdziesz mnie na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. Szczególnie polecam Ci zajrzeć na moje InstaStory, gdzie dzielę się urywkami z mojej codzienności. Wpadaj i bądźmy w kontakcie, ściskam!
Artykuł Inspiracje lata, czyli Klaudia poleca #12. pochodzi z serwisu Blog o świadomym i zdrowym życiu..
]]>Artykuł Inspiracje czerwca, czyli Klaudia poleca #11. Dzielę się tym, co dobre! pochodzi z serwisu Blog o świadomym i zdrowym życiu..
]]>
Może nie jest to kosmetyk w 100% naturalny, ale postanowiłam dać mu szansę. Ogromnym plusem jest to, że nie zawiera parabenów i SLS-ów. Jeszcze nigdy nie używałam toniku z atomizerem i powiem szczerze, że ta forma aplikacji sprawdziła się u mnie idealnie. Toniku używam po demakijażu oraz dokładnym oczyszczeniu twarzy, rano i wieczorem, przed nałożeniem kremu. Jakie jest zadanie toniku? Powinien on przywracać skórze odpowiedni poziom pH, a w zależności od produktu, może mieć też działanie łagodzące i lekko nawilżające.
Tonik różany Evrēe jest łatwo dostępny, znajdziecie go np. w Rossmannie w cenie około 15 zł.
Często zdarzało mi się, że toniki podrażniały moją skórę. Pojawiało się dziwne uczucie pieczenia i ściągnięcia. Różany tonik Evrēe tego nie powoduje, a to już ogromny sukces. Spryskuje go na całą twarz i delikatnie wklepuję opuszkami palców. Nie wyrządza mojej skórze żadnej szkody, a wręcz czuję, że bardzo ładnie wycisza moją skórę po porządnym demakijażu i oczyszczaniu.

Produkt jest naprawdę wydajny i wiem, że będzie mi jeszcze długo służył. Polecam i sama na pewno sięgnę po niego ponownie. Znacie ten tonik? Jak sprawdza się u Was?

Ten produkt, paradoksalnie, kupiłam w Chorwacji, nie w Polsce. Na polskich, sklepowych półkach znajdziecie go pod nazwą serii ULGA. Kupiłam go spontanicznie, z myślą o demakijażu oczu. Używać zaczęłam go jeszcze na wakacjach i powiem szczerze, że byłam miło zaskoczona. Mam bardzo, ale to bardzo wrażliwe oczy, które strasznie cierpią przy zmywaniu tuszu do rzęs. Ten płyn sprawdza się naprawdę świetnie! Nie podrażnia, dobrze radzi sobie z makijażem oczu, choć u mnie jest on zazwyczaj delikatny, więc ma bardzo ułatwione zadanie. Jest wydajny, zużycie jest naprawdę niewielkie. Moim zdaniem, naprawdę świetny stosunek ceny do jakości, produkt kupimy już za 8-9 zł! Polecam, choć nie używałam go do całej twarzy.


Desert Essence to marka, którą znajdziemy na iHerb. Do tej pory używałam tylko ich cudownych produktów do włosów, zarówno szamponu, jak i odżywki, do których naprawdę często wracam. Ostatnio, zamawiając suplementy, potrzebowałam również balsamu do ciała, który akurat mi się skończył. Zdecydowałam się właśnie na Desert Essence o zapachu Spicy Wanilia Chai, bo wanilię kocham miłością wielką! Balsam nie jest kosmicznie drogi, obecnie zapłacimy za niego około 30 zł, a mi udało trafić się na promocję i kupiłam go jeszcze taniej. Produkt wegański, większość jego składników pochodzi z certyfikowanych upraw organicznych. Jeśli chodzi o sam produkt, na pewno nie polubią się z nim wszyscy. Nie sprawdzi się do bardzo suchej skóry, bo jest to raczej balsam lekki, którego spokojnie można użyć przed założeniem ubrań. Mimo delikatnej niezbyt tłustej konsystencji, naprawdę dobrze nawilża. Jego zapach jest cudowny i tak jak podpowiada nam nazwa, od razu poczujemy orientalną, wanilię. Chętnie przetestuję inne zapachy balsamów tej marki!

Kolejna wegańska odżywka, której miałam okazję spróbować. Kupiłam ją w Chorwacji, ale znajdziecie ją również w polskich sklepach ze zdrową żywnością, np. tutaj. Skład odżywki jest naprawdę świetny, znajdziemy w nim: mix białkowy 53,3% (sproszkowane białko konopi, sproszkowane białko dyni, sproszkowane białko słonecznika), truskawka w proszku 11,3%, kiełkująca quinoa, kiełkujące ziarno lnu, cukier kokosowy, agawa w proszku, naturalny aromat waniliowy. Wszystkie składniki są składnikami ekologicznymi. Próbowałam już wielu odżywek białkowych, a ta jest naprawdę smaczna! Nie za słodka, idealnie sprawdza się jako dodatek do smoothie bowl, koktajli czy nawet porannej owsianki. Cena jest nieco wysoka, bo za 550 g zapłacimy ponad 90 zł. Jednak produkt jest naprawdę świetnej jakości, szczególnie polubią go osoby, które w swojej diecie unikają soi. Zdecydowanie polecam, jeśli szukacie smacznej odżywki białkowej z dobrym składem.

Mieszanki Bauck Falafel używam… odkąd przeprowadziłam się do Norwegii i trafiłam na nią w sklepie. Nie wiem, czemu jeszcze nie pisałam o niej na blogu! W Polsce bez problemu znajdziecie ją w sklepach ze zdrową żywnością i jest naprawdę tania, około 6-7 zł za opakowanie. Świetny gotowiec, który ma dobry skład (mielona ciecierzyca, mąka z ciecierzycy, sól morska, kumin, nać pietruszki, czosnek w proszku, kolendra, biały pieprz; wszystkie składniki są ekologiczne), jest bezglutenowy i błyskawicznie przyrządzimy z niego zdrowego falafela. Producent poleca, by gotowe kulki smażyć, ale ja wielokrotnie decydowałam się na nieco zdrowszą wersję, czyli pieczenie. Falafele wychodzą mniej chrupiące i nieco suche, ale równie smaczne. Fajny produkt, którego regularnie używam w kuchni. Dobrze mieć taki kartonik w swoich kuchennych zapasach!

O płatkach drożdżowych wspominałam już wielokrotnie, jest to moja ukochana przyprawa, której regularnie używam w kuchni. Nadaje potrawom nieco serowego posmaku, a oprócz tego, jest bogata w błonnik i białko, może być wzbogacona o witaminę B12, a najczęściej jest to produkt bezglutenowy, który świetnie sprawdzi się u alergików. Ostatni kupiłam płatki drożdżowe marki MARIGOLD. Są przepyszne i świetnie pasują do większości wytrawnych dań w mojej kuchni. Posypuję nimi wszystko, a także dodaję do sosów, by je nieco zagęścić. Płatki drożdżowe różnych marek mogą mieć inny smak. Jeśli jeszcze nigdy nie próbowałeś tego produktu, polecam Ci również te z iHerb, duża pojemność, dobry smak i atrakcyjna cena.

Jak ja mocno chciałam kupić ten magazyn! Mimo że jest to tylko czasopismo, jego cena może odstraszać (79-189 zł). Ja miałam trochę szczęścia, bo kupiłam go w promocyjnej cenie w jednym w norweskich, designerskich sklepów. Jednak to nie jest zwykła gazeta. To pięknie wydane dzieło sztuki, którego nie chcę wypuszczać się z rąk! Cudowny, gruby, matowy papier, piękne zdjęcia, mądre artykuły, minimalizm, podkreślanie idei slow life, namawianie do celebrowania życia, wspólnego biesiadowania i pasji jedzenia. Magazyn, który został stworzony przez przyjaciół w Stanach Zjednoczonych, stał się znany na całym świecie. Uczta dla zmysłów, mówię Wam! Na pewno zdecyduję się na kolejny numer.
PRZECZYTAJ TAKŻE: 6 rzeczy, które musisz zrobić, by poczuć się szczęśliwym. Dokonaj zmian, naprawdę warto!


