Czasami jest tak, że słowa same cisną się na papier. Bez większego sensu, człowiek ma ochotę dać upust swojej wrażliwości. I stąd nowa seria, w której przeczytasz kilka zdań od serca. Zdań, które mają dać do myślenia, pocieszyć, a czasami pokazać, że życie lubi dać w kość. Dziś o kontroli, tej najważniejszej, bo nad swoim życiem.
Ja i mój lęk.
Boimy się siebie,
ja też czasami się boję.
Gubimy się w tym, czego chcą od nas inni,
a czego chcielibyśmy my sami.
Wyobrażamy sobie lepszą przyszłość żyjąc w przekonaniu,
że to, co mamy teraz, jest mało wyjątkowe.
Czekamy na przełom, wielkie, życiowe fajerwerki.
I właśnie to czekanie odbiera nam radość z tego, co tu i teraz.
I wiesz co?
Wolę bać się życia i żyć, niż udawać, że łapię oddech,
kiedy kontrolę nad tym, co robię na co dzień,
ma coś innego.
Ludzie,
używki,
schematy,
wyobrażenia,
oczekiwania,
kariera,
pieniądze.
A Ty co wybierasz?