Jeśli masz konto na Netflix, koniecznie obejrzyj świetny dokument ‚Minimalism’. Trwa on nieco ponad godzinę, ale już w tym czasie, poznajemy losy wielu osób, które zdecydowały, że w życiu… mniej znaczy więcej. Głównym wątkiem jest historia chłopaków z The Minimalists, którzy pochodzą ze Stanów, ale znani są już na całym świecie. Zajrzyjcie na ich bloga, żeby dowiedzieć się czegoś więcej o ich twórczości i tym, co robią. Sam dokument, mimo że opowiada o rzeczach dla mnie oczywistych, otworzył mi oczy jeszcze bardziej i sprawił, że utwierdzam się w moich przekonaniach i wierzę, że zwykłe i proste życie to dobre życie, a im człowiek więcej ma, tym wcale nie jest mu łatwiej. Jednak zobaczcie sami! Materiał naprawdę warty obejrzenia. Lekki, przyjemny, wciągający, choć wciąż opowiada o bardzo istotnych sprawach.
Tak, wiem, wiem. Nieco mi zajęło, żeby obejrzeć film, o którym głośno było już jakiś czas temu! Ale tak to już ze mną jest. Film obejrzałam z ogromną ciekawością, wielokrotnie śmiejąc się bardzo, bardzo głośno. Nie jest to film, który polecam oglądać w wieczór, kiedy Twój humor jest wręcz na minusie. Polecam go na spokojny, luźny dzień, kiedy nie masz zbyt dużo na głowie i chcesz obejrzeć coś lekkiego, a jednocześnie, zabawnego!
Czasami przeraża mnie moje poczucie humoru, bawią mnie tak głupiutkie żarty, że powinnam się śmiać, ale sama z siebie! Tak było z filmem Bridget Jones’s baby, w wielu momentach rozbawił mnie do łez. Jeśli jeszcze go nie widziałeś, koniecznie rezerwuj najbliższy wieczór i odpalaj starą, dobrą Bridget.
Znałeś coś z listy powyżej, a może są to dla Ciebie kompletne nowości? Co przypadło Ci do gustu najbardziej? A jak Twój czerwiec? Jakiś dobry film, książka, wyjątkowy kosmetyk, artykuł, a może inny blog? Podziel się swoimi ulubieńcami! A może udało Ci się zrobić coś, z czego szczególnie jesteś dumny?
Wciąż docieram do nowych czytelników, a Twoja pomoc jest przy tym niezastąpiona. Znajdziesz mnie na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. Szczególnie polecam Ci zajrzeć na moje InstaStory, gdzie dzielę się urywkami z mojej codzienności. Wpadaj i bądźmy w kontakcie, ściskam!
Artykuł Inspiracje czerwca, czyli Klaudia poleca #11. Dzielę się tym, co dobre! pochodzi z serwisu Blog o świadomym i zdrowym życiu..
]]>Artykuł Majowe inspiracje, czyli Klaudia poleca #10. Dzielę się tym, co dobre! pochodzi z serwisu Blog o świadomym i zdrowym życiu..
]]>
Tytuł mówi wiele. Jeśli znasz bloga dziennikarki Kasi Olubińskiej o tej samej nazwie, książka nie będzie dla Ciebie wielkim zaskoczeniem. Znajdziemy w niej zebrane rozmowy z różnymi, znanymi osobistościami o… Bogu. Oprócz tego sama autorka opowiada swoją historię, przeplatając ją różnymi anegdotami, wspomnieniami. Ta książka nie jest dla wszystkich, nie da się ukryć. Jednak mi samej daje nadzieję i bardzo koi moje wnętrze. Sięgam po nią najczęściej przed snem, kiedy potrzebuję trochę dobra po ciężkim dniu, ale nie tylko. Lubię do niej wracać w najmniej oczekiwanych momentach, choć czasami po prostu nie mam na to czasu i ochoty. W książce znajdziesz m.in. rozmowę z Ekskluzywnym Menelem czy Agnieszką Cegielską. Każdy wywiad ma w sobie coś wyjątkowego i aż nie chce się wierzyć, że osoby, które najczęściej znamy ze szklanego ekranu, przeszły tak dużo oraz potrafią tak pięknie mówić o życiowych wartościach i Bogu.
Książka jest przepięknie wydana, a dużym atutem jest to, że nie musimy jej czytać od deski do deski. Ja najczęściej przeskakuję do rozmów, które chciałabym przeczytać w pierwszej kolejności. Polecam, bardzo.


Ten miesiąc, mimo że na głowie miałam egzaminy, należał do dwóch, świetnych seriali. Pierwszy z nich to ‚Big little lies’, którego największą wadą jest fakt, że ma tylko jeden sezon! Fabuła, która pozornie wydawać by się mogła prostą i lekką, wcale taką nie jest. Wszystko ma miejsce w nadmorskiej miejscowości Monterey, w stanie Kalifornia, gdzie poznajemy historię bogatych rodzin, a także samotnej matki i jej słodkiego synka, Ziggiego, którzy dopiero się tutaj pojawili. Pod pozornie idealnym życiem bohaterów, kryją się przeróżne problemy, które z każdym odcinkiem, poznajemy coraz lepiej. Piękne kadry, niesamowita ścieżka dźwiękowa, zabawne, a jednocześnie wzruszające dialogi, gra aktorska na naprawdę wysokim poziomie. Mnie ten serial urzekł naprawdę mocno!
Kolejna serialowa perełka to ’13 reasons why’, która odbiła się w sieci bardzo głośnym echem! Ten serial zyskał swoich zwolenników i przeciwników. Jest to produkcja, która opowiada historię nastolatków z amerykańskiej szkoły. Główna bohaterka, Hannah, popełnia samobójstwo. Okazuje się, że zostawiła po sobie coś, co krok po kroku, tłumaczy jej wybór. Wiele osób twierdzi, że jest on przerysowany, naciągany, a wręcz tandetny oraz wypacza obraz tego, jak powinny być postrzegane problemy społeczne, a także samobójstwo. Ja się z tym nie zgadzam, choć rozumiem tę krytykę. Jak dla mnie, serial warty obejrzenia. Wszystko zależy od naszej interpretacji, świadomości i dystansu do pewnych spraw. Tak jak w ‚Big little lies’, ścieżka dźwiękowa po prostu zachwyca! Do dziś, obie playlisty są u mnie bardzo często odtwarzane na Spotify. Zanim pochopnie ocenisz ten serial, spróbuj go obejrzeć i wyrobić swoją opinię.
Przed wakacjami w Chorwacji, musiałam kupić sobie krem do twarzy z filtrem przeciwsłonecznym. Wybór padł na krem marki COOLA, który z sieci znałam już bardzo dobrze, bo jest on całkiem popularnym produktem, szczególnie wśród osób, które interesują się naturalną pielęgnacją i produktami nietestowanymi na zwierzętach. Krem zawiera mineralny, naturalny filtr i jest wegański. Najtaniej kupisz go na iherb, ja swój znalazłam w norweskim sklepie ze zdrową żywnością. Moja wersja to krem CC, który lekko wyrównuje koloryt skóry na twarzy, ale zdecydowanie nie działa jak podkład! Na wakacjach używał go również mój M., więc nam służył jako krem przeciwsłoneczny. Jego działanie oceniam naprawdę dobrze. Mimo niskiego filtru SPF20 uchronił mnie przed zbyt mocnym działaniem chorwackiego słońca, które wiosną bywa bardzo zdradliwe! Przekonały się o tym moje plecy oraz pośladki, które jednego dnia, zamieniły się w czerwony, pulsujący, żywy organizm! Wracając do oceny samego produktu, ogromną zaletą jest fakt, że jest to produkt mineralny. O cenie dyskutować nie powinniśmy, ale nie da się ukryć, że jest wysoka. Nie jest to krem, który znajdziesz na drogeryjnej półce za rogiem, ale jeśli z wyprzedzeniem szukasz dobrego produktu do twarzy, który sprawdzi się na wakacjach, na pewno mogę go polecić!
Jeśli chcesz znaleźć krem z filtrem, który nie będzie zawierał składników odzwierzęcych, a przy okazji, znajdziesz w drogerii i nie wydasz na niego fortuny, polecam Ci zestawienie na blogu Happy Rabbit.

Ten krem pojawił się w mojej łazience zupełnym przypadkiem. Przed wyjazdem do Chorwacji zużyłam produkty, które przywiozłam ze sobą z Polski i spontanicznie szukałam czegoś w Norwegii. W sklepie Life trafiłam właśnie na to cudo. Mimo że cena nieco mnie odstraszyła, postanowiłam dać mu szansę. Jakim zaskoczeniem było to, że bez żadnego problemu potrafiłam zrozumieć, co ma w składzie, który jest naprawdę idealny! Olej arganowy, sok z liści aloesu, masło shea, masło kakaowe, masło z avocado, olej jojoba… Tak prezentuje się początek składników tego cuda. Później nie jest wcale gorzej! Naturalne ekstrakty, inne oleje, takie jak macadamia, słonecznikowy, z pestek winogron, witamina E i B5. Jego zapach jest nieco orientalny, choć mi przypadł do gustu od początku. Naprawdę cudownie nawilża i mimo że jest to krem na noc, u mnie świetnie sprawdza się również pod makijaż. Jest to jeden z lepszych kremów, jakich kiedykolwiek używałam. Mimo że jego objętość to tylko 50 ml, jest naprawdę wydajny. Cudownie koił moją opaloną skórę twarzy i powiem szczerze, że odkąd go używam, cera nieco się uspokoiła. Idealna nie jest i nigdy nie była, ale jest z nią zdecydowanie lepiej, choć wciąż szukam sposobu pielęgnacji, który sprawdzi się u mnie najlepiej. Produkt oczywiście odpowiedni dla wegan i nietestowany na zwierzętach.

O pomadkach Mylo wspominałam w jednym z poprzednich wpisów, jednak nie mogłabym ich pominąć w dzisiejszym zestawieniu! Używam tej o najciemniejszym kolorze, czyli porzeczkowo-malinowej. Ten produkt uratował moje przesuszone usta po wakacyjnych wojażach, naprawdę! Jeszcze w Chorwacji i zaraz po powrocie do Norwegii, używałam balsamu do ust LUSH, który sprawiał, że moje usta wcale nie były w lepszej kondycji. Bardzo suche, a wręcz nieco obolałe. Wystarczyło, że pomadki Mylo użyłam wieczorem i porządnie wysmarowałam się nią na noc. Rano wszystko wróciło do normy, choć ciężko mi było w to uwierzyć. Takie produkty kocham miłością wielką! Wegańskie, z naturalnym składem, pięknym opakowaniem. Warto wspierać osoby, które tworzą takie rzeczy, prawda? Mimo że produkt pochodzi ze Słowacji, na pewno istnieje możliwość wysyłki do Polski. Skontaktujcie się z producentką, a ona na pewno odpowie na Wasze pytania.

No dobra, nie samymi kosmetykami, książkami i serialami człowiek żyje. Człowiek żyje… lodami! A tak zupełnie poważnie, lodów szwedzkiej marki Oatly spróbowałam już dawno temu, ale w maju ponownie miałam okazję się nimi zajadać. Są to lody owsiane, w 100% wegańskie, które nie mają idealnego składu, ale na pewno ucieszą kubki smakowe osób na diecie roślinnej lub tych, którzy z innych powodów nie jedzą produktów mlecznych, unikają laktozy itp. Te lody, bardziej niż ja, uwielbia mój M., więc to powinien być wystarczający dowód na to, że są naprawdę przepyszne! Jeśli kiedyś traficie na ten produkt, bez zastanowienia wrzucajcie go do swojego koszyka i biegnijcie do kasy, żeby się za bardzo nie rozpuściły! Mniam, mniam, mniam! Najlepiej łyżką prosto z opakowania, polecam!

Dobre i tanie kosmetyki naturalne za mniej niż 50 zł
Świetne zestawienie naturalnych kosmetyków u Oli, która udowadnia, że znalezienie dobrych produktów wcale nie graniczy z cudem, a już na pewno nie musi nadwyrężać naszego portfela! Dzięki Olu za ten wpis, mimo że część kosmetyków znam, świetnie mieć pod ręką taką listę i móc do niej zawsze wrócić.
Bloga Anety odwiedzam regularnie, a dziś podsyłam Wam wpis, w którym znajdziecie naprawdę mnóstwo pomysłów na śniadania w wersji roślinnej. Do tego Aneta opowiada, co robi, by jej poranki były naprawdę wyjątkowe.
Czy soja jest szkodliwa? A może… warto jeść soję?
No właśnie, jak to jest z tą soją? Iwona Kibil przedstawia badania naukowe, które pomagają odpowiedzieć na to pytanie. Ja już dawno wiedziałam, że soja jest niepotrzebnie demonizowana, a osoby, które nie mają na nią alergii, nietolerancji, wcale nie powinny jej unikać. Sama choruję na autoimmunologiczne zapalenie tarczycy, przy którym wiele osób odradza spożycie soi, jednak ja podchodzę do tego z dystansem i staram się słuchać swojego organizmu, a przede wszystkim, nie dać się zwariować.
Kiedy zdrowa dieta staje się udręką
Kolejny ważny film u Mai, którego nie mogłabym nie polecić. No właśnie, czy zdrowa dieta może stać się udręką? Koniecznie obejrzyj tę pogadankę i pomyśl, jak to jest u Ciebie. Cieszę się, że w sieci są takie osoby, jak Maja.
Jakie filmy i seriale oglądać po angielsku?
Świetne zestawienie u Arleny, która poleca konkretne filmy, bajki, seriale dla osób, które chciałyby poprawić swój angielski, niezależnie od poziomu zaawansowania. Tutaj każdy znajdzie coś dla siebie!
Wycieczka na Lofoty i wegański grill | Cornelia Grimsmo
Wiecie, że Bodø, w którym mieszkam, stanowi najlepszy punkt wypadowy na pobliskie Lofoty? Lofoty to przepiękne, norweskie wyspy, które znane są na całym świecie. Trochę kadrów z tego pięknego miejsca na ziemi możecie obejrzeć u norweskiej jutuberki, którą, przy okazji, bardzo lubię i często oglądam.
Mam nadzieję, że niedługo i ja będę mogła pokazać Wam moją relację z Lofotów!
Jeden dzień w Kopenhadze u Krzysia Gonciarza
Mimo że w Kopenhadze miałam okazję spędzić Boże Narodzenie dwa lata temu, film Krzyśka przekonał mnie, jak mało widziałam! Nabrałam ogromnej chęci odwiedzenia tego miasta latem.
Znałeś coś z listy powyżej, a może są to dla Ciebie kompletne nowości? Co przypadło Ci do gustu najbardziej? A jak Twój maj? Jakiś dobry film, książka, wyjątkowy kosmetyk, artykuł, a może inny blog? Podziel się swoimi ulubieńcami! A może udało Ci się zrobić coś, z czego szczególnie jesteś dumny?
Wciąż docieram do nowych czytelników, a Twoja pomoc jest przy tym niezastąpiona. Znajdziesz mnie na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. Szczególnie polecam Ci zajrzeć na moje InstaStory, gdzie dzielę się urywkami z mojej codzienności. Wpadaj i bądźmy w kontakcie, ściskam!
Artykuł Majowe inspiracje, czyli Klaudia poleca #10. Dzielę się tym, co dobre! pochodzi z serwisu Blog o świadomym i zdrowym życiu..
]]>Artykuł Kwietniowe inspiracje, czyli Klaudia poleca #9. Dzielę się tym, co dobre! pochodzi z serwisu Blog o świadomym i zdrowym życiu..
]]>
Do tych inspiracji przygotowałam się nieco przed wyjazdem (robiąc zdjęcia). Będzie nieco mniej pokaźna lista, ale polecę rzeczy i perełki z sieci, które naprawdę są warte Twojej uwagi. Wpis lekki, ale taki na blogu muszą być także! Bardzo lubię dzielić się z Tobą tym, co w danym miesiącu szczególnie mnie zaciekawiło i zainspirowało. Mam nadzieję, że znajdziesz coś dla siebie.
Produkt ten zamówiłam na iHerb, ale z przykrością donoszę, że jak na razie jest niedostępny. Mam nadzieję, że szybko wróci do sprzedaży, bo chciałabym, za jakiś czas, kupić go ponownie. Produkty marki E.L.F są wegańskie i nietestowane na zwierzętach, a także mają całkiem niezłe składy, choć specjalistką w tej dziedzinie nie jestem. Przez ostatnie pół roku używałam podkładów mineralnych i nieco obawiałam się powrotu do płynnego produktu, jednak zupełnie niepotrzebnie! Ten podkład sprawdza się u mnie naprawdę dobrze. Producent obiecuje, że produkt ma pomagać w walce z trądzikiem. Ja nie zauważyłam żadnego uzdrawiającego działania, ale moja cera też do najgorszych nie należy, więc ciężko mi ocenić.
Co do samego podkładu, naprawdę dobrze kryje, a jednocześnie nie tworzy efektu maski (jeśli nie nałożymy go za dużo). Ja zamówiłam dwa inne odcienie, mieszam je na dłoni i wychodzi kolor idealny dla mojej cery. Delikatne, minimalistyczne opakowanie, całkiem wygodna aplikacja, dobra trwałość. Cena również nie odstrasza, a wręcz odwrotnie! Jak za produkt takiej jakości, wcale nie płacimy dużo.
Dla mnie spore odkrycie, oczywiście to pozytywne!

Jeśli lubisz nieco korzenne aromaty, koniecznie zamów przyprawę pumkin pie spice, która ostatnio jest u mnie wręcz nadużywana. Najczęściej dorzucam ją do śniadania na słodko (owsianka, jaglanka, gryczanka, placuszki), ale lądowała też w wypiekach. Połączenie cynamonu, gałki muszkatołowej, goździków i imbiru jest naprawdę świetne! Skusisz się? Duże opakowanie, które wystarczy na dłuższy czas.

Tej herbatki posmakowałam kiedyś u mojej babci, która zmaga się z cukrzycą. I muszę przyznać, że bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła! Mimo że jest to herbata ziołowa, smakuje znośnie, a wręcz piję ją z przyjemnością. Morwa biała ma sporo dobrych właściwości, a jedną z nich, jest obniżanie poziomu cukru we krwi, choć wiadomo, że cudów nie zdziała na pewno!
Kiedyś próbowałam już owoców morwy białej, a teraz, do ulubionych, ziołowych naparów, trafia również ten produkt. Jeśli chciałbyś zacząć pić więcej ziołowych herbat, koniecznie spróbuj morwy białej, powinna Ci posmakować.

Herbaty iChoc kocham miłością wielką. Jadłam już kilka wersji smakowych, ale w kwietniu, pierwszy raz spróbowałam mlecznej z orzechami laskowymi. Mmmmm, pycha! Warto podkreślić, że czekolady tej marki są wegańskie, robione na bazie mleka ryżowego. Oczywiście, staram się nie sięgać po takie słodycze codziennie, ale raz na jakiś czas ta czekolada ląduje w moim koszyku. Białej czekolady iChoc użyłam m.in. do polewy tofurnika, na który przepis znajdziesz na blogu.
Osoby na diecie roślinnej nie są skazane tylko i wyłącznie na gorzką czekoladę, spokojnie można znaleźć inne alternatywy, a tę polecam bardzo!

Zajrzyj na ang.pl i odkryj bogactwo wiedzy dostępnej online! Mnóstwo ćwiczeń gramatycznych i słownictwa, które na pewno przyda się niejednej osobie.
Video jak zawsze na najwyższym poziomie, nie mogło zabraknąć go w zestawieniu!
Założę się, że wiele osób nie miało o tym pojęcia. Dieta wegańska może być zdrowa i korzystna dla naszego organizmu, ale jednocześnie, śmiało możemy pakować w siebie przetworzone produkty. Dobrze wiedzieć, jak wiele produktów na sklepowych półkach, jest wegańskich, naprawdę nie trzeba szukać daleko.
Studiując na ostatnim roku ekonomii na UG, miałam warsztaty z Piotrem w Parku Naukowo-Technologicznym w Gdyni. I naprawdę… polubiłam go od pierwszej minuty. Piotr Bucki to osoba z ogromną charyzmą, a jednocześnie przesympatyczny, normalny facet, który potrafi przemawiać i nauczać tak, że człowiekowi ciężko się oderwać. Więcej informacji o jego działalności możesz znaleźć na jego blogu.
Rozmowę Piotra z Włodkiem Markowiczem polecam bardzo. O życiu, o wszystkim i o niczym, o rzeczach ważnych i mniej ważnych, ale niesamowicie ciekawie. Wywiad możesz obejrzeć na YouTube, ale dostępny jest również w formie podcastu.
Znałeś coś z listy powyżej, a może są to dla Ciebie kompletne nowości? Co przypadło Ci do gustu najbardziej? A jak Twój kwiecień? Jakiś dobry film, książka, wyjątkowy kosmetyk, artykuł, a może inny blog? Podziel się swoimi ulubieńcami! A może udało Ci się zrobić coś, z czego szczególnie jesteś dumny?
Wciąż docieram do nowych czytelników, a Twoja pomoc jest przy tym niezastąpiona. Znajdziesz mnie na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. Szczególnie polecam Ci zajrzeć na moje InstaStory, gdzie dzielę się urywkami z mojej codzienności, obecnie tej chorwackiej. Wpadaj i bądźmy w kontakcie, ściskam!
Artykuł Kwietniowe inspiracje, czyli Klaudia poleca #9. Dzielę się tym, co dobre! pochodzi z serwisu Blog o świadomym i zdrowym życiu..
]]>Artykuł Marcowe inspiracje, czyli Klaudia poleca #8. Dzielę się tym, co dobre! pochodzi z serwisu Blog o świadomym i zdrowym życiu..
]]>
Co miesiąc staram się przemycić dla Was coś wartościowego, godnego polecenia i naprawdę sprawdzonego. Niezależnie od tego, czy są to kosmetyki, seriale, jedzenie, książki czy twórczość innych. Mam nadzieję, że poniżej znajdziesz coś dla siebie i moje zestawienie okaże się pomocne!
Pozycja, po którą powinna sięgnąć każda kobieta, ale nie tylko. Mimo że czasami napisana nieco patetycznie, a niektóre tematy są przedstawione w przerysowany sposób, do mnie przemawia. Jeśli szukacie lektury, która dogłębnie analizuje sytuację kobiet w dzisiejszych czasach, koniecznie zapamiętajcie ten tytuł. Została wydana w 1991 roku, jednak większość informacji i wniosków w niej zawartych, świetnie pasuje do tego, co dzieje się obecnie. Lektura dla każdej, świadomej kobiety, cholernie dająca do myślenia.


Jak to ze mną bywa, w perełkach miesiąca nie mogło zabraknąć kosmetyków. Marzec należał do świetnego tuszu do rzęs LILY LOLO, którego największą zaletą jest to, że jest kosmetykiem naturalnym i dodatkowo, nie zawiera składników odzwierzęcych. Aż ciężko uwierzyć, że maskara z wyjątkowo dobrym składem, może tak świetnie się sprawdzać. Ładnie wydłuża rzęsy, nie skleja ich, nie tworzy efektu pandy. Tusz świetnie sprawdzi się u osób, które nie mogą używać syntetycznych produktów ze względu na alergię czy wyjątkowo wrażliwe oczy.

Do tego ładne, minimalistyczne opakowanie i przyjemny zapach. Kupując ten produkt, warto pamiętać, że ma on krótki okres ważności, nie warto robić większych zapasów. Tego tuszu używam już od połowy lutego i jak na razie, nie widzę żadnych negatywnych zmian w działaniu. Zdecydowanie polecam!

Kolejnym kosmetykiem, który w tym miesiącu skradł moje serduszko, jest naturalny żel do mycia twarzy PACIFICA. Produkt kupiłam na iHerb, szukając żelu do twarzy, który akurat mi się kończył. Zdecydowałam się na markę, o której słyszałam wiele dobrego, ale nie miałam okazji spróbować jeszcze żadnego jej produktu.
Jednym z największych plusów tego żelu jest świetny, naturalny skład. Jednak to nie wszystko! Żel pachnie po prostu obłędnie! Oprócz tego jest niesamowicie wydajny. Wystarczy odrobina produktu i jesteśmy w stanie umyć całą twarz. Ja robię to dwukrotnie, zaraz po zmyciu makijażu oczu np. płynem micelarnym.

Moja cera ma ostatnio gorszy czas, dwukrotnie walczyłam z dziwną alergią i zaczerwienieniem. Miałam powstrzymać się z poleceniem tego produktu, ale od dwóch tygodni używam go ponownie i nic złego się nie dzieje, więc na pewno nie on jest winowajcą (podejrzewam nieszczęsny gluten lub drożdże). Dlatego polecam Wam go z czystym sumieniem. Produkt jest także odpowiedni dla wegan.

Numer jeden tego miesiąca to Chai Rooibos Yogi Tea. Nie raz wspominałam już, że jestem miłośniczką herbaty rooibos, a ta jest po prostu obłędna! Kolejna herbatka Yogi Tea, którą pokochałam. W przeciwieństwie do zielonej czy czarnej herbaty ta nie zawiera kofeiny. Rozgrzewająca, lekko pikantna, ale również słodka. Jak dla mnie, połączenie idealne.

W Norwegii całkiem popularną marką herbat jest Pukka, na którą pierwszy raz skusiłam się w tym miesiącu. Droższa od Yogi Tea, ale ta, którą widzicie na zdjęciu, również umilała mi śniadania i wieczory. Zauważyłam, że ta herbatka potrzebuje nieco więcej czasu, żeby wydobyć z siebie cały aromat i smak podczas zaparzania. Pukka Revitalise to zdecydowanie produkt obowiązkowy dla fanów korzennych, rozgrzewających smaków! W jej składzie znajdziemy już zieloną herbatę, czyli również kofeinę.

którą obejrzałam… w 3 dni. Mimo że każdy epizod trwa tylko 15-30 minut, to i tak całkiem szybko mi poszło jak na około 40 odcinków! Powiem szczerze, że dawno nie byłam w takim serialowym transie. SKAM oglądałam z polskimi napisami, co było dla mnie świetną praktyką języka norweskiego (online obejrzycie go np. tutaj). Serial opowiada historię norweskich licealistów, którzy oprócz imprez, alkoholu i życia towarzyskiego, mają wiele ludzkich, głębokich problemów. W SKAM podoba mi się naprawdę sporo rzeczy, pewnie dlatego, że mieszkam w Norwegii i jestem bardzo ciekawa kultury tego kraju oraz jest mi ona po prostu bliska. Dla osoby, która nie wie nic o tradycjach i specyficznych zachowaniach Norwegów, serial może być nieco mniej interesujący. Ja… odpłynęłam całkowicie. Wielokrotnie śmiałam się, płakałam, zastanawiałam, rozmyślałam. Bardzo podoba mi się niedoskonałość bohaterów, która nie jest na siłę retuszowana. Skandynawia oszalała na punkcie SKAM, ja również. Ciekawostką jest to, że na oficjalnej stronie serialu, możemy przeczytać wszystkie wiadomości, które wysyłali do siebie bohaterzy w konkretnym odcinku. Do tego, bohaterzy mają konta na Instagramie, gdzie również przeniesiona jest serialowa rzeczywistość! Dodam jeszcze, że każdy sezon opowiada historię innego z bohaterów. Eva, Nora oraz Isak, a ja już wiem, kto będzie bohaterem nowego sezonu!
PRZEPIS NA WEGAŃSKIE KRÓWKI CIĄGUTKI Z TRZECH SKŁADNIKÓW.
Świetny przepis na kanale kuchnialidla.pl, którego jeszcze nie testowałam, ale zrobię to na pewno! Mleko kokosowe, cukier trzcinowy i olej kokosowy. Tak, te 3 składniki wystarczą, żeby przygotować nieco zdrowszą wersję ukochanych krówek!
MAJA I JEJ POGADANKA NA TEMAT HISTORII PODEJŚCIA DO KOBIECEGO CIAŁA I WYGLĄDU.
Jeśli masz czas, żeby obejrzeć tylko jeden z polecanych filmów, niech będzie to film Mai, która pokazuje, jak wyglądało podejście do kobiecego ciała kiedyś, choć wcale nie tak dawno! A zmieniło się diametralnie… Koniecznie daj znać, co o ty myślisz.
JAK ZNALEŹĆ SWOJĄ PRACĘ ŻYCIA?
Świetny, dający nadzieję i sporo motywacji wykład, który udowadnia, że większość osób z sukcesem na koncie, zaczynają tam, gdzie zwykły śmiertelnik, czyli najczęściej od zera.
LUDZKA I BARDZO INTERESUJĄCA ROZMOWA O WEGANIZMIE Z U WŁODKA MARKIEWICZA.
Rozmowa długa, ale naprawdę warto obejrzenia. Znajdziesz ją również w formie podcastu. Ja słuchałam podczas gotowania, treningu, a czasami, jedzenia obiadu. Gościem Włodka jest Orestes Kowalski, twórca kanału o diecie roślinnej, weganizmie i prawach zwierząt Vegan Hero. Orestes jest również aktywnym działaczem w stowarzyszeniu Otwarte Klatki. Jeśli ciekawią Cię te zagadnienia i weganizm, zarówno ze względów zdrowotnych, jak i etycznych, bardzo polecam tę rozmowę. Mnóstwo wartościowych przemyśleń, informacji i zdroworozsądkowego podejścia do tematu.
Cudowna, spokojna playlista, która właśnie rozbrzmiewa w moich słuchawkach!
Znałeś coś z listy powyżej, a może są to dla Ciebie kompletne nowości? Co przypadło Ci do gustu najbardziej? A jak Twój marzec? Jakiś dobry film, książka, wyjątkowy kosmetyk, artykuł, a może inny blog? Podziel się swoimi ulubieńcami! A może udało Ci się zrobić coś, z czego szczególnie jesteś dumny?
Wciąż docieram do nowych czytelników, a Twoja pomoc jest przy tym niezastąpiona. Znajdziesz mnie na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. Szczególnie polecam Ci zajrzeć na moje InstaStory, gdzie dzielę się urywkami z mojej codzienności. Wpadaj i bądźmy w kontakcie, ściskam!
Artykuł Marcowe inspiracje, czyli Klaudia poleca #8. Dzielę się tym, co dobre! pochodzi z serwisu Blog o świadomym i zdrowym życiu..
]]>Artykuł Styczniowe inspiracje czyli Klaudia poleca #6. pochodzi z serwisu Blog o świadomym i zdrowym życiu..
]]>
Nie jestem fanką wielkich, przełomowych postanowień i zmian w nowym roku, jednak wierzę, że każdy moment jest dobry, by zrobić coś w kierunku realizacji swoich celów! W 2017 roku postanowiłam więcej… pisać i planować. Jestem dosyć staromodną osobą, która uwielbia sobie wszystko ręcznie wypisywać, podkreślać, robić listy i planować niektóre dni. Dlatego postanowiłam kupić planner, który jest jednocześnie kalendarzem na 2017 rok.
Swój planner kupiłam stacjonarnie, w niewielkim sklepiku w Gdańsku, gdzie byłam akurat po Nowym Roku. Mogłam zamówić go online, ale wiedziałam, że będę w okolicach sklepu i bardzo chciałam sprawdzić to, jak planner prezentuje się na żywo. I mimo że koszt plannera do najtańszych nie należy, uważam, że jest on warto swojej ceny. W plannerze tygodniowym podoba mi się naprawdę wszystko. Jest przejrzysty i w środku ma to, co mi samej jest potrzebne. Jak na razie używam go codziennie i coś czuję, że niebawem ciężko mi będzie się bez niego obejść. Po więcej informacji zajrzyjcie na stronę Teresy i Klaudii, twórczyń Minimal Plannera. Ja zdecydowałam się na kolor pudrowy, choć nie ukrywam, że łatwo go pobrudzić. Strasznie polubiłam to, że w plannerze znajduje się mnóstwo inspirujących cytatów!

Pióro jest wyjątkowym prezentem pod choinkę, które okazało się w 100% trafionym podarunkiem! Do tego właśnie pióra wzdychałam na blogu Kasi i nie wiem jak, ale Mikołaj dowiedział się o moich pragnieniach! Powiem Wam, że początki pisania piórem były dla mnie nieco ciężkie. Nie mogłam się przestawić ze zwykłego długopisu, przerywałam, robiłam sporo niedociągnięć. Jednak jak się okazało, wszystko jest kwestią wprawy i obecnie, pisanie piórem jest dla mnie ogromną przyjemnością! Posiadam pióro Kaweco Sport, które jest malutkie, ale bardzo poręczne. W komplecie dostałam 6 nabojów, z których od Świąt, zostały mi tylko dwa. Jednak jak na kogoś, kto naprawdę sporo piszę, to i tak nieźle. Piszecie piórem? Koniecznie dajcie znać w komentarzu!

Mowa o scrubie marki Hagi Cosmetics, który skradł moje serduszko. Jeśli jesteś fanką korzennych zapachów w połączeniu z cytrusami, będziesz zachwycona! Ten scrub właśnie tak pachnie. Polubiłam go przede wszystkim, za świetny skład, który jest dla mnie najważniejszy przy zakupie nowego produktu. Już długi czas nie używałam peelingów do ciała i nie byłam przekonana, czy warto go kupić, ale nie żałuję. Ten produkt ma nieco zbitą konsystencję, jednak rozprowadzony na wilgotnej skórze, zaczyna się rozpuszczać i łatwo go wmasować w skórę. Drobinki po chwili masażu rozpływają się, a po spłukaniu, skóra jest naprawdę gładsza i nawilżona! Scrub stosuję najczęściej na ramiona, uda, pośladki i stopy. Sięgam po niego 1-2 razy w tygodniu i wiem, że starczy mi na całkiem długo. Polecam, zdecydowanie!

Kolejny produkt od Hagi Cosmetics, czyli świeca zrobiona z ekologicznego wosku sojowego, z dodatkiem naturalnych olejków eterycznych z lawendy oraz cytryny. Ja zdecydowałam się na słodką wanilię. Dlaczego zrezygnowałam ze świec parafinowych? Po lekturze tekstu na blogu Marty właśnie na temat świec, nieco zmieniłam podejście do tak szeroko popularnych, świec parafinowych. Straszne jest to, jak bardzo manipulowani jesteśmy przez globalny marketing i nikt nie mówi o szkodliwości łatwo dostępnych i popularnych produktów, za które nieświadomi konsumenci, czasami płacą spore pieniądze. Zachęcam do lektury i zainteresowania się tym tematem.
Co do samej świecy, sprawdza się super! Zapach bardzo przyjemny, ale nie duszący. Do tego piękny design i pewność, że sobie nie zaszkodzimy. Jedynym problemem jest dla mnie jej zapalenie. Nie mam w domu takiej specjalnej, długiej zapalniczki i zazwyczaj pomaga mi Mateo, który rozpala knot przy użyciu drewnianego patyczka. Jednak cała reszta jak najbardziej na plus! Ta mała rzecz bardzo umila mi wieczory przy komputerze lub bardziej leniwe chwile z książką.

Przepięknie wydaną, napisaną w lekki i zabawny sposób, Modoterapię! Modoterapia, czyli po co Ci tyle ubrań. Jeśli jesteś kobietą, która wciąż szuka swojego stylu i tego, jak wyrażać siebie, bardzo polecam Ci tę pozycję! I mimo że autorka często wspomina o bardzo oczywistych sprawach, moim zdaniem, właśnie dlatego warto po nią sięgnąć, bo to o nich najczęściej zapominamy. Książka podzielona jest na dwie części. Pierwsza część to przemyślenia i porady autorki wraz z cudownymi, czasami przezabawnymi ilustracjami! Jak pisze sama Antonina, pierwsza część książki to instrukcja obsługi mody. Część druga to zbiór 11 wywiadów z różnymi kobietami, które o modzie wiedzą całkiem sporo.

Autorką Modoterapii jest założycielka polskiej marki Risk made in Warsaw, która specjalizuję się w szyciu kobiecych i szykownych ubrań… z dresu. Książkę czyta się bardzo szybko, ja pochłonęłam ją w podróży z Gdańska do Bodø. Super jest to, że łatwo można do niej wracać! Niezależnie na której stronie ją otworzymy, zawsze znajdziemy inspirujące i dające do myślenia słowa.


Jeśli takiego szukasz, koniecznie obejrzyj Mr. Church! Opowieść o wieloletniej przyjaźni, która zainspirowana jest prawdziwą historią. Utalentowany kucharz, śmiertelna choroba i Los Angeles. Nie chcę za dużo zdradzać, więc napiszę tylko tyle, że sama uroniłam kilka łez. Film idealny na leniwy wieczór.
To już kolejny miesiąc mojego życia, w którym starałam się, przynajmniej dwa razy w tygodniu, praktykować jogę.
Sekwencję znajdziecie na kanale mojej ulubionej, jogowej instruktorki, Sary. Na mnie samą, te 30 minut praktyki, działa naprawdę świetnie. Wracałam już do niej 3 razy. Często, kiedy mam do pracy na po południe i wiem, że czeka mnie ciężki wieczór, stawiam właśnie na jogę. Chcę zrobić coś dla swojego ciała, ale nie mam zamiaru się forsować. Dlatego trening siłowy wykonuję w dni bez pracy.
Co do samej jogi, to nie jest tak, że jestem już profesjonalistką. Wiem, że nadal popełniam wiele błędów, jednak pamiętam moje pierwsze praktyki i widzę, jaki progres już wykonałam! I chyba to jest najważniejsze.
Jakiś dobry film, książka, wyjątkowy kosmetyk, artykuł, a może inny blog? Podziel się swoimi ulubieńcami!
Znajdziesz mnie na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. Szczególnie polecam Ci zajrzeć na moje InstaStory, gdzie dzielę się urywkami z mojej codzienności. Wpadaj i bądźmy w kontakcie, ściskam!
Artykuł Styczniowe inspiracje czyli Klaudia poleca #6. pochodzi z serwisu Blog o świadomym i zdrowym życiu..
]]>Artykuł Klaudia poleca #5 czyli zbiór grudniowych inspiracji. pochodzi z serwisu Blog o świadomym i zdrowym życiu..
]]>
który z czystym sumieniem, chcę Wam polecić. Jeśli jesteś fanem tematyki kryminalnej, ta produkcja na pewno przypadnie Ci do gustu. Razem z Mateem, jestem już po dwóch sezonach i mimo że wszystkie odcinki dotyczą tylko jednego zabójstwa, serial naprawdę wciąga! My korzystamy z Netflixa, gdzie wykupiony abonament, umożliwia dostęp do wielu świetnych filmów i seriali. Świetną opcją jest wybieranie angielskich napisów- rozrywka i szlifowanie języka w jednym.
które dotyczy podejścia do aktywności fizycznej. Video nie jest długie i naprawdę warto je obejrzeć, szczególnie w dobie mody na bycie fit, które zalewa nas z każdej strony. Ja z Mają zgadzam się w 100% i podpisuję się pod każdym jej słowem. Takiego zdrowego podejścia często mi brakuję w dzisiejszym świecie.
Jak to leciało? Nowy rok= nowa ja? A tak zupełnie na poważnie…
na której bezpłatnie możemy wyliczyć nasze zapotrzebowanie kaloryczne, a konkretniej PPM, czyli podstawową przemianę materii oraz CPM, czyli całkowitą przemianę materii, w której brany jest również pod uwagę poziom naszej aktywności fizycznej. O platformie dowiedziałam się podczas webinaru prowadzonego przez Dr Lifestyle. Jeśli do końca nie wiecie, na czym to polega, obejrzycie podlinkowany webinar, rozwieje on wiele wątpliwości. Wiedza o tym, jakie zapotrzebowanie kaloryczne ma nasz organizm, jest świetnym punktem wyjścia do zmian i lepszego poznania swojego organizmu. Mając już te dane, warto, chociaż przez kilka dni, zapisywać wszystko to, co jemy. Często, nawet najzdrowsza dieta, może nie przynosić rezultatów i to właśnie dlatego, że jemy, najzwyczajniej w świecie, za dużo. Sama kalorii nie liczę i jestem przeciwniczką zbyt intensywnych restrykcji, ale w niektórych przypadkach jest to konieczność. Mimo że kaloria kalorii nie równa, bo np. dużo lepiej zjeść owoc, który oprócz cukru, zawiera też sporo błonnika, witamin i innych wartości odżywczych, niż łyżeczkę białego cukru, kaloria to kaloria, niestety.
która ma sporą bazę produktów, można dodawać swoje posiłki, a przede wszystkim, jest bezpłatna. Sama testowałam ją przez 2 dni i u mnie sprawdzała się super.

Wiem, że część z Was na pewno zna tę metodę, a teraz i ja należę do grona osób, które z czystym sumieniem, mogą ją polecić. Ja używam oleju Resibo, który sprawdza się u mnie idealnie. Planuję wpis o mojej pielęgnacji twarzy, w którym napiszę więcej na ten temat. Jednak co do samego produktu, zdecydowanie zalicza się on do grona ulubieńców ostatnich miesięcy. Jest to produkt bardzo, ale to bardzo wydajny. Świetnie radzi sobie z makijażem oczu, a ściereczka dołączona do zestawu, dobrze ściąga pozostałości podkładu czy innych produktów. Ściereczkę, po każdym użyciu, piorę w rączkach przy pomocy mydła w kostce np. Alterra z Rossmanna lub mydła w płynie. Obecnie używam waniliowego marki YOPE, które bardzo lubię i cenię za świetny skład.

Wracając do olejku, myślę, że ten sposób demakijażu, zagościł już u mnie na stałe. Więcej o mojej pielęgnacji twarzy już niedługo na blogu.
który oprócz odzieży, ma również w sprzedaży żywność czy perfumy. Brakowało mi niewielkiego opakowania perfum, które śmiało mogłabym wrzucić do torebki i właśnie takie udało mi się kupić. Czemu akurat w tym sklepie? Mark&Spencer ma w swojej ofercie perfumy nietestowane na zwierzętach, oznaczone odpowiednim symbolem. Oprócz tego znajdziemy tam świetnej jakości czekolady czy herbaty. I właśnie na te produkty również się zdecydowałam. Do tego śliczne opakowania, które mnie strasznie urzekły i nie mogłam przejść obok nich obojętnie! Zresztą zobaczcie sami.

w której znajdziemy 101 prostych, wegańskich przepisów. Sporo z nich nie wymaga więcej niż 10 składników, a do przygotowanie niektórych potrzebujemy tylko jednego garnka. I choć jestem fanką zupełnej improwizacji w kuchni i niezbyt często korzystam z gotowych przepisów, stawiając przy tym na prostotę, takich inspiracji nigdy za wiele! Książka przypadła mi do gustu i wiem, że na pewno będę z niej korzystała. Już zacieram rączki m.in. na babeczki z orzechami pecan… Oprócz tego książka jest bardzo ładnie, a przede wszystkim przejrzyście wydana i znajdziemy w niej, oprócz przepisów, sporo praktycznych porad.

To by było na tyle. Wiem, że piszę o tym co miesiąc, ale grudzień po prostu… przeleciał mi przez palce i minął niesłychanie szybko. Czy masz podobnie?
Koniecznie daj znać, czy znałeś coś z powyższej listy i czy podobały Ci się moje grudniowe inspiracje. A co królowało u Ciebie? Czekam na Twoje polecenia, koniecznie napisz w komentarzu, co wzbudziło Twoją sympatię w grudniu.
Jeśli mój wpis okazał się dla Ciebie ciekawy, koniecznie podziel się nim ze swoimi znajomymi! Pamiętaj, że znajdziesz mnie na Facebooku, Instagramie i Bloglovin. Jeśli chcesz być na bieżąco z tym, co u mnie, koniecznie tam zajrzyj! Nie mam Snapchata, ale staram się być aktywna na InstaStory, sprawdź!
Artykuł Klaudia poleca #5 czyli zbiór grudniowych inspiracji. pochodzi z serwisu Blog o świadomym i zdrowym życiu..
]]>Artykuł Listopadowe odkrycia czyli podaj dalej #4. pochodzi z serwisu Blog o świadomym i zdrowym życiu..
]]>Mam nadzieję, że listopad był dla Was dobrym miesiącem! Jednak pamiętajcie, nie ma co rozpamiętywać porażek. Każdy dzień może być nowym początkiem! A ja nie przedłużając, zapraszam na zestawienie perełek miesiąca. Będzie coś dla ciała i dla duszy!
Lekki krem brzozowy Sylveco

To już kolejny produkt tej polskiej marki, który wylądował w mojej łazience. Używam go już ponad miesiąc i sprawdza się naprawdę dobrze. Moja skóra jest dosyć specyficzna, mimo że często przesuszona, nie lubi zbyt ciężkich i tłustych kremów. Ten produkt jest lekki i świetnie sprawdza się pod makijaż. Na noc stosuję go w połączeniu z odrobiną oleju jojoba. Oba produkty mieszam na środku dłoni i nakładam na twarz. Lekki krem brzozowy Sylveco jest produktem o dobrym składzie, odpowiednim dla wegan, nie zawiera produktów odzwierzęcych. Do tego wygodna pompka, która ułatwia jego użytkowanie. Myślę, że jest to kosmetyk, który nikomu nie powinien zaszkodzić, u mnie sprawdza się bardzo fajnie! Może dlatego, że nie wymagam od niego zbyt dużo? Delikatny zapach, konsystencja, która sprawia, że jego aplikacja jest naprawdę łatwa, czego chcieć więcej! O ile dobrze pamiętam, kupiłam go w drogerii Natura, więc można go znaleźć również stacjonarnie.
Suchy szampon Batiste floral & flirty blush

Produkt, który zna pewnie większość z Was. Nie jestem ogromną fanką suchych szamponów i fenomenu ich działania, ale przyznaję się bez bicia, że czasami sama po nie sięgam. Potrafi odświeżyć nasze włosy w awaryjnych sytuacjach! Ja zdecydowałam się na ten konkretny produkt, bo jest w wersji wegańskiej, co pozytywnie mnie zaskoczyło. Na opakowaniu widnieją dwa znaczki, które to potwierdzają. Jednak UWAGA, nie wszystkie szampony Batiste są bez produktów odzwierzęcych, jeśli ktoś się tym interesuje.
Co do samego produktu, używałam już 2-3 suchych szamponów innych marek i Batiste sprawdza/sprawdzał się najlepiej. Mogę Wam polecić ten produkt, choć oczywiste jest, że powinniśmy stosować go z umiarem. Ja sięgam po niego maksymalnie raz w tygodniu, kiedy nie chcę jeszcze myć włosów, a wymagają lekkiego odświeżenia. Nie wspominając nawet o sytuacjach awaryjnych, (każdemu zdarza się zaspać!) wtedy jest naprawdę niezastąpiony.
Black Mirror
O serialu Black Mirror wspominałam już nieco tutaj, ale ta produkcja zdecydowanie należy do moich ulubieńców! Ja większość seriali, oglądam je na Netflixie, na którym mam wykupiony abonament. Serial Black Mirror ma trzy sezony, w pierwszym znajdziecie tylko 3 odcinki, w drugim 4, a w ostatnim 6. Świetne jest to, że każdy odcinek opowiada zupełnie inną historię! Ja z Mateem skakałam między sezonami i odcinkami, zupełnie nie przejmując się ich kolejnością. Obejrzałam już prawie wszystkie odcinki, pomijając dwa, które przerwaliśmy w połowie. Nie pytajcie dlaczego… była ciemna noc i zaczynałam się bać! Cała ja! Są to odcinki White Bear i Playtest.
Serial pokazuje, jaki może mieć wpływ to, co dzieje się obecnie, na przyszłość. Głównie chodzi o rozwój technologii. Praktycznie każdy odcinek daje BARDZO BARDZO do myślenia, a niektóre, po prostu wbijają w fotel… Jeśli nie wiesz, od którego odcinka zacząć, najbardziej polecam Ci Hated in the Nation, The National Anthem i Shut up and Dance, choć każdy, naprawdę każdy, jest wart obejrzenie! Bardzo, bardzo polecam Ci tę angielską produkcję! Daj znać, jeśli znasz ten serial i jaka jest Twoja opinia na jego temat. Jak dla mnie naprawdę kawał dobrej roboty.
W tym tygodniu obejrzałam ostatni już odcinek, a mianowicie, Be right back. Jeszcze długo po nim, rozmawialiśmy z Mateuszem o tym, że każdy człowiek to tak niepowtarzalna, wyjątkowa i niesamowita istota, której nie zastąpi nawet najlepsza technologia. Resztę zobaczcie sami!
Batoniki CLIF Bar

Ostatnio w norweskim sklepie online, wpadłam na korzystną przecenę batoników CLIF BAR. Kupiłam więc paczuszkę siedmiu różnych smaków, bo słyszałam o nich już dawno temu. Są to wegańskie batony, które wyróżnia spora zawartość białka i całkiem niezły skład, choć nie jest to przekąska, którą bezkarnie powinniśmy jeść zbyt często. Już od dłuższego czasu cieszą się ogromną popularnością na całym świecie. Każdy z nich był całkiem smaczny, ale mój ulubieniec to chyba white chocolate macadamia nut. W Polsce batoniki CLIF możecie znaleźć np. w sklepie Evergreen. Jeśli szukacie zdrowszego zamiennika typowych, sklepowych słodyczy, polecam batoniki CLIF BAR, choć obecnie, nawet w Polsce, możemy znaleźć dużo tańsze i lepszej jakości alternatywy, które mają prostszy skład. Moim ulubieńcem polskiej produkcji, są batoniki od ZmianyZmiany.
Witamina C z dziką różą

Okres jesienno-zimowy to czas, kiedy czasami wspomagam się większą ilością suplementów. Do moich ulubieńców zdecydowanie zalicza się witamina C z dziką różą, która towarzyszy mi dzielnie przez całą jesień. Ten konkretny produkt kupiłam tutaj, jest to witamina C z dodatkiem dzikiej róży. Jak możemy przeczytać w opisie produktu:
Wartość odżywcza porcji dziennej (1 tabletki):
Witamina C 1500 mg – 1875 % ZDS *, Dzika róża sproszkowana 15 mg.
Całkiem sporo, prawda?
Kiedy mam intensywny weekend w pracy, czuję, że coś mnie rozkłada czy po prostu, mój organizm jest bardzo osłabiony, sięgam po witaminę C. Taka skondensowana dawka tej witaminki może nam naprawdę pomóc. Polecam Wam ją dużo bardziej, niż inne, popularne specyfiki, które najczęściej i tak nie przynoszą oczekiwanych rezultatów, a bierzemy je, po prostu, z przyzwyczajenia.
Botki Vagabond z kolekcji non-animals
Zdecydowanie mój ulubieniec ulubieńców listopada!
Długo zastanawiałam się, czy uda mi się znaleźć porządne buty, które nie będą wykonane ze skóry. Moje stare botki są skórzane, ale w tym roku postanowiłam, że stopniowo zaczynam wprowadzać zmiany, również w swojej garderobie. Bardzo się cieszę, że marka Vagabond, wyszła naprzeciw osobom, które niekoniecznie chcą kupować buty, krótko i kolokwialnie mówiąc, wytworzone z surowców odzwierzęcych. Zdecydowałam się na czarne, klasyczne botki w modelu KENOVA, z nieco podwyższoną, gumową podeszwą. Muszę przyznać, że pierwszy spacer, był nieco… sztywny! Jednak to jest normalne przy nowych butach, dlatego się nie zraziłam. Później było już tylko lepiej! Buty sprawdzają się naprawdę super, choć staram się nie nosić ich w najgorszą, norweską pogodę. Pasują naprawdę do wszystkiego, są wygodne i mam nadzieję, że będą mi służyły naprawdę długo.
Szalik w kratę ZARA

To już mój drugi szalik marki ZARA i obdarzyłam go taką samą miłością jak jego poprzednika. U mnie podstawą przetrwania zimy, jest porządnie okryta szyja. Bez tego, przeziębienie murowane! A szalik w kratę, który zamówiłam online w norweskim sklepie ZARA, idealnie spełnia należące do niego zadanie! Cenowo, w stosunku do jakości i rozmiarów, jest naprawdę dobrze. Świetnie wygląda z moją granatową kurtką, a nieco kolorów, ożywia twarz i dodaje, nawet najzwyklejszej stylizacji, uroku. Zajrzyjcie do ZARY, mają naprawdę świetne zimowe apaszki, które również i Wam powinny przypaść do gustu.
Podcast Po nitce Ariadny
Jeśli szukasz podcastu o szeroko pojętej działalności w internecie (ale nie tylko), bardzo polecam Ci podcast Ariadny! Ja znajduję w nim sporo treści dla siebie, które mnie inspirują, uczą czegoś nowego i naprawdę dają do myślenia. Zacznij od odcinka: Dasz radę, będzie dobrze, dzięki któremu dowiesz się, kim jest Ariadna i co musiało się wydarzyć, żeby była tu, gdzie jest teraz.
Idalogia o szczęściu i presji w społeczeństwie
Ten tekst nie wymaga dłuższej reklamy.
Od najmłodszych lat czujemy presję. Mało kto wybiera życiową drogę zgodną ze swoimi umiejętnościami i pasją. Życiowe wybory są mocno kalkulowane. Nie tylko przelicza się je na pieniądze, ale także na pozycję społeczną. Nie jest już tak bardzo ważne że jesteśmy w stanie być. Ważne jest też kim jesteśmy.
Jeśli masz kilka minut, koniecznie zajrzyj do Idy. Przeczytaj, pomyśl, zatrzymaj się, bo…
Największą mądrością człowieka jest umieć być szczęśliwym.
Damian Parol o tym, czy węglowodany tuczą.
Nie byłabym sobą, gdybym nie poleciła Wam wpisu Damiana Parola, który nawet najbardziej stereotypowy temat, potrafi wyjaśnić rzeczowo i naukowo. To jak, czy węglowodany tuczą? Nie wiem jak Ty, ale ja pędzę robić spaghetti!
Wegański kulturysta

Kolejna motywacja! Wegański kulturysta, który bez produktów odzwierzęcych, zafundował sobie takie ciałko! Nie, nie chcę teraz sprowadzać wszystkiego do wyglądu zewnętrznego i idealnego ciała, które przecież dla każdego może prezentować się inaczej. Podsyłam Wam jedynie przykład faceta, który będąc na diecie roślinnej, śmiało może zostać określony kulturystą z prawdziwego zdarzenia! Budowanie masy mięśniowej na nieprzetworzonej, bogatej w białko diecie roślinnej, jest naprawdę możliwe! Oby więcej takich osób. Sama, coraz bardziej, zaczynam darzyć sympatią dźwiganie ciężarów. A jak jest z Tobą?
To by było na tyle. Tak prezentują się moi ulubieńcy listopada. Mam nadzieję, że udało Ci się znaleźć coś dla siebie. Daj znać, co najbardziej przypadło Ci do gustu!
Proszę, opowiedz mi o sobie! Masz jakieś perełki, które szczególnie skradły Twoje serce w listopadzie? Czekam na Twoje inspiracje!
Artykuł Listopadowe odkrycia czyli podaj dalej #4. pochodzi z serwisu Blog o świadomym i zdrowym życiu..
]]>